Wizja dwoiła się i troiła, kiedy pierwszy raz uchyliła powieki. Zacisnęła je mocno i stęknęła pod wpływem nieprzyjemnych zawrotów głowy. Pomyślała, że śni, gdy przed jej oczami nie zobaczyła ani nieba, ani szpitalnego sufitu.
A pamiętała, że była na dachu, kiedy traciła przytomność. Nie mogła zapomnieć, że przemknęła jej przez myśl każda możliwa reakcja Charlesa na to, co się stało.
Jednak dziewczyna nie miała zwidów czy halucynacji. Rzeczywiście nie znajdowała znajdowała się w tamtych miejscach, a w normalnym pokoju, w dodatku nie swoim. Zmieszana powoli podniosła się z miękkiego materaca, po czym usiadła na krawędzi.
Kiedy rozejrzała się po pomieszczeniu, zauważyła, że panował z nim nieład. Koc, okrywający wcześniej łóżko, leżał w jego rogu, połową zwisając na podłogę. W kącie pokoju, w którym znajdowała się wbudowana w ścianę szafa, leżała sterta zmiętych ubrań. Oprócz tego wszystko wyglądało tak, jakby ktoś w pośpiechu starał się tam posprzątać.
Podniosła rękę i przetarła nią twarz. Była zmęczona. Rolety były zasunięte jedynie do połowy, a przez odsłoniętą część widać było ciemne niebo. W pokoju paliła się jedynie stojąca przy łóżku lampka, jednak świeciła ona tak mocnym światłem, że dziewczynę bolały od niego oczy. Postawiła obie stopy na zimnej podłodze, jednak gdy się podniosła, obraz przed oczami się zamazał.
— Nie wstawaj. — Usłyszała przy swoim uchu, a gdy uniosła wzrok na osobę, rozpoznała w niej Parkera. Ten asekurował ją, trzymając pod pachą, gdy siadała. — Napij się — powiedział i wręczył jej do ręki szklankę.
— Czego mi tam dosypałeś? — wycedziła przez zęby, by chwilę później obrzucić niepewnie spojrzeniem naczynie. — I dlaczego mnie rozebrałeś? Nikt cię o to nie prosił. Nie miałeś prawa mnie dotykać.
— Spokojnie — powiedział. Momentalnie podparł ją, by nie uderzyła skronią w ramę łóżka, kiedy niebezpiecznie się zachwiała. — To zwykła woda. I tak, nie miałem prawa cię dotykać, ale nie zrobiłem tego w złej wierze. Chciałem tylko twojej wygody. Nie uważasz chyba, że wygodniej byłoby Ci, gdybym nie zdjął z ciebie kurtki ani butów, co?
— Oh, przestań. — Przykryła twarz poduszką, gdy chłopak zaśmiał się na brzmienie jej głosu, który przypominał ton dramatyzującego, obrażonego dziecka. — Boli mnie głowa. Nie mam ochoty się teraz słuchać.
— Mogę przynieść Ci aspirynę.
— Przynieś mi jedzenie. — Przekręciła się na drugi bok, dzięki czemu leżała plecami w stronę Parkera. — Jestem głodna.
Poniekąd dziewczyna czuła pewne wyrzuty sumienia, że prosi chłopaka o jedzenie. Nie wiedziała nawet, gdzie się znajdują, a ona myślała tylko o sobie. Nie było jej dobrze z tą świadomością, jednak nieprzyjemne kłucie w żołądku przyprawiało ją o mdłości.
— Jest 4 rano — zauważył. Nie wyglądał chętnego do gotowania, jednak bez zastanowienia wyszedł z pokoju.
Mieszkanie nie zdawało się być duże. I takie nie było. Jednak mały salon z żółtymi ścianami wywoływał w niej spokój. A kuchnia, w której mieściło się jedynie parę szafek i niewielki, dwuosobowy stół — ponieważ większy znajdował się w części jadalnianej głównego pokoju — wyglądała skromnie, a zarazem wystarczająco, jak dla... No właśnie, dla ilu osób?
— Gdzie jesteśmy?
— W moim domu — odpowiedział i zalał torebkę zielonej herbaty ostudzoną wodą. — Po tym jak o mało nie zrobiłaś za plamę na chodniku zabrałem cię do mojego mieszkania. May została na nocną zmianę w pracy, więc jesteśmy sami.

CZYTASZ
Missing || fanfiction [James Barnes]
Fiksi Penggemar(Jeżeli łakniecie nietuzinkowej historii o Buckym, myślę, że ta może Wam się spodobać :) ) Dziesiątki lat skuły się lodem. Nic nie potrafiło już sprawić, aby James stał się człowiekiem sprzed wojny. Nie potrafił uciec przed własnym koszmarem, więc n...