Rozdział XXIII

92 3 0
                                    

Elizabeth

Nadszedł dzień zaręczyn mojego brata Alberta z księżniczką Victorią. Wczesnym rankiem wyszykowałam się na tą uroczystości. Ubrałam się w jasnoróżową suknię i dobrałam do niej pasującą złotą biżuterię z kwarcem różowym. Na swoje stopy wsunęłam pantofle na niedużym obcasie, zbliżone kolorem do sukni. Włosy rozczesałam i lekko pofalowałam, a na czubek głowy założyłam niedużą tiarę, również z kwarcem różowym. William ubrał na siebie ciemnobrązowy kaftan zdobiony złotymi nićmi. Gdy go zobaczyłam, serce chciało mi wyskoczyć z piersi. Nie chciałam, aby tak szybko moje uczucia do niego wzrastały, ale nic na to nie mogłam poradzić, w końcu chciałam miłości. Wyglądał bardzo przystojnie. Patrzył na mnie z uwielbieniem, gdy wsiadaliśmy do powozu. W powozie jechaliśmy razem z Katherine. Całą trójką byliśmy pogrążeni w rozmowie. Przed godziną pierwszą po południu dojechaliśmy na miejsce, do mojego rodzinnego królestwa. Na dziedzińcu nie zmieniło się nic, odkąd wyprowadziłam się stąd. Wszyscy weszliśmy do środka, gdzie przywitał nas mój ojciec - król Henry wraz z moim bratem Albertem. Przy Albercie stała blondwłosa dziewczyna - jego narzeczona, księżniczka Victoria, ciut niższa ode mnie. Jej długie blondwłosy układały się w naturalne lekkie fale, spływające po ramionach. Ubrana była w oliwkową suknię, pasującą do jej oliwkowych oczu. Myślę, że jest w wieku podobnym do mojego. Albert, gdy był u mnie w odwiedzinach, mówił, że jest piękna. Miał rację. Po przywitaniu pogratulowaliśmy parze i  ruszyliśmy do ogrodu, gdzie miało odbyć się przyjęcie. Postanowiłam iść koło Victorii, aby lepiej ją poznać.

- Jeszcze się nie poznałyśmy, ale chciałabym, żeby to się dzisiaj zmieniło. - zaczęłam, posyłając jej uśmiech.

- Oczywiście, że to się zmieni. Chętnie poznam siostrę mojego brata, ale teraz nie mam na to czasu, gdyż będziemy musieli was opuścić. Czeka nas jeszcze powitanie kilku gości, jak już was zaprowadzimy. - odparła, odwzajemniając uśmiech. Przytaknęłam.

Gdy już byliśmy w ogrodzie, mój ojciec wraz z Albertem i Victorią opuścili nas, zgodnie z zapowiedzią Victorii. Po ogrodzie przechadzało się już sporo gości.
Ogród nieco zmienił się od mojej wyprowadzki. Wcześniej był ponury i przygnębiający. Zakładam, że zmiany nastąpiły dzięki Albertowi, ponieważ zapowiedział mi, że chciałby zmienić ten ogród, aby stał się równie piękny co nasz - mój i mojego męża. Zapewne to dopiero początek zmian. W ogrodzie pojawiło się trochę kwiatów - hortensji w kolorze białym i czerwonym, chociaż czerwony przypomniał bardziej malinowy kolor. W prawym rogu ogrodu dostrzegłam altanę, ale nie kamienną tylko drewnianą,  całkowicie inną niż nasza. Właściwie to tyle że stałych zmian tego ogrodu. Jeśli chodzi o tymczasowe zmiany, to pośrodku ogrodu, na kamyczkowej ścieżce postawiono długi stół z pomalowanego drewna na biało, wraz z pasującymi krzesłami. Na stole leżały już talerze, sztućce i kielichy na wino. Służący właśnie teraz zaczęli rozkładać kilka mis z owocami.  W lewym rogu ogrodu ustawiła się kapela dworska i przygrywała muzykę miłą dla uszu.

- Trochę się tu zmieniło, odkąd ostatnim razem tu byłam. To ze względu na nasz piękny ogród. Mój brat nam pozazdrościł. - szepnęłam, pochylając się do ucha Williama tak, aby tylko on to usłyszał. Kathatine była zajęta rozmową z inną królową.

- Tak mówisz? - uniósł brew, z zaskoczenia, a ja tylko kiwnęłam głową, bo właśnie w ogrodzie pojawił się mój ojciec z bratem i Victorią. Rozpoczął przemowę.

- Witajcie. Witaliśmy się już z każdym z osobna, ale jako król postanowiłem przywitać was oficjalnie, skoro wszyscy goście już przybyli. Przybyliście tu, aby uczcić zaręczyny mojego syna Alberta wraz z jego piękną narzeczoną księżniczką Victorią - wskazał ręką na parę - ale to już wiecie. Przyjęcie zaczniemy od uczty, a więc proszę, usiądźcie.

Elizabeth i William | Władza i miłość Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz