17. Nienawiść

145 4 4
                                    


Nienawiść w sercu jak ostry cierń.

Wznieca chaos, sieje zniszczeń cień.

Zgorzknienie plącze myśli w snach.

Pozostawia jedynie pusty strach.

          Wyszli na ulicę, a zimny poranek otulił ich chłodnym, rześkim powietrzem. Olivia zapięła kurtkę pod samą szyję, a on naciągnął czapkę głębiej na uszy. Droga do restauracji była krótka, ledwie kilka przecznic, a wczesna godzina oznaczała, że ulice były jeszcze puste.

- To tu? - zapytała, gdy stanęli przed niewielką restauracją na rogu, z dużymi oknami, przez które widać było ciepłe, przytulne wnętrze. Na szyldzie wisiała nazwa lokalu, skromna i elegancka, a za szybą widać było pierwszych gości, którzy już delektowali się poranną kawą.

- Tak, słyszałem, że mają tu świetne śniadania. - odpowiedział Maksymilian, uśmiechając się lekko. Weszli do środka, a ciepło uderzyło ich w twarze, natychmiast rozgrzewając zmarznięte policzki. Delikatny zapach świeżo pieczonego chleba i parzonej kawy unosił się w powietrzu, tworząc przytulną atmosferę. Kelnerka, uśmiechając się uprzejmie, podeszła do nich, wskazując stolik przy oknie. Zajęli miejsca, a Olivia szybko zsunęła kurtkę z ramion, ciesząc się ciepłem panującym w środku.

- Co bierzesz? - zapytał, przeglądając kartę.

- Chyba jajecznicę z tostami. - odpowiedziała, przygryzając wargę, jakby już czuła ich smak. - A ty?

- Może naleśniki z syropem klonowym i kawę... dużą kawę. - mężczyzna skinął do kelnera i złożył zamówienie w języku, którego dziewczyna zupełnie nie rozumiała. Kiedyś, gdy była młodsza marzyła o Paryżu i nauce francuskiego. Jednak po dwóch lekcjach okazał się on dla niej zbyt trudny i poddała się, czego żałowała w tym momencie.

- Francuski brzmi tak melodyjnie w twoich ustach. - powiedziała, spoglądając przez okno. Dopiero gdy te słowa opuściły jej usta zdała sobie sprawę co powiedziała. Zarumieniona postanowiła skierować rozmowę na inny tor. - Myślałeś kiedyś o tym, żeby zamieszkać w Paryżu?

- Czasami. - odpowiedział próbując ukryć uśmiech. - Chociaż wiesz, to miasto, mimo swojej magii, jest pełne chaosu. Ale na pewno warto tam pojechać. A ty? Byłaś już tu kiedyś?

- Nigdy ale kiedyś...jak byłam dzieckiem chciałam tu przyjechać. Nawet próbowałam... - przygryzła lekko wargę, wspominając tamte lekcje francuskiego. - ...nauczyć się tego pięknego języka. - Maksymilian spojrzał na nią z zaskoczeniem, jakby nie spodziewał się, że kiedykolwiek próbowała.

- Serio? Nie wiedziałem! Może teraz spróbujesz jeszcze raz? Możemy poćwiczyć razem. - zaproponował z błyskiem w oku. - Za jakiś czas może twój francuski będzie brzmiał równie melodyjnie jak mój. - posłał jej ten swój typowy cwaniacki uśmieszek. Już miała mu coś odpowiedzieć. Gdy kelner przerwał ich konwersacje stawiając jedzenie na stole. Maks odpowiedział coś kelnerowi i oboje zajęli się jedzeniem potraw. Dziewczynie przypomniał się ich pierwszy posiłek razem. Który niestety nie skończył się zbyt dobrze. Jednak to jak zachowała się wobec swojego właściciela wywołała szeroki uśmiech na jej twarzy. Głupota zmieszana z instynktem przetrwania nie była dobrym połączeniem.

- Coś cię bawi dziewczynko? - zapytał zauważając nagłe rozbawienie towarzyszki.

- Coś mi się tylko przypomniało. - odpowiedziała tajemniczo co nie wystarczyło Maksymilianowi. Przeglądał się jej z uniesionymi brwiami na znak, że powinna kontynuować. Nie była pewna jakie to przyniesie za sobą skutki ale postanowiła zaryzykować i powiedzieć co chodzi jej po głowie. Miała nadzieję, że potraktuje to wspomnienie równie zabawnie jak ona. - Przypomniało mi się nasze pierwsze śniadanie. - tak jak myślała kąciki ust mężczyzny poszybowały w górę.

(Nie)grzeczna dziewczynkaWhere stories live. Discover now