18. Toksyczna relacja

120 4 2
                                    

Słowa jak trucizna.

Dotyk chłodem płonie.

Serce drży w lęku.

Szczęście...tonie.

          Maksymilian siedział w milczeniu, wpatrując się w sufit. Nagle jego pewność siebie wydawała się tak odległa, a w głowie kłębiło się tylko jedno pytanie.

 - Co ja zrobiłem? - w ciszy pokoju, gdzie jeszcze przed chwilą szukał satysfakcji, teraz pojawiła się pustka. Z łazienki dobiegał cichy odgłos płaczu, każda kropla odbijała się w jego myślach jak echo, coraz głośniejsze. Spróbował powstać, ale coś go przytłoczyło, jakby jego ciało nagle stało się zbyt ciężkie, zbyt bezwładne. Oparł dłonie o twarz, a w jego głowie odzywały się słowa, których nigdy nie chciał usłyszeć

 "Nigdy więcej mnie nie dotkniesz."

To nie miało tak wyglądać. Myślał, że wie, czego ona potrzebuje, że kontroluje sytuację. Teraz, widząc ją zamkniętą za drzwiami, zrozumiał, że stracił coś więcej niż chwilę bliskości — stracił zaufanie. Może na zawsze. Wiedział, że była inna niż te wszystkie kobiety, które traktował bez uczuć. A jednak, potraktował ją dokładnie tak samo jak tamte. Cisza w pokoju zaczęła stawać się nie do zniesienia. Wstał powoli, podszedł do drzwi łazienki i oparł o nie czoło. Stał tak chwilę, czekając, jakby każde jej westchnienie mogło przywrócić dawne uczucia, ale czuł, że teraz dzieli ich przepaść. Maksymilian próbował zebrać myśli, ale każda kolejna była jak ostry nóż, przecinający jego wnętrze. Zrozumiał, że stracił kontrolę nie tylko nad sytuacją, ale nad sobą. Widział ją jako coś więcej, kogoś, kogo powinien chronić, a teraz stał się przyczyną jej bólu. Bólu, który tak bardzo chciał jej oszczędzić. Przypomniał sobie jej spojrzenie, przerażone, pełne lęku. Z każdą sekundą cisza wokół stawała się coraz bardziej dusząca. Miał ochotę rozbić coś, zniszczyć cokolwiek, żeby tylko zyskać chwilową ulgę, ale wiedział, że to nie przyniesie odpowiedzi.

- Proszę...dziewczynko...porozmawiajmy. - wyszeptał, choć wiedział, że te słowa nie mają już znaczenia. Zawisły w powietrzu jak puste obietnice. Miał ją w swoich rękach, a teraz nie potrafił nawet do niej dotrzeć. Czekał, licząc na odpowiedź, ale odpowiedzią była cisza. Dłonie, które przed chwilą chciały ją przyciągnąć, teraz były bezradne. Olivia siedziała na zimnej podłodze łazienki, opierając plecy o drzwi, które oddzielały ją od Maksymiliana. Serce biło jej w rytmie paniki, a w głowie kłębiły się myśli, które nie dawały jej spokoju. Każde westchnienie, które docierało do jej uszu, wydawało się głośniejsze niż poprzednie. Słowa, które padły przed chwilą, wciąż brzmiały jej w uszach. Czuła, jak zimny pot spływa jej po plecach, a oczy pełne łez piekły ją od ciągłego płaczu. Obraz Maksymiliana wracał do niej jak zły sen. Ale teraz nie miała odwagi, by otworzyć drzwi, spojrzeć mu w oczy i wybaczyć. Zamknęła oczy, próbując się uspokoić, ale wspomnienie jego dotyku wciąż ją parzyło. Chciała poczuć się bezpiecznie, chciałaby znów wierzyć, że mogą stworzyć coś razem. Ale w tym momencie czuła się tylko osamotniona i przerażona. Dlaczego nie umiała powiedzieć mu tego wszystkiego? Dlaczego nie mogła po prostu otworzyć drzwi i powiedzieć, że go potrzebuje, mimo bólu, który zadał? Że, mimo wszystko ma tylko jego. Że mimo wszystko dostrzegła w jego oczach coś czego nie spodziewała się dostrzec. Wzięła głęboki oddech, starając się uspokoić drżące ciało. Musiała znaleźć siłę, by stawić czoła temu, co się wydarzyło. Przypomniała sobie momenty, gdy czuli się blisko, gdy śmiali się i żartowali. Ale to, co się wydarzyło, wszystko zniszczyło. Zrozumiała, że nie może dłużej unikać konfrontacji z tym, co się stało. Zebrała w sobie odwagę, postanawiając, że musi wyjść z tej łazienki, choćby nie wiem co. Powoli wstała, czując, jak drżą jej kolana. Opierając dłoń na klamce, wzięła jeszcze jeden głęboki oddech. To był moment, w którym mogła zadecydować, czy zamknie go w przeszłości, czy spróbuje zrozumieć, co poszło nie tak. Myśli kłębiły się w jej głowie, krzycząc, że powinna zostać tam, gdzie jest, że nie powinna otwierać się na ból, który mógł ją znowu zranić.

(Nie)grzeczna dziewczynkaWhere stories live. Discover now