Verso 5

134 20 1
                                    

- Codziennie? Nie wyrobisz tankować - stwierdziłam zgodnie z prawdą.

- No to może co drugi dzień - dziewczyna zaśmiała się po raz kolejny.

Zawsze uważałam, że Harper jest najpiękniejszą dziewczyną na świecie. Miała piękne długie, czarne włosy i idealna figurę. Jej twarz zdobyły lekkie piegi i gęste rzęsy. Zazdrościłam jej tego.

Chwilę później byli już z nami inni. Lucas rozstawił alkohol, a Amanda zamówiła pizzę. Korzystając z okazji, że każdy zajął się sobą wyszłam przed dom zapalić.
Wyciągnęłam z opakowania jednego papierosa i wsadziłam go do ust, podpalając zapalniczką początek. Zaciągnęłam się i na chwilę przymknęłam oczy, gdy nagle podskoczyłam, bo zza moich pleców wyszedł Marcus.
- Przestraszyłeś mnie - stwierdziłam - Prawie upuściłam fajkę.

- Wiem różyczko - uśmiechnął się lekko po czym również odpalił papierosa.

- Nie mów tak do mnie - zdenerwowana popatrzyłam na niego. Nie miał prawa tak do mnie mówić.

- Bo niby, kurwa co? - warknął - Ciągle uważasz się za lepszą. Nie wiem kiedy zrozumiesz, że wcale taka nie jesteś. Przestań się, kurwa, popisywać przed innymi.

- O co tym razem jesteś zły? - przewróciłam oczami.

- O wiadomość na grupie, kretynko - popatrzył na mnie z tym swoim diabelskim uśmieszkiem.

- Posłuchaj mnie uważnie, bo powiem to tylko, jebany raz - zaczęłam - To, że Ty myślisz chujem zamiast głowa, to twój problem. I wkurwianie się na mnie o wiadomość, w której nie napisałam nic złego ( Nic prócz tego, że nazwałam go kretynem) nie jest na miejscu. To ty powinieneś zrozumieć, że bycie takim chujem wcale nie jest takie fajne.

- to może teraz Ty mnie posłu....

- Nie. Zdecydowanie nie będę cię słuchać. Twoje zdanie mam głęboko w dupie. I w ogóle całego ciebie tam mam - rzuciłam niedopałek papierosa na ziemię i zostawiłam Marcusa samego wchodząc do środka.

- Znowu się kłóciliście? - zapytała Amanda - o co tym razem?

- O to, że twój Bad Boy jest jebanym dupkiem, a co? - rzuciłam jej dość nieprzyjemne spojrzenie.

Amanda nic nie odpowiedziała jedynie przewróciła oczami i wyszła do swojego wybawiciela, który rzucał ją średnio cztery razy w tygodniu.

Usiadłam na kanapie obok Lucasa. Harper podała mi szkło z winem, które nie dopiłam.

- A więc co jest w tym Nowym Orleanie takie, że chcesz tam wyjechać? - zaczął Lucas - Wątpię, że to sprawka studiów.

- głównie właśnie studia. Po za tym chce się usamodzielnić i takie tam... - westchnęłam biorąc kolejny łyk czerwonego trunku.

- Rosa się wyprowadza, bo tu nie ma z kim się jebać - stwierdził Marcus wchodząc do pomieszczenia.

I te słowa sprawiły, że dostał w ryj. W mniej niż sekundę znalazłam się obok niego, a następnie wycelowałam dłonią w jego twarz. Nie, nie zahamowałam się.

I po zrobieniu tego zabrakło tu jednej osoby. Natalie znowu nie przyszła. Z nią miałam średni kontakt więc mi to wisiało.

VERSO Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz