Dziewczynę obudziły rytmiczne stuknięcia w klawisze. Przez uchylone drzwi zobaczyła siedzącego w salonie Petera, który skupiony pracował na komputerze.
Po tym, jak zasnęła, wstała jeszcze na kilka minut i poinstruowała chłopaka, co powinien zrobić, aby ułatwić sobie pracę. Nie miała zbyt wiele sił, a nastolatek wręcz namawiał ją do spania, dlatego drugą część pracy powierzyła jemu.
A Parker nie praktycznie nie opuszczał jej mieszkania. Dora podejrzewała, że robił to tylko za sprawą prośby Charlesa, bo w końcu wymagało to od niego poświęcenia: nie widywał się z Tonym, nie chodził do szkoły ani nie patrolował miasta. Bo szatynka wiedziała o drugim życiu Petera. Nie raz zauważyła wystającą z jego plecaka maskę albo kawałek materiału pod bluzą, bo, mimo wszystko, używał tradycyjnego stroju częściej niż tego, który podarował mu Stark.
Hawk usiadła na materacu i przetarła oczy. Czuła się zmęczona, ale nie chciała marnować czasu, a w szczególności spędzić go na bezczynnym leżeniu, podczas gdy mogła chociażby pomóc Parkerowi.
Chwilę później, gdy znalazła się już na brzegu łóżka, a jej stopy zetknęły się z zimną podłogą, w drzwiach stanął nastolatek. Opierał się ramieniem o futrynę i po prostu przypatrywał się jej poczynaniom.
Gdy chłopak nie ruszył się nawet o krok, spróbowała wstać. Pierwsza próba zakończyła się jednak fiaskiem. Następna pozwoliła jej stanąć i oprzeć się o ścianę.
— Nawet mi nie pomożesz? — prychnęła zirytowana, kiedy się zachwiała, a Peter dalej stał przy drzwiach.
Widziała, jak uważnie na nią patrzy. Nie był to jednak ostry wzrok, chociaż chłopak starał zachować się pozór poważnego. Spod całej tej maski przebłyskiwała troska. Nawet jeżeli by tego nie przyznał, martwił się o nią, co wzbudzało w niej niemały niepokój.
Przecież po wszystkim mieli rozejść się w swoje strony.
I fakt, że dziewczynę czasem bawiło jego zachowanie, nie spowoduje, że nie odejdzie. Bo planowała to zrobić, podświadomie wiedząc, że ludzie, na którym jej tak bardzo zależało, jej tego nie ułatwią. Mimowolnie byli związani z Parkerem i nawet jeżeli wszystko, co planowała zrobić, udałoby się, nie mogliby po prostu razem z nią wyjechać i pozwolić jej go wykorzystać.
Peter podszedł do Dory i uważnie przyjrzał się jej twarzy. Wydawał się szukać wśród mimiki jakiś oznak bólu czy słabości, które ułatwiłaby mu ponowne uziemienie dziewczyny w pokoju.
Przez jej głowę przewinęła się myśl, że zapewne taka sytuacja byłaby mu na rękę. W końcu nie musiałby się nią zajmować i mógłby w spokoju pracować czy się uczyć.
— Nie dasz rady iść sama.
Na jego twarzy nie pojawił się cień wątpliwości. Zdawał się być pewny swoich słów. Zapewne konsultował się wiele razy z Charlesem na ten temat, jednak Hawk nie mogła dać po sobie niczego poznać.
Spojrzała mu z kurażem w oczy. Nie odrywając wzroku postawiła kilka niezgrabnych kroków, jednocześnie nie odrywając dłoni od ściany. Szła wzdłuż miej dopóki nie dotarła do salonu. Podejście do kanapy sprawiło jej już nieco większy problem.
— Dam radę.
— Słuchaj, Dora — westchnął i kucnął naprzeciwko dziewczyny, która chwilę wcześniej usiadła na kanapie. — Nie chcemy robić z ciebie niepełnosprawnej, ale chwilowo potrzebujesz pomocy. Ostatnio dużo spałaś i mało jadłaś, a Charles zaczął podawać ci zwiększoną dawkę leków...
CZYTASZ
Missing || fanfiction [James Barnes]
Fanfic(Jeżeli łakniecie nietuzinkowej historii o Buckym, myślę, że ta może Wam się spodobać :) ) Dziesiątki lat skuły się lodem. Nic nie potrafiło już sprawić, aby James stał się człowiekiem sprzed wojny. Nie potrafił uciec przed własnym koszmarem, więc n...