Rozdział 21 Daisy

2.3K 254 17
                                    


- Daisy, wyjdź za mnie.

Na początku nie byłam pewna, czy dobrze zrozumiałam.

Oświadczył mi się?

Colin Davis przecież mnie nie lubił, a przyszedł ze mną aż tutaj, aby mi się oświadczyć?

Odbiło mu. Po prostu mu odbiło. Coś było z nim nie tak.

Upił się? Nie wyczułam od niego alkoholu, ale przecież mógł być pijany. Albo może wziął coś mocniejszego?

Przecież on nawet mnie nie lubił. Robił wszystko, aby się mnie pozbyć i oświadczył się mi? Tak po prostu, siedząc na trawie, jakby to był jakiś żart. A przecież nie był. To była decyzja na całe życie.

  - Potraktuję to jako odmowę, ale wiedz, że moja propozycja pozostaje aktualna. Potrzebujesz więcej czasu, aby podjąć decyzję i dam ci go.

  Że co?

Może ciągle spałam. Jeszcze się nie obudziłam i to dlatego słyszałam takie głupoty.

  - Kiedy Molly ma urodziny?
  -Osiemnastego listopada. - odpowiedziałam automatycznie.
  - A ty?

  Zaskoczył mnie. O urodziny Molly pytało wiele osób: lekarz, pielęgniarka, pani z urzędu. Ale o moje nie pytał nikt.

  - Daisy?

  O co wogóle mu chodziło? Czemu siedział obok mnie, zamiast w wygodnym fotelu u posiadłości?

  - Trzynastego kwietnia.- skapitulowałam wreszcie pod jego wzrokiem.
  - Przegapiłem?

  Owszem, kwiecień w tym roku już minął. Jednak nie rozumiałam co to ma do rzeczy. Chciał mi wyprawić przyjęcie? Kupić tort, albo prezent? Przecież nawet moja rodzina tego nie robiła, więc praktycznie obcy mężczyzna tym bardziej.

  - Nie musi pan tu z nami siedzieć.

  Skrzywił się, kiedy go zatytułowałam, ale przecież sam tego oczekiwał. Kazał mi tak do siebie mówić.

  - Zwykle nie robię tego, czego nie chcę.

  Więc chciał z nami siedzieć? Przecież on nawet nas nie lubił, a nagle mnie całował, oświadczał mi się i chciał z nami siedzieć? Coś było z nim nie tak.

Molly odkryła, że Colin ma w dłoni kolejnego chrupka i przesunęła się do niego. Po raz kolejny oparła rączkę o jego tors, aby być wyższą.

Jednak tym razem mężczyzna na to nie pozwolił. Położył się na plecy, powodując, że dziewczynka upadła na niego. Roześmiała się, ale chrupek był ważniejszy niż zabawa, nieważne, że był już w posiadaniu dwóch innych.

Molly wdrapała się na mężczyznę, wchodząc na jego klatkę piersiową i nie mogłam uwierzyć w to, co słyszę. Colin się roześmiał.

Tego dźwięku mogłabym słuchać ciągle, a jednocześnie nie spodziewałam się, że kiedykolwiek go usłyszę.

  - Cudowna jesteś.

  Wprawdzie powiedział te słowa nie do mnie, a do mojej córki, ale i tak poczułam jak coś w żołądku mi podskoczyło. Sama to widziałam. Molly była cudowna, ale usłyszenie tego z jego ust było czymś niesamowitym, jakby kilka razy ważniejszym.

Specjalnie odwróciłam wzrok, aby na nich nie patrzeć. Bo ta dwójka wyglądała razem stanowczo zbyt uroczo.

  - Maluchu, nie masz tylu rączek, aby trzymać trzy chrupki na raz.

  Na dodatek Molly zaczęła z nim konwersację, po swojemu oczywiście, ale to i tak mnie rozczuliło.

  - Dam ci spróbować mojego, żebyś zobaczyła że jest taki sam. Tylko spróbować, Molly. Nie zabieraj mi go.

Daisy- Jessica GottaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz