VERSO 72

14 1 0
                                    

- Dalia - szepnęła zaspana - obudź się.

Otworzyłam lekko oczy, a dopiero później usłyszałam czyjeś kroki. Przerażona otarłam dłońmi twarz i wstałam cicho.

Wzięłam wazon, bo tylko to miałam pod rękom. Jakoś musiałam się bronić. Szłam na placach żeby ten ktoś mnie nie usłyszał i finalnie weszłam do pomieszczenia, a tam zastałam jebanego Marcusa.

- O kurwa, chuju! - krzyknęłam, po czym wycelowałam wazonem w jego głowę - Harper!

- Co jest?

Dziewczyna wpadła w panikę, bo Marcus wcale się nie ruszał. Upadł na dywan, a z głowy leciała mu krew. Sama przez chwilę była w szoku, ale nie żałowałam.

- Dzwonię po karetkę - wyminęła leżącego chłopaka, a następnie sięgnęła po telefon, który od razu jej wyrwałam z ręki - Co ty, kurwa robisz? Stara on zaraz zejdzie!

- Oddycha - westchnęłam, po tym klęknęłam przy nim - A nawet nie stracił przytomności, bo właśnie przed chwilą poruszył głową. Wstawaj chuju.

Marcus otworzył oczy i od razu wstał. Popatrzył na nas, po czym próbował uciec, ale tym razem Harper mu na to nie pozwoliła. Podstawiła mu nogę, a on znowu upadł.

- Kurwa! - krzyknął - musiałaś?

- Zamknij mordę, bo dzieci mi obudzisz.

- Jakie, kurwa dzieci? - zapytał zszokowany - Ty masz dzieci?

- Dlaczego tu jesteś? - zapytałam, w końcu stając przed nim - Mało ci? Naprawdę Marca, jesteś aż tak głupi żeby wracać tu po tym co mi zrobiłeś?

- To nie tak...

Wciąż miałam nadzieję, że to tylko sen. Zastanawiałam się dlaczego tacy ludzi ciągle wracają. Miałam dość wrażeń i chcę tylko żyć normalnie bez ingerencji osób, które chciały mnie skrzywdzić.

Wyciągnęłam telefon i napisałam do Roya. Wiem, że najprawdopodobniej zrobi mu krzywdę, ale nie interesowało mnie to. On chciał mnie skrzywdzić więc Verso skrzywdzi jego.

- Dajcie mi wyjść - westchnął bezsilnie - nie chce więcej problemów.

- Trzeba było pomyśleć wcześniej - zaśmiałam się - Po co wróciłeś? Odpowiedź na to jebane pytanie.

- Bo ktoś mnie kurwa do tego zmusił. Myślisz, że ja naprawdę chciałem zrobić ci krzywdę?

- Tak myślę.

- No Marcus odjebałeś - dodała Harper - Kto niby miałby cię zmusić do takiego czegoś?

- Nic nie powiem.

Teraz wszystko nabrało jakiegoś dziwnego sensu, ale nie znalazłam jego pochodzenia. Czułam jakby cała moja zła energia opuściła moje ciało. Być może było to spowodowane właśnie jego obecnością.

Harper popatrzyła na mnie, po czym westchnęła i podeszła bliżej szepcząc do mojego ucha:
- Naprawdę myślisz, że ktoś go do tego zmusił? Wydaje mi się, że raczej by tego nie zrobił dobrowolnie.

- Być może masz rację, ale to go nie usprawiedliwia. Przynajmniej nie teraz.

Chwilę później siedzieliśmy przy stole. Verso również do nas dołączył i nawet zachowywał się przyzwoicie.

- A więc może nas oświecisz? - Verso wstał i podszedł do okna - Kto zmusił cię do skrzywdzenia Rosy?

- Nic nie powiem.

- Słuchaj, zaczniesz gadać, a jak nie to cię kurwa sprzątnę - Roy szybkim krokiem podszedł do Marcusa i wycelował w jego skroń pistolet - Liczę do trzech.

- Kurwa stary!

- Verso odłóż to... Mam dzieci nie rób tego - Harper popatrzyła na chłopaka błagalnym wzrokiem - Proszę.

Ja tylko patrzyłam na to co się dzieje. Byłam ciutkę przerażona, ale ufam mu w stu procentach. Wiedziałam, że go nie skrzywdzi. Chciał jedynie go wystraszyć i udało się.

- Dobrze wszystko powiem!

- No, grzeczny chłopak - Verso zaśmiał się i schował broń pod koszulkę - Więc zamieniam się w słuch.

- Ja...ja... - zaczął dość spięty - Ja nie mogę powiedzieć wszystkie, bo muszę zadbać o swoje bezpieczeństwo. Dalia musisz mi uwierzyć, ja nigdy bym cię nie skrzywdził, to wszystko zmieniło moje życie i sam nie wiem co mi strzeliło do głowy. Próbowałem się z tego wykręcić, ale za każdym razem cierpiała jedna osoba z mojej rodziny.

- Jaśniej - Roy powiedział bardzo stanowczo - Nie interesuje mnie Twoje życie. Masz mi kurwa powiedzieć kto cię do tego zmusił.

- Nie mogę wybacz - westchnął - Możesz mnie zajebać. Wszystko jedno, bo i tak zginę.

- Dlaczego miałbyś zginąć? - zapytałam zdziwiona.

- Zginę, bo z wami rozmawiam - zaśmiał się, choć widziałam w jego oczach ogromny strach - najpierw zabiją moją rodzinę, a później mnie. Miałem wziąć tylko tego jebanego laptopa i zjebałem.

Verso chwycił laptop, a następnie go włączył. Bacznie przeglądał wszystkie piłki aż natrafił na jeden zaszyfrowany plik.

- Hasło - warknął, patrząc na Marcusa.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Sep 23 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

VERSO Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz