- Puść mnie! – szarpnęłam się, uderzając pięściami w jego umięśnione plecy, ale on nic sobie z tego nie zrobił. Jedynie wzmocnił uścisk.
Nie wiem ile minut później, postawił mnie na ziemi, ale nie zdążyłam się nawet odsunąć, bo już zaciskał palce na mojej szyi i przypierał mnie plecami do drzewa. Złapałam za jego nadgarstek i próbowałam go odsunąć, ale nie dorównywałam mu siłą. Obnażyłam zęby i wbiłam w niego wściekły wzrok.
- O co Ci chodzi, co? – syknęłam, plując śliną na lewo i prawo. – Od rana zachowujesz się jak skończony dupek i nawet nie powiesz, dlaczego. I jeszcze to decydowanie, z kim się mogę spotykać, a z kim nie. Nie jesteś moim ojcem, żeby...
- Uważaj na słowa – warknął, wzmacniając uścisk na mojej szyi. Zachłysnęłam się powietrzem.
- Bo co? Wymierzysz mi karę jak małej, niegrzecznej dziewczynce? – wydusiłam, walcząc o powietrze pomiędzy każdym, wypowiadanym słowem. Powoli czułam, że zaczyna mi go coraz bardziej brakować.
Leonid przez ułamek sekundy zajrzał mi głęboko w oczy. Warknął pod nosem i puścił mnie, sam odsuwając się na odległość dwóch metrów. Zaciągnęłam w płuca życiodajny tlen i zaczęłam niekontrolowanie kasłać. Pocierałam obolałą szyję, modląc się, aby nie zostały na niej ślady. Widocznie, Wolfixowie mieli we krwi duszenie innych.
- Próbuję Cię chronić – powiedział Leonid, stojąc do mnie plecami. – Chcę dla Ciebie jak najlepiej, bo jesteś córką mojego brata. Byłem pierwszym wilkiem, z jakim miałaś bezpośredni kontakt i chyba... - przerwał na chwilę, słyszałam, jak z ust wypuszcza drżący wydech. – Chyba jestem zazdrosny o to, że z innymi chłopakami się tak dobrze dogadujesz i boję się, że mi Ciebie odbiorą.
Rozdziawiłam usta, bo nie spodziewałam się takiego wyznania. Spodziewałam się wszystkiego, ale akurat nie tego. Jego słowa wywołały we mnie lekki niepokój, bo co jeżeli Leonid czuje do mnie coś więcej niż tylko rodzinną czułość? To byłoby skrajnie głupie, ale nie niemożliwe. Dlatego powoli podeszłam do chłopaka i rozkazałam:
- Spójrz na mnie.
Tamten drgnął, ale posłusznie wykonał polecenie. Bardzo ostrożnie podniósł głowę i zawiesił na mnie spojrzenie swoich ciemnych oczu. Widziałam w nich emocjonalną burzę. Coś ścisnęło mnie za gardło, bo w tamtym momencie było mi go zwyczajnie żal. Objęłam jego szeroki tors ramionami i wtuliłam w niego twarz. Leonid odetchnął głęboko i odwzajemnił uścisk.
- Zawsze będziesz moim ulubionym wilkiem – wymamrotałam w jego nagą klatkę piersiową. Chłopak złożył delikatny pocałunek na czubku mojej głowy i pogłaskał mnie po włosach.
- Chodź do reszty – odsunął się ode mnie i złapał za mój nadgarstek. No tak, w końcu wyniósł mnie w jakieś krzaki i nawet nie wiedziałam, gdzie byliśmy.
Wróciliśmy do chłopaków po krótkim spacerku. Na nasz widok umilkli natychmiast, przyglądając się nam z zaciekawieniem. Oczywiście, Alexis nie mógł zahamować swoich samobójczych instynktów i z miejsca zapytał, świecąc oczami z podekscytowaniem:
- Szybki numerek udany?
- Ty... - zaczął Leonid, ale położyłam dłoń na jego nagim torsie, wstrzymując wiązankę przekleństw, która prawdopodobnie wyleciałaby z jego ust. Sama odwróciłam się do Alexis'a i rzuciłam mu ostrzegające spojrzenie.
- Jeszcze raz rzucisz jakiś sprośny tekst w moją stronę, a mój chłopak nabije Cię na swoją włócznię i usmaży na ognisku – powiedziałam poważnie. Alexis prychnął pogardliwie.
- Twój chłopak to mi może...
- Nie kończyłabym tego zdania na Twoim miejscu – moje oczy błysnęły srebrnym blaskiem, bo ten idiota chyba myślał, że żartuje. I dopiero widząc moje poirytowanie, postanowił się zamknąć i spuścić z pokorą wzrok. Przynajmniej na ten moment.
![](https://img.wattpad.com/cover/350466265-288-k620484.jpg)
CZYTASZ
Córka Dziewicy: Pełnia
Fiksi PenggemarRzeczywistość stała się fantastyką. *w fanfiction pojawiają się wszelkiego rodzaju używki, sceny erotyczne i przekleństwa, czytasz na własną odpowiedzialność*