Rozdział 33 - Wyjdź za mnie

76 16 2
                                    

Wybaczcie, ale nie chce mi się łączyć tekstu. Są akapity, ale nawet nie wiem czy je widać, bo mi w podglądzie się nie pokazują 🙄 dlatego zostawiłam rozdzielenie. Myślę, że tak będzie się lepiej czytać 😊
Miłej lektury 😘

____________________________

   Po otwarciu oczu czułam się dobrze. Nic mnie nie bolało, przeszło złe samopoczucie. Uniosłam się na łokciach i rozejrzałam. To z pewnością był szpital, a obok mojego łóżka, odwróceni do mnie plecami szeptali coś Hyun z Joonem. Na początku chciałam podsłuchać, ale po chwili zrozumiałam, że nie potrafiłam wyłapać żadnych słów.

   Łóżko zaskrzypiało, gdy usiadłam, więc oni jak na zawołanie umilkli i odwrócili się w moim kierunku. Na początku z twarzami pełnymi przerażenia, ale widząc moją przytomną osobę, od razu się rozchmurzyli.

   - Sophie, jak dobrze! - Hyun odetchnął i podbiegł, po czym złożył na moim czole pocałunek i przytulił do siebie trochę zbyt mocno. Potem podszedł Joon i zrobił to samo, ale na dłuższą chwilę zatrzymując mnie w uścisku.

   - Jak samopoczucie? - spytał nad moją głową.

   - Znakomite. Nie wiem, po co te całe zamieszanie - odparłam, zerkając to na jednego, to na drugiego. Chłopcy wymienili spojrzenia; lekko karcące, ale też pełne ulgi.

   - Dobrze, że to tylko zadrapania - powiedział Joon, odsunąwszy się ode mnie. Posłał mi szeroki uśmiech, a mi od razu zrobiło się jeszcze lepiej.

   - Powiem lekarzowi, że doszłaś do siebie - rzucił Hyun i już go nie było. Choi zasiadł na krzesełku przy łóżku i złapał moją dłoń.

   - Co z Liamem? - spytałam, ale nim odpowiedział, jego wyraz twarzy zdążył mnie uspokoić.

   - Ma się świetnie. Zyskał trochę więcej zadrapań niż ty, ale już go wypisali. Jest cały i zdrowy.

   - Dzięki Bogu - szepnęłam, przyłożywszy dłoń do piersi. Joon znowu wysłał mi uśmiech, pogładził kciukiem moją dłoń.

   - Mieliście szczęście, w porównaniu do pracowników hali - oznajmił, nieznacznie unosząc jedną brew. Przyjrzałam mu się nieco uważniej, domyślając się, o co chodziło.

   - Co to znaczy?

   - Liam i Hyun chcą wyciągnąć konsekwencje z tytułu tego wypadku - odpowiedział. Wzięłam głęboki wdech i zamyśliłam się przez chwilę. Może byłam zbyt miłosierna, ale nie podzielałam tej decyzji. Spojrzałam na przyjaciela z nadzieją.

   - Joon, proszę, porozmawiaj z nimi i poproś, żeby tego nie robili.

   - Niby dlaczego? Ten dzień mógł skończyć się o wiele gorzej - odpowiedział natychmiast, a ja w odpowiedzi ścisnęłam jego dłoń.

   - Wszyscy jesteśmy ludźmi, niedopatrzenia się zdarzają, a nam nic poważnego się nie stało. Czy pójście na noże z WatchMe i ich pracownikami jest nam potrzebne? Możemy to wszystko załatwić polubownie i zyskać na wypadku, w którym na szczęście nikt nie ucierpiał - powiedziałam ze spokojem. Choi mierzył mnie uważnym spojrzeniem analizując wypowiedziane słowa. W końcu uśmiechnął się z dziwnym zrozumieniem i również ścisnął moje palce.

   - Twoja mądrość i dobre serce są czasem zbyt rażące - oznajmił, a ja zachichotałam, zasłaniając usta dłonią.

   - Porozmawiasz z nimi? - poprosiłam.

   - Porozmawiam - obiecał, skinąwszy głową. Drzwi się otworzyły i weszli przez nie Hyun wraz z lekarzem. Ten drugi trzymał jakieś notatki, powitał mnie uśmiechem.

Cena sławy. W mroku (III)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz