2.Rozpacz

450 8 0
                                    

Płomień pochłonął dusze.

Płomień pochłonął serce.

Jedyne co pozostawił.

To smutek i drżące ręce.

          Minął miesiąc od pogrzebu. Olivia codziennie spędzała wiele godzin nad grobem rozmyślając jak ma dalej żyć. Boze Narodzenie i Nowy Rok spędziła wgapiajac sie w płomień zniczy. Najgorsze w tym wszystkim było to, że naprawdę została zupełnie sama. Nie miała żadnej rodziny prócz nich. A teraz patrzy na imiona wyryte w kamiennej tablicy i wciąż nie może w to wszystko uwierzyć. Dziś są jej osiemnaste urodziny. Dzień, który powinien sprawiać jej radość z godziny na godzinę z każdą minutą jest coraz gorszy. Rano odebrała telefon z kancelarii prawnej zajmującej się sprawą spadkową po rodzicach. Była pewna, że dostanie dużą kwotę odszkodowania za dom i oczywiście spadek rodziców więc nie martwiła się zbyt wiele najbliższą przyszłością. Co się okazało? Jej rodzina jest w ogromnych długach. A co z odszkodowaniem? Prawdopodobnie nie zostanie przyznane ponieważ śledztwo wykazało, że doszło do podpalenia. Co więcej, jej tata ubezpieczył dom na dwa tygodnie przed tym wydarzeniem. Dla wszystkich stało się jasne, że małżeństwo potrzebujące pieniędzy upozorowało wypadek, który w konsekwencji przyczynił się do ich śmierci. Każdy w to uwierzył. Dosłownie wszyscy prócz biednej, zrozpaczonej córki, która teraz została z niczym.

- Dlaczego nic mi nie powiedzieliście? - pytała wpatrując się w kwiaty jakby miały jej dać odpowiedzi. Mimo temperatury, która była już grubo na minusie, dziewczyna siedziała na cmentarzu do późnych godzin wieczornych. W torebce miała nowe pudełko tabletek uspokajających przypisanych od swojego psychologa i dwie butelki wódki. Wiedziała co chce zrobić. Po co miała dalej żyć? Nie było sensu ciągnąć jej smutnej egzystencji. Dziewczyna nawet nie wiedziała kiedy otworzyła pierwszą i wypiła kilka porządnych łyków. Nie płakała już, ponieważ nie miała czym. Jej oczy wyschły już dawno. Nie jadła, nie piła, była jak chodzący trup. Zakręciła szyjkę i schowała ją. - Jeszcze nie teraz...nie tu.- szeptała sama do siebie. Wzięła głęboki oddech i wstała. Poczuła w kieszeni kolejne wibracje co najprawdopodobniej oznaczało, że Ava wysłała jej kolejną wiadomość. Wyciągnęła telefon i dostrzegła ze to już dziesiąta.

*Skarbie proszę nie siedź dzisiaj za długo. Odezwij się jak będziesz wracać.*

* Oli co ty na to, że dzisiaj na obiad zrobimy ten twój ulubiony makaron?*

*Byłam już na zakupach, kupiłam wszystkie składniki jak wrócisz to go zrobimy.*

*Okej rozumiem, dlaczego mi nie odpisujesz ale zrozum, że ja tylko się o ciebie martwię.*

*Daj chociaż znać, że żyjesz!*

* Bądź szczęśliwa, że Noah tu jest i zakazuje mi iść po ciebie.*

*Siedzenie w samotności ci nie pomoże kochana. Proszę wróć już!*

* Oli obiad już jest zimny! Obyś się na kolacje nie spóźniła, bo przyrzekam, nogi z dupy powyrywam!!!*

*Kolacja o 19!!!*

* Jest już 20 a na zewnątrz ciemno proszę wracaj. Nie chce, żeby coś ci się stało.*

*Olivia!!! Noah powiedział, że nie wolno mi po ciebie iść bo w nocy jest niebezpiecznie! Sam po ciebie pójdzie. Proszę daj znać jak będziesz z nim!*

Dziewczyna podniosła wzrok znad telefonu i rozpoznała sylwetkę mężczyzny. Już miała odpisać koleżance, gdy ktoś przyłożył jej dłoń w rękawiczce do ust i wytrącił komórkę z dłoni. Przerażona próbowała się wyswobodzić z uścisku ale napastnik objął ją mocno i tłumił każdy krzyk. Gdy chłopak jej koleżanki to zobaczył zaczął biec. Olivia odetchnęła z ulgą bo była pewna, że zaraz jej pomoże. Nie mogła się bardziej mylić. Stanął przed nią i uśmiechnął się szyderczo.

(Nie)grzeczna dziewczynkaWhere stories live. Discover now