Rozdział 32 Colin

1.4K 225 10
                                    

Obudził mnie dziwny dźwięk i przez chwilę nie mogłem połączyć faktów, aż wreszcie zrozumiałem co to.

Molly płakała. Znowu. Nigdy nie podejrzewałem, że dziecko może tyle razy budzić się w nocy. Miałem wrażenie, że za każdym razem kiedy ledwie zamknąłem oczy ona już wstawała na kolejne karmienie.

Czułem się jakbym wogóle nie spał, a według zegarka było już po szóstej. Niby jak Daisy wytrzymywała to każdej nocy?

Wypuściłem z objęć Daisy, aby się podnieść i sięgnąć po Molly. Siedziała, trzymając szczebelki łóżeczka i mimo niewyspania nie potrafiłem się nie uśmiechnąć.

Z dzieckiem na rękach usiadłem za Daisy, jednocześnie posuwając jej Molly do kamienia.

Dziewczyna ziewneła i oparła głowę o moje ramię. Tak jakby robiła to zawsze, a nie pierwszy raz.

- Jestem zmęczona.
- Wiem, skarbie, ale ja jej nie nakarmię.

Daisy miała na sobie t-shirt, który podciągneła do góry, przystawiając dziecko do piersi. Po raz kolejny stanąłem przed tym bezsensownym zadaniem, aby się nie gapić.

Aby odciągnąć swoją uwagę przyłożyłem usta do boku szyi i wymierzyłem tam delikatny pocałunek.

- Colin.
- Mam przestać?

Westchneła i zamiast się odsunąć przesunęła głowę także musiało się jej to podobać. Więc zrobiłem po po raz kolejny i kolejny.

Jękneła i opadła się o mnie mocniej, więc aby jej pomóc owinąłem dłonie wokoło jej ciała, aby przytrzymać Molly przy jej piersi, tak aby nie musiała jej trzymać.

Nie wiem czy kiedykolwiek czułem się tak dobrze. Miałem je obie obok siebie, tak blisko jak się dało. Czułem się jak ktoś najważniejszy na świecie, a przecież nie robiłem nic. Jedynie podtrzymywałem Molly i pozowałem oprzeć się o mnie Daisy.
Dziewczyna musiała być bardzo zmęczona. Bo zasnęła, nie wiem jak, ale kiedy dźwięk jedzącej Molly zamilkł Daisy już lekko oddychała, spiąc.

Liczyłem na to, że dziecko pójdzie spać. Pozwoli mi jeszcze zdrzemnąć się z godzinę, zanim rozpocznie dzień, ale patrząc na jej szeroko otwarte oczka nie było na to szans.

Jak najdelikatniej wysunął się z łóżka i położyłem Daisy na posłaniu. Molly zaczęła gaworzyć coś po swojemu i byłem pewien, że jedynym sposobem, aby jej mama pospała dłużej było zabranie dziewczynki z pokoju.

W połowie drogi do drzwi, oczywiście z Molly na rękach przypomniałem sobie o najważniejszym i z blatu komody chwyciłem pieluszkę.

Daisy zmieniała ją za każdym razem, kiedy dziewczynka budziła się w nocy na karmienie, więc na pewno teraz też była taka potrzeba. Tylko jak do cholery miałem to zrobić?

Było trzeba zwrócić na to większą uwagę w nocy, gdy Daisy przewijała małą. Jednak robiła to tak sprawnie, że zajmowało jej to zaledwie chwilkę.

Molly gaworzyła, jak zwykle sięgając dłońmi mojego podbródka, więc na szczęście obudziła się w dobrym humorze. A nie chciałem tego popsuć, więc musiałem skierować się do jedynego miejsca, gdzie o tej porze mogli mi pomóc.

Znałem ojca bardzo dobrze i byłem pewien, że mimo, iż było chwilę po szóstej to byłem pewien, że jest na nogach.

Nie myliłem się, bo otworzyły drzwi swojej sypialni chwilę po tym, jak do nich zapukałem.

- Pomożesz mi z tym? - podniosłem trzymaną w dłoni pieluszkę wyżej, aby ją zaprezentować.

Byłem pewien, że hamuje śmiech, ale jednak pokazał dłonią, abym wszedł do środka. Molly wyciągnęła rączki w jego stronę i poczułem... zazdrość. To ja chciałem ją nosić, karmić, przebierać i przewijać, tylko nie potrafiłam.

Daisy- Jessica GottaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz