Elizabeth
Minęły już trzy tygodnie od przyjęcia zaręczynowego mojego brata. Nastał już lipiec, bardziej gorętszy niż czerwiec. Upał doskwierał prawie każdego dnia, ale w niektórych dniach pojawiały się również burze z deszczem. Ubierałam bardziej zwiewne i cieńsze suknie, ale nawet w nich było gorąco i nie powstrzymywało to pocenia się ciała. Czasem czułam potrzebę dwukrotnego umycia się w ciągu dnia, aby pozbyć się dyskomfortu lepiącego się ciała. Dzisiejszego dnia postanowiłam się wybrać do stolarza. Wyruszyłam powozem wraz ze strażnikami do miejsca, gdzie znajdował się bazarek. To tam znajdowało się centrum handlu w naszym królestwie. Wysiadłam z powozu i skierowałam się z moją ochroną do jednej z chat. Mieszkał tam stolarz. Zapukałam delikatnie w drzwi, a gdy nie otrzymałam żadnej odpowiedzi na moje pukanie, zapukałam mocniej i wtedy drzwi otworzyły się.- Witaj królowo Elizabeth. Co Cię do mnie sprowadza? - zapytał, pokłaniając mi się.
- Chciałabym, abyś wykonał dla mnie trzy rzeczy. Jedną z nich jest nieduże, dębowe biurko, a drugą pasujące do niego krzesło z miękkim siedziskiem. - oznajmiłam. - Chciałabym, aby było mniej więcej takiej wielkości jak to. - wskazałam palcem na biurko znajdujące się w pomieszczeniu.
- Oczywiście, biurko jak i krzesło będą gotowe za jakieś trzy dni.
- Doskonale. Moi służący przyjadą po nie. Trzecią rzeczą, jaką chciałabym, żebyś wykonał, jest herb naszego królestwa wielkości dłoni. Na jego odwrocie chciałabym, aby znajdowały się inicjały E i W jednakże nie chciałabym, abyś malował ten herb. - powiedziałam, wiedząc, iż sama chce pomalować ten herb.
- Herb z inicjałami będzie gotowy za jakieś 30 minut moja Pani. - posłał mi niepewny uśmiech. Zapewne wahał się, czy powinien się do mnie uśmiechać.
- Więc wrócę tu po tym czasie.
Po tym wyszłam z moją strażą i poszłam z nimi na bazar. W pierwszej kolejności poszłam na stoisko z różnymi farbami, a także płótnami. Było tam kilka kolorów farb, z których na szczęście mogłam dopasować kolory odpowiadające barwą herbu, ale ja postanowiłam wziąć wszystkie dostępne kolory, pędzle i drewnianą paletę. Do tego wzięłam trzy płótna i sztalugę, gdyż pomyślałam, że spróbuję swoich sił w malowaniu obrazów. Będzie to doskonały zabijacz czasu, jak będzie mi się nudzić. Gdy byłam dzieckiem, często malowałam i wychodziło mi to całkiem nieźle, więc może jakieś moje umiejętności pozostały. Zapłaciłam za wybrane rzeczy i ruszyłam dalej. Zostało mi jeszcze trochę czasu, więc zatrzymałam się na stoisku z tkaninami. Tam wybrałam kilka tkanin bawełnianych, tiulowych, koronkowych i satynowych. Wszystkie na moje suknie. Zakupione rzeczy nieśli moi służący. Gdy nadszedł czas, wróciłam do stolarza. Odebrałam herb i zapłaciłam mu odpowiednią kwotę monet. Później wsiadłam do powozu I ruszyłam wraz ze strażą do pałacu. Po dotarciu wzięłam od strażników tkaniny i od razu skierowałam się do pałacowego krawca. Idąc, przyciskałam tkaniny do siebie skrzyżowanymi rękami na piersi. Będąc już u krawca, dałam mu tkaniny. Powiedziałam mu jakich sukien oczekuje, a on kiwnął głową. Moje wymiary już znał, więc nie musiał ich ponownie ode mnie pobierać. Po uzgodnieniu wszystkiego wróciłam do siebie. Zastałam tam wszystkie trzy moje służące.
- Przynieś mi coś, co mogłabym podłożyć na podłodze, aby jej nie pobrudzić farbami, gdy będę malować ten herb. - zwróciłam się do Gerthrude, pokazując jednocześnie herb.
- Dobrze, Pani. Zaraz coś przyniosę. - odpowiedziała, od razu kierując się do wyjścia.
Po kilku minutach wróciła z kawałkiem starej tkaniny i położyła ją na podłodze. Kazałam jej jak i Adeline i Beatrice wyjść, ponieważ chciałam zostać sama podczas malowania herbu farbami. Chwyciłam za tubki farb z odpowiednimi kolorami i wycisnęłam je na drewnianą paletę. Zamoczyłam pędzel w jednym z kolorów i zaczęłam malować. Potem dobierałam inne odpowiednie barwy. Malowałam z dużą precyzją. Towarzyszyło mi także ogromne skupienie. Nie chciałam zniweczyć herbu. Po skończeniu szeroko uśmiechnęłam się do siebie. Byłam bardzo zadowolona ze swojej pracy. Herb odłożyłam na swoją toaletkę, żeby wysechł. Jako że zostało mi jeszcze trochę wyciśniętych farb na palecie, to postanowiłam je wykorzystać. Dodałam jeszcze trochę innych kolorów i wstałam. Podeszłam do nowo zakupionej sztalugi i położyłam na niej jedno płótno. Zaczęłam malować nasz ogród, z pamięci. Gdy chciałam dokładniej przypomnieć sobie jego wygląd, to zamykałam oczy i od razy miałam go przed oczami. Malowanie zajęło mi sporo godzin. Tak pochłonęło mnie to, że aż zastał mnie wieczór. Obraz wyszedł całkiem ładny, choć daleko mu po perfekcji, ale efekt i tak zadowolił mnie. Widocznie trochę umiejętności z dzieciństwa pozostało. Po skończeniu kazałam służącym umyć paletę i pędzle, a także sprzątnąć kawałek tkaniny, a sama w tym czasie poszłam umyć ręce. Obraz pozostawiłam na sztaludze. Po wróceniu do komnaty podeszłam do toaletki, aby sprawdzić, czy herb wysechł. Okazało się, że jest już wyschnięty, więc nadszedł czas, aby zanieść go mojemu mężowi. Chwyciłam go w dłoń i wyszłam z komnaty. Po dotarciu pod właściwe drzwi, zapukałam.
CZYTASZ
Elizabeth i William | Władza i miłość
RomanceDwa różne królestwa. Elizabeth mieszka wraz ze swoim ojcem królem Henrym. Po śmierci żony, król Henry stara się unikać swojej córki, ponieważ bardzo przypomina mu zmarłą żonę. Pewnego dnia, do pałacu przybywa posłaniec z innego królestwa z listem, w...