Dostałam wezwanie do gabinetu pana Davisa i to mnie przerażało. Takie wezwania były bardzo rzadkie i zwykle nie kończyły się dobrze.
To była taka ostatnia linia kontroli, kiedy pracownik nie wypełniał swoich obowiązków, albo robił to źle. Wtedy rozmawiał z panem Davisem w jego gabinecie.
Od dwóch dni nie pracowałam. Od swojego powrotu Colin stwierdził, że mam wolne, dopóki czego nie myśli. Mogłam mu towarzyszyć w gabinecie, ale miałam nie traktować tego jako pracę.
Więc oddawałam rano Molly do przedszkola, teraz już tylko na kilka godzin, a nie cały dzień. Chciałam, aby dalej miała kontakt z innymi dziećmi. A później nie wiedziałam co mam ze sobą robić.
Te wezwanie do gabinetu na pewno dotyczyło właśnie tego. Nie pracowałam, ale jednocześnie mieszkałam w posiadłości, jadłam tu posiłki i posyłałam córkę do przedszkola, a przecież ktoś musiał za to płacić. Nie byłam już pracownikiem, więc nic mi nie przysługiwało.
Zapukałam do drzwi o wyznaczonej porze i czekając na zaproszenie słyszałam bicie własnego serca.
Byłam pewna tego, co się wydarzy. Miałam stracić miejsce zamieszkania, a z jedną wypłatą, którą do tej pory dostałam nie byłam w stanie utrzymać siebie i Molly.
Przynamniej pan Davis się uśmiechał. Więc byłam pewna, że usłyszę to, co miał do powiedzenia bez krzyku.
- Usiądź.
Zapadłam się w fotelu i poczułam się jak podczas naszej pierwszej rozmowy, gdy prosiłam go o pracę. Tylko wtedy nie miałam nic do stracenia, a teraz mogłam stracić wszystko.
- Molly w przedszkolu?
Specjalnie od tego zaczął? Aby powiedzieć mi, że już nie może tam chodzić?
- Tak.
To słowo ledwo przeszło mi przez gardło, a sądząc po uśmiechu pan Davisa musiał to wiedzieć.
-Widzę, że się denerwujesz, więc powiem to od razu. Nie chcę, abyś tu pracowała. Według mnie to zupełnie nieodpowiednie, abym ci płacił, ale Colin się na to upiera.
Nie. Nie. Nie.
- Nie mogę pozwolić na to, abyś sprzątała, gotowała czy prała. To zupełnie nie przystoi twojej obecnej pozycji.
Mojej obecnej pozycji? Przecież byłam nikim, po prostu sobą.
- Zwolniło się jedno stanowisko i chcę, abyś je przejęła. Oczywiście o ile się zgodzisz.
Oferował mi pracę. Po raz kolejny. Nie powinien, a zrobił to po raz drugi.
- Będziesz zarządzała wszystkimi pracownikami.
Miałam przejąć obowiązki Fiony?
- Fiona już tu nie pracuje?- dopiero po wypowiedzeniu tego pytania uświadomiłam sobie, że może nie powinnam tego robić.
- Już dawno powiniem ją zwolnić. To, że odeszła nie ma nic wspólnego z tobą. To nie tak, że zrobiłem to, aby dać ci ta funkcję. Fiona po prostu nie wykonywałam swoich obowiązków tak, jak powinna.W mojej głowie huczało. Miałam przejąć obowiązki Fiony? Przecież to było odpowiedzialne stanowisko. Musiałbym ustalać harmonogram prac, pilnować urlopów i dni wolnych, dbać o...
- Colin jeszcze nie wie, więc możesz mu powiedzieć. Od razu uprzedź go, aby wdrożył cię w obowiązki.
- Colin?
- Zanim zaczął współpracować ze mną to właśnie było jego stanowisko. Wyszkolił Fionę, więc i ciebie wyszkoli.To brzmiało dziwnie. Tak jakby to miał być sen, z którego nagle miałam się przebudzić.
- Chcę, abyś zaczęła od poniedziałku. Tak samo jak wcześniej pracujesz od ósmej do szesnastej, od poniedziałku do piątku. Molly może dalej uczęszczać do przedszkola, ale jeśli nie będzie przeszkadzać ci w obowiązkach to możesz zabierać ją do swojego biura.
- Mam biuro?
- Przejmujesz to po Fionie. Znaczy właśnie trwa remont, chcę odmalować wnętrze i wymienić meble. Dlatego masz zacząć od poniedziałku. Odpowiadają ci warunki pracy?
CZYTASZ
Daisy- Jessica Gotta
RomanceDaisy nie miała łatwego dzieciństwa, to, iż zaszła w ciążę w dniu swoich osiemnastych urodzin i to pod wpływem gwałtu nie poprawiło sytuacji. Chcąc uciec od ojca podejmuje pracę w posiadłości Leona Davisa. To jedyne miejsce, gdzie może pracować, je...