15. Panika

203 4 2
                                    

Serce bije w przyspieszonym rytmie.

Myśli tańczą w chaosie, w mroku.

Czas zamarł, a oddech się łamie.

Ucieczka w głąb siebie, nie mogę, nie mogę...

          Każdy może wyobrazić sobie jakiś ból. Największy z możliwych. Lecz dla każdego będzie on inny. Dla Olivii przybiera on formę rozmowy. A dokładnie niemożliwości jej podjęcia. Demony przeszłości, to co ją spotkało będzie stąpać jej po piętach cały czas. Jedynym wyjściem z tej sytuacji jest zwykła rozmowa. Otwarcie się na drugą osobę i wyrzucenie słów wraz z bólem z jej serca. To jak kurczowe trzymanie się liny obwiązanej wokół dłoni. Materiał ściera skórę do kości. Wystarczy rozluźnić palce aby sznur poluzował się i całkowicie spadł. Wystarczy tak niewiele ale ten pierwszy krok jest najtrudniejszy.

Mijały kolejne sekundy, które dłużyły się w nieskończoność. Cisza między nimi była niemal namacalna, jakby cały świat wstrzymał oddech, czekając, aż któreś z nich zrobi ten pierwszy, decydujący krok. Olivia czuła, jak jej serce bije szybciej, a dłonie mimowolnie zaciskają się na jego ramieniu. Wiedziała, że coś musi powiedzieć, że to, co nosi w sobie, jest jak ciężar, który ją przygniata, ale słowa nie chciały przejść przez gardło. Maksymilian obserwował ją uważnie. Widok jej zmęczonej twarzy i ukrywanego bólu ściskał go w środku. Pragnął wyciągnąć do niej rękę, zdjąć z niej ten ciężar, ale nie wiedział, jak to zrobić, nie odkrywając przy tym swojej własnej ciemnej strony. On również czuł się jak więzień własnych tajemnic.

- Dziewczynko... - zaczął cicho, niepewnie, starając się delikatnie przełamać tę ciszę, która zdawała się być barierą nie do przebicia. - ...co się dzieje? Możesz mi powiedzieć. Możesz mi zaufać. - Jego słowa były ciepłe, niemal kojące, ale jednocześnie poczuła, jak pod ich ciężarem coś w niej pęka. Była na krawędzi, wiedziała, że jeśli teraz nie odważy się otworzyć, to ta chwila może być stracona na zawsze. Z drugiej strony jednak miała z tyłu głowy swój plan o samobójstwie. Więc po co miałaby się teraz otwierać? Po co skoro zaraz jej nie będzie?

- Ja... - zaczęła, jej głos był ledwo słyszalny, drżący. - ... miałam koszmar. Wydawało mi się, że nadal śnie i Noah wrócił po mnie. - postanowiła powiedzieć mu choć cień prawdy.

Maksymilian przyglądał się jej z rosnącym niepokojem, gdy jej słowa przebiły ciszę niczym stłumiony krzyk bólu. Czuł, że coś jest nie tak, że jej wyznanie było tylko fragmentem prawdziwego ciężaru, który dźwigała. Kiedy wspomniała imię mężczyzny, jego serce przyspieszyło. Wiedział, że to nie jest tylko zwykły koszmar, że za tym kryje się coś głębszego, coś, o czym Olivia nie chciała lub nie mogła mówić wprost.

- Noah? - powtórzył, próbując zrozumieć, skąd wzięło się to imię. Kiedyś już o nim wspominała. - To on cię porwał prawda? - Jej ciało drgnęło na dźwięk tego pytania. Czuła, że Maks próbuje przebić się przez mur, który tak starannie zbudowała wokół siebie, ale nie była pewna, czy jest gotowa, by go wpuścić. Przeszłość była dla niej zbyt bolesna, zbyt pełna cieni, które wciąż ją prześladowały. W myślach widziała twarz chłopaka swojej koleżanki, czuła jego obecność, jakby był tuż obok. Strach i gniew mieszały się w jej wnętrzu, a myśli o samobójstwie, które snuła od dawna, stawały się coraz bardziej realne.

- To... nieważne. - odpowiedziała cicho, jej głos znów drżał. - To tylko koszmar. Nie musisz udawać, że się martwisz. - odepchnęła się od jego torsu chcąc wstać i znaleźć się jak najdalej od jego ciepła, które mieszało jej w głowie. Niestety Maksymilian nie dał się tak łatwo zbyć. Delikatnie, ale stanowczo ujął jej rękę i przyciągnął do siebie, zmuszając ją do spojrzenia mu w oczy.

(Nie)grzeczna dziewczynkaWhere stories live. Discover now