Rozdział 7 Daisy

1.8K 206 9
                                    

Pierwszy raz nie miałam ochoty iść do pracy. Wolałam zostać w domu z ojcem, mimo że to groziło bólem i kolejnymi znakami na ciele. Ale to było lepsze niż ta niepewność.

Pan Davis wyjechał, a przecież to on mnie zatrudnił. Jakoś do tej pory liczyłam, że mnie ochroni.

Został jedynie Colin i byłam pewna, że mu wystarczy najdrobniejszy zły gest, aby mnie zwolnić, a nie mogłam do tego dopuścić.

Na dodatek niepokoiły mnie słowa Colina. Miał zaktualizować mu grafik i obawiałam się tego, co mógł mi tam zapisać. Nie lubił mnie, więc byłam pewna, że te zadania nie będą proste ani przyjemne.

Czułam dziwne skurcze w żołądku, gdy odprowadzałam Molly do przedszkola. Każdy krok do posiadłości był jakiś ciężki i od razu po wejściu do szatni chwyciłam tablet.

Swoje hasło wpisywałam z zbyt szybko bijącym sercem. Moje palce trzęsły się tak bardzo, że musiałam wpisać je trzy razy, aby było wreszcie poprawne.

Przeczytałam mój grafik trzy razy, zanim wreszcie mogłam odetchnąć z ulgą. Nie było aż tak źle jak sądziłam, że będzie. To nie było coś, czego nie byłabym w stanie wytrzymać. Nie pracą marzeń, ale zawsze praca, za którą mi płacili.

Dzień w sumie miałam podzielony na dwie części. Pierwsza z nich była przeznaczona na sprzątanie toalet. Miałam wyznaczone chyba wszystkie łazienki, jakie obecne był w posiadłości. Zarówno te w głównej części domu, jak i w części dla służby.

Najgorsza była ta ostatnia, do której miałam nadzieję nigdy nie wejść. Było to pomieszczenie przyległe do sypialni Colina i miałam ochotę jęknąć na myśl o tym, że mogę go spotkać.

Pozostała część dnia była zaplanowana na pracę w ogrodzie. Miałam wpisane jedynie pielenie, ale to nie było takie źle. Myśl o pracy na świeżym na świeżym powietrzu nawet mi się podobała.

Byłam zaskoczona, że Colin zdołał wymyślić tylko takie zajęcia. Starając się o tą pracę byłam gotowa na to, iż będę musiała sprzątać toalety. Może to nie było moje wymarzone zajęcie, ale przecież nie było najgorszą praca na świecie.

Do tej pory nie zdążyło mi się sprzątać łazienek, ani pracować w ogródku, lecz teraz już byłam pewna dlaczego. To były zadania przeznaczone dla niezbyt lubianych osób, a ja właśnie awansowałam na te stanowisko.

Nie było źle. Rozpoczęłam pracę i nie miałam żadnego problemu, aby sprzątać kolejne pomieszczenia.

Nieco się pomyliłam, bo najgorsza do sprzątnięcia była łazienka znajdująca się w piwnicy. To było pomieszczenie, którego używali ochroniarze, którzy mieszkali w posiadłości i nie mogłam zrozumieć jak można doprowadzić toaletę do takiego stanu.

Przecież ta łazienka na pewno była sprzątana codziennie, jak cała reszta, a tylko tu miałam ochotę zatkać nos, gdy przekroczyłam próg.

Specjalnie kolejną przerwę na karmienie Molly zrobiłam tuż przed wizytą w sypialni Colina. Musiałam przez nią przejść, aby dotrzeć do łazienki i jakoś zupełnie mi się to nie podobało.

Siedziałam na podłodze przedszkola, trzymając przy piersi Molly i próbowałam zebrać się w sobie, aby to zrobić.

Przecież sam mi kazał, ułożył mój grafik i byłam pewna, iż wie jak pracuje. Więc liczyłam na to, że go tam nie będzie. Specjalnie wyjdzie, aby mnie nie spotkać.

Moje serce biło zdecydowanie za szybko, gdy zapukałam do drzwi sypialni Colina. Bałam się, że przez to nie usłyszę jego odpowiedzi, albo znowu usłyszę coś, czego wcale nie było. Więc praktycznie przystawiłam ucho do drzwi, aby tego uniknąć.

Daisy- Jessica GottaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz