Nie było mnie tylko kilka godzin, a doprowadziłem obie dziewczyny do płaczu.
Wiedziałam o wyjeździe już dzień wcześniej, ale tak dobrze spędzało mi się z nimi czas, że nie chciałem tego psuć złymi wieściami. Zdecydowałem się powiedzieć im to przed samym wyjazdem i to chyba był błąd.Nie zadbałem o wszystko tak jak powinien, gdybym odrobinę więcej bym pomyślał żadna nie uroniłaby łzy. A tak siedziałem na fotelu, trzymając je obie na kolana i jedyne co mogłem zrobić to przepraszać.
- Dlaczego pracowałaś w ogrodzie? - musiałem to wiedzieć.
- Taki miałam grafik.Zacisnąłem zęby tak mocno, że usłyszałem dziwny dźwięk od ich ocierania.
Musiała to zrobić Fiona. Ona jako jedyna miała dostęp do grafików. Tylko zrobiła to bez mojej wiedzy.
- Sam mi pan go zmienił.
Już pominąłem ten tytuł, czasami nazywała mnie tak, gdy mówiła o pracy i byłem pewien, że robi to z przyzwyczajenia.
- Nie zmieniłem ci grafiku. Byłem pewien, że siedzisz w gabinecie, na dodatek z Molly i czytasz książki, które ci przygotowałem.
- Ale...
- Zostawiłem ci nawet karteczkę, abyś odebrała Molly wcześniej, tak jak ja to robię.
- Mój grafik...Daisy odchyliła się, aby na mnie spojrzeć i przejechałem palcem po jej wargach, aby ją uciszyć.
- Skarbie, nie miałaś pielić i...- urwałem na chwilę, gdy to do mnie dotarło.- Sprzątałaś łazienki?
Kiwnęła głową w odpowiedzi i gdyby nie to, że obok siedziała Molly to na pewno zaczął im klnąc.
- Moją też?
Kibicowałem jej, aby zaprzeczyła, ale odpowiedziała zupełnie inaczej.
Zacząłem zastanawiać się nad tym co robiłem rano i wieczorem. Odwiesiłem ręcznik po prysznicu? Opuściłem deskę? Wrzuciłem brudne skarpetki do kosza na pranie?
- Colin?
Wpatrywała się w moje oczy z dziwną miną, więc chyba odpłynąłem w swoje marzenia zbyt mocno:
- Przepraszam. Zastawiałem się czy gdzieś nie zostawiłem brudnych skarpetek, albo bokserek.
Sądziłem, że ją tym rozśmieszę, mimo, że to była prawda. Jednak mi się udało.
- To moja praca.
Miała rację, chociaż wogóle mi się to nie podobało. Płaciłem jej za to, a przecież nie mogła ciągle siedzieć w moim gabinecie. Musiałem znaleźć jej inne zajęcie. Takie, które pozwoli jej przebywać z Molly, a jednocześnie Daisy nie będzie się czuła dziwnie z tym, że płacę jej za czas, który ze mną spędza.
- Kaczuszko...
Tym razem się roześmiała. Nawet nie byłem pewien dlaczego, bo jedynie wypowiedziałem jej przezwisko.
- Nie zostawiłeś nic brudnego na wierzchu. Było całkiem czysto.
Ulżyło mi. Cholera, zdecydowanie nie chciałam, aby po mnie sprzątała.
Molly koniecznie chciała zejść z naszych kolan, więc poczekałem, aż Daisy posadzi ją na dywanie po czym ponownie przyciągnąłem ją do siebie. Tym razem siedziała przodem do mnie i mogłem bezkarnie wpatrywać się w jej oczy.
- Colin, mogę zadać pytanie?
Jakoś jej zaciśnięte usta mnie zaniepokoiły.
- Oczywiście.
- Ale nie będziesz zły?To jedynie wzmocniło mój niepokój.
- Możesz spytać o co chcesz. Ostrzegam, że jeśli spytasz o to dlaczego nie wrzucam bielizny do kosza na pranie to mogę nie odpowiedzieć, ale zły nie będę.
- Gdzie pojechałeś?
CZYTASZ
Daisy- Jessica Gotta
RomanceDaisy nie miała łatwego dzieciństwa, to, iż zaszła w ciążę w dniu swoich osiemnastych urodzin i to pod wpływem gwałtu nie poprawiło sytuacji. Chcąc uciec od ojca podejmuje pracę w posiadłości Leona Davisa. To jedyne miejsce, gdzie może pracować, je...