VERSO 58

63 5 0
                                    

Verso wrócił, a ja od razu dopadłam paczkę żelków. Popatrzyłam na niego zdziwiona, bo ten pajac kupił mi żelki lukrecjowe. Przecież ja ich nie nawidzę...

- Co to jest? - zapytałam lekko zirytowana - Pojebało cię?

- co? - zapytał zdziwiony - Chciałaś żeli, to w czym problem?

- No w tym, że są lukrecjowe! - krzyknęłam - sam sobie to jedź. Fuj.

- Te są dla mnie - stwierdził, po czym wyciągnął z reklamówki kolejną paczkę żelków - Dla Ciebie są te. I przestań krzyczeć, bo głowa mi pęka.

- Ooo, kochany - westchnęłam biorąc od chłopaka paczkę z żelkami w kształcie serduszek - Dziękuję.

Relacja między nami była nieoczywista. Raz się kłóciliśmy, a raz nie mogliśmy bez siebie żyć.

Myślę, że mu wybaczyłam, a nawet staram się być dla niego miła i wyrozumiała. Pogodziłam się z tym, że jego ojciec, to największy mafioza w Nowym Orleanie. I szczerze mówiąc - wierzę w to, że Verso nie wszedł w jego otoczenie. W końcu osiemdziesiąt procent swojego czasu spędza ze mną, a gdyby był połączony ze światem przestępczości, to na pewno, tego czasu miałby mniej. Na szczęście, był na każe moje skinienie.

- Mogę włączyć piosenkę? - zapytałam pewnie - Nudno trochę.

- Włącz.

Jechaliśmy słuchając najnowszej piosenki Billie Eilish. Widziałam, jak Verso uśmiecha się pod nosem, gdy śpiewałam. Może bardziej krzyczałam, ale ten fakt można pominąć.

- Jesteśmy - westchnął wychodząc z auta.

Dam rodzinny Maddy był niczym, jebana willa.

- Ale chata - zaśmiałam się - Też taką chcę.

- Chcesz? - zapytał poważnie - Powiedz tylko słowo, a będzie twoja.

- Boże, żartowałam - powiedziałam zażenowana - Ale naprawdę kupiłbyś dla mnie taką chatę?

- Jeśli, to miałoby sprawić, że będziesz szczęśliwa, to tak - zaśmiał się.

Chciał kupić dom warty kilkanaście milionów jeśli, to miało by mnie uszczęśliwić.

Wchodząc, przywitały nas shoty, które od razu wypiliśmy. To znaczy, ja wypiłam, bo Roy prowadził.

- Wszystkiego najlepszego - podeszłam do Maddy i wręczyłam jej niewielki pakunek, w którym znajdował się naszyjnik.

- Dziękuję - uśmiechnęła się i przytuliła mnie - Przyjechałaś z Royem?

- Tak - szepnęłam.

- Iskrzy?

Czy iskrzyło? Nie mam zielonego pojęcia...

Wszyscy bawili się w najlepsze, a ja dziś nie czułam się najlepiej. Nawet przestałam pić, bo kręciło mi się w głowie.

Mój wzrok zatrzymał się na chłopaku, które ostatnio poznałam. Nate wszedł do pomieszczenia pełnego osób, których nawet nie znałam. Wyglądał... bosko.

Nate był wysokim, wysportowanym szatynem, który tak jak Verso, miał masę tatuaży na ciele.

Zastanawiałam się, co on tu robi. Nigdy nikt o nim nie wspominał. Nie sądziłam, że się znają.

Verso był dość zajęty rozmową z Lilly żeby zwracać uwagę na mnie, więc i ja postanowiłam pogadać z Natem.

- Hejka - Podeszłam do chłopaka wręczając mu drinka, które przyjął - Czyli nie tylko Roya znasz?

VERSO Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz