12. Emocje

250 4 8
                                    

Róża lśni niczym gwiazda.

Lecz kolce w sobie skrywa.

Zerwij ją, lecz uważaj.

To co piękne, rani najbardziej.

          Nie tak to sobie wszystko zaplanował. Chciał w jakiś sposób przekonać do siebie dziewczynę a nie pozwolić jej na powolne zakochiwanie się w nim. Nie chciał żadnej innej, po tym jak wyrzucił Esmeraldę z domu. Kobiety to cwane stworzenia. Maskują się pod makijażem i drogimi ubraniami a w środku są zgniłe i próżne. Nie wszystkie ale z pewnością ta, na której jeszcze dwa lata temu mu zależało. Teraz był pusty i nie miał zamiaru wypełniać tej pustki nikim i niczym. Przynajmniej tak sobie powtarzał. Jednak w środku, w głębi serca, gdzieś na dnie tej pustki, tliło się coś, czego nie potrafił zignorować, choć wmawiał sobie, że to nic takiego. Myśl o niej nie dawała mu spokoju. Ta nowa dziewczyna, która pojawiła się w jego życiu, była inna. Próbował ją zepchnąć w głąb umysłu, odsunąć jej obraz, ale nie mógł. Była jak przebłysk światła w mrocznym tunelu, którym kroczył od czasu, gdy jego życie z narzeczoną rozpadło się na kawałki. Ale nie chciał, by ta iskra przerodziła się w płomień. Co, jeśli znowu okaże się, że pod piękną powierzchnią kryje się tylko kolejna próżna dusza? Wylądował w bardzo niebezpiecznym miejscu. Im bardziej próbował się od niej odsunąć, tym bardziej przyciągała go jak magnes. Była tak różna od tamtej, że nie mógł jej zignorować. Może to właśnie dlatego czuł do niej taki pociąg – była wszystkim, czym Esmeralda nigdy nie była. A może to tylko jego wyobraźnia próbowała znaleźć w niej to, czego mu brakowało. Czas pokaże. Ale jedno wiedział na pewno: jeśli teraz znowu pozwoli sobie na uczucia, to musi być pewny, że tym razem nie zostanie rozczarowany. Inaczej ta pustka, którą tak starannie pielęgnował, stanie się jeszcze głębsza. Głaskał lekko włosy Olivii wpatrując się w jej spokojną twarz. Przez chwilę poczuł ciepło, które dawno temu zniknęło z jego życia. Wzruszenie, które go ogarnęło, było nieoczekiwane, niemal obce, ale zarazem przerażające. Czyżby pozwalał sobie na to, czego tak bardzo się obawiał? Na uczucia, które mogłyby go znowu zranić? Wiedział, że powinien się wycofać, zakończyć to, zanim cokolwiek zacznie się na dobre. Wiedział, że powinien znów zamknąć się w swojej skorupie, w której nikt nie mógłby go dosięgnąć. A jednak, mimo tych myśli, nie potrafił oderwać wzroku od Olivii. Każde spojrzenie na jej twarz wypełniało go sprzecznymi emocjami. Przypominała mu o wszystkim, co stracił i jednocześnie o tym, co mógłby jeszcze zyskać. Ale jak długo mógł tak balansować na krawędzi? Jak długo mógł pozwalać sobie na te krótkie momenty słabości, zanim to wszystko go pochłonie? Zacisnął szczękę, próbując stłumić narastające w nim uczucia. Musiał być silny, dla siebie i dla niej. Ale teraz, gdy jej spokojny oddech wypełniał ciszę wokół, nie potrafił myśleć o tym, by od niej odejść. Przynajmniej nie teraz. Jeszcze przez chwilę chciał zatrzymać ten moment, zatrzymać to uczucie, zanim rzeczywistość znowu go dogoni. Być może to było najniebezpieczniejsze ze wszystkiego – że po raz pierwszy od dawna, nie chciał tej pustki, którą tak długo pielęgnował. Wbrew wszystkiemu, czego się nauczył, zaczął pragnąć, by Olivia wypełniła to miejsce, które dotychczas było niedostępne dla nikogo. Ale nie chciał takiej relacji jaką miał z tamtą. Nie chciał dawać kwiatków i czekoladek. Nie był tego typu mężczyzną. Pragnął jej tak samo jak ona jego. Czuł to bez wątpienia. To, że była taka czysta, nietknięta przez nikogo. To wszystko wywoływało w nim takie emocje jakich dotąd nie znał. Ale czy ona zgodziłaby się na coś co chodziło mu po głowie? Na taki typ relacji, który polega na zaspokajaniu swoich wzajemnych potrzeb bez wyznawania sobie miłości? Spojrzał jeszcze raz na jej spokojną twarz. Wiedział, że niedługo będzie musiał ją obudzić. Za kilka minut mieli dolecieć na miejsce. To, co nastąpi po wylądowaniu, mogło zmienić wszystko – dla niego, dla niej, dla tego, co zaczynało się między nimi formować. W jego głowie krążyły różne scenariusze, ale tylko jeden wydawał się prawdziwy: musi zaryzykować i przekonać się, czy Olivia mogłaby być kimś, kto wypełni tę pustkę, ale na jego warunkach. Zaczął delikatnie potrząsać jej ramię, budząc ją z letargu. Jej oczy otworzyły się powoli, z lekkim uśmiechem, gdy zobaczyła go obok, tak jakby zapomniała, co stało się przed godziną. Spojrzał w nią, próbując dostrzec, czy jest tam coś, co wskazywałoby na gotowość do zaakceptowania tego, co miał zamiar jej zaproponować. Patrzyli się tak na siebie w ciszy a żądne z nich nie chciało się odezwać. Maksymilian wyglądał znacznie lepiej niż przed startem. Oznaki niewyspania na jego twarzy minimalnie, lecz znacząco znikły, co dodało mu odrobinę świeżości. Olivia miała ochotę zapytać co tak bardzo spędza mu sen z powiek ale w ostatniej sekundzie ugryzła się w język. Do jej umysłu powróciły wspomnienia ostatniej rozmowy z nim. Choć ciężko nazwać to rozmową.

(Nie)grzeczna dziewczynkaWhere stories live. Discover now