20. Zdrada

113 7 2
                                    

Zdrada jak sztylet powietrze tnie.

Po raz drugi zadaje cios w mgle.

W sercu ran krwawiących ślad.

Dwa razy zdradzony traci cały świat.

          W pomieszczeniu słychać było jedynie gwałtowne, przyspieszone bicie serca Olivii. W rękach czuła jeszcze drżące echo chwili, gdy pistolet wypadł jej z dłoni, uderzając głucho o podłogę tuż przy jej stopach. Wzrok miała wbity w oczy Maksymiliana, w których wyraźnie malowało się zaskoczenie przeplatające się z narastającą wściekłością. Widziała w jego spojrzeniu także coś jeszcze, coś głębokiego i bolesnego, co próbował stłumić, ale co niechcący zdradziło rozczarowanie. Powoli, bez pośpiechu, zrobił dwa kroki w jej stronę, utrzymując z nią nieprzerwany kontakt wzrokowy. Każdy jego krok, pełen kontrolowanej siły, zmniejszał dystans między nimi, potęgując jej przerażenie. Kiedy dotarł do miejsca, gdzie upadł pistolet, zatrzymał się, nie odrywając od niej wzroku. Pochylił się, podnosząc broń w milczeniu, a zimny, niemal mechaniczny ruch jego dłoni sprawił, że Olivia poczuła się jak zwierzyna uwięziona w potrzasku. Nie miała dokąd uciec, ściana za jej plecami zamykała wszystkie drogi wyjścia. Powoli zamknęła oczy, jakby chcąc uciec przed tym, co zaraz miało nadejść. Czuła jego obecność, przytłaczającą i zimną jak stal, a jednocześnie pełną gniewu, który z każdą sekundą zdawał się coraz bardziej narastać. Wiedziała, że przekroczyła granicę, do której nigdy nie powinna się nawet zbliżać. Linie wytyczone przez ich wzajemne zaufanie, dawno zatarte, teraz definitywnie przepadły. Mimo że w jej głowie powinna gościć cisza, jego ostatnie słowa wciąż echem rozbrzmiewały w jej umyśle, druzgocące i bolesne: "Jesteś tylko głupią idiotką bez nazwiska i rodziny!"  Wiedziała, że miał rację, ale sposób, w jaki to powiedział, sprawił, że poczuła coś dziwnego, coś mrocznego i silnego, co sprawiło, że czuła potrzebę sprzeciwu. Nie pamiętała, kiedy dokładnie nacisnęła spust. Jej ruch był niekontrolowany, niemal instynktowny, wywołany rozpaczą i bólem, który wylał się z niej w jednym bezmyślnym geście. Nie chciała go skrzywdzić, nie zamierzała go naprawdę zranić... a jednak teraz musiała zmierzyć się z konsekwencjami swoich działań. Maksymilian stanął jeszcze bliżej, jego spojrzenie zmroziło ją, przypominając, jak blisko jest niebezpieczeństwa, którego sama była powodem. Trzymał pistolet w dłoni, a zimny metal przesunął po jej policzku, by powoli skierować lufę w stronę jej skroni. Jego dotyk był chłodny, bezlitosny, jakby chciał pokazać jej, jak bardzo naruszyła jego zaufanie, jak dalece przekroczyła niewidzialną granicę między lojalnością a zdradą. Stała bez ruchu, niemal sparaliżowana, czując, jak serce bije coraz szybciej, a jej myśli rozbiegają się chaotycznie. W jednej chwili miała ochotę wykrzyczeć mu wszystko, co czuje, wyznać żal, ból i przywiązanie, którego sama do tej pory nie rozumiała. Pragnęła wyjaśnić, że nie była w stanie dłużej uciekać ani od niego, ani od siebie. Jednak coś ją paraliżowało, jakby strach przed jego reakcją trzymał ją w stalowych okowach, nie pozwalając na żaden ruch. Maksymilian przyglądał się jej w milczeniu, a jego spojrzenie było niewzruszone, jakby analizował każdy jej oddech, każdy najdrobniejszy gest. Czuła, że jest na krawędzi, a każdy kolejny krok mógł przesądzić o wszystkim.

- Spójrz na mnie dziewczynko. - powiedział głosem tak mroźnym, że na całym jej ciele wyszła gęsia skórka. Podstawił jej broń pod brodę i lekko pchnął do góry. - Co ja powinienem z tobą zrobić? Też mam pociągnąć za spust? - jednym szybkim ruchem odbezpieczył pistolet. - Bo teraz na pewno wystrzeli! - podniósł głos. - Masz trzy sekundy aby otworzyć te oczy albo przysięgam przestane panować nad sobą! - Olivia poczuła, jak serce bije jej jeszcze mocniej. Strach zamienił się w lodowate uczucie, które ogarniało jej ciało, paraliżując ją od stóp po czubek głowy. Jej myśli wirowały w chaosie, ale zmusiła się, aby zareagować, aby znaleźć w sobie resztkę odwagi, której teraz tak bardzo potrzebowała. Z trudem uchyliła powieki, napotykając jego spojrzenie, pełne gniewu. Tak odległe od tego, którym obdarzył ją jeszcze godzinę temu. Maksymilian ścisnął broń mocniej, jego palec ledwie drżał na spuście, ale w jego oczach pojawiło się coś, czego nie umiał ukryć. Była to walka, walka pomiędzy nienawiścią a czymś, co, choć przytłumione, jeszcze istniało. Zranione poczucie honoru walczyło z przeszłością, z momentami, które ich połączyły, z emocjami, których nigdy nie potrafił nazwać. - Dlaczego? - wysyczał, nie opuszczając broni. - Dlaczego to zrobiłaś dziewczynko? - z każdą chwilą, jego bliskość sprawiała, że łzy zaczęły napływać do jej oczu. Nie mogła oderwać od niego wzroku, ale czuła, jak narasta w niej poczucie winy, ciężar tego, co zrobiła, choć sama nie do końca rozumiała swoje motywy.

(Nie)grzeczna dziewczynkaWhere stories live. Discover now