Rozdział XXIX

12 4 0
                                    

William

Spacerowałem z Elizabeth po ogrodzie. Nagle moja żona zatrzymała się przy jednej z gruszy. Ta grusza znajduje się tutaj, ponieważ oprócz kwiatów w ogrodzie, jest tu również wsadzonych kilka drzew owocowych.

- Chciałabym zjeść jedną z tych gruszek. Zerwij jedną dla mnie - powiedziała niemal rozkazującym tonem, na co zaśmiałem się. Ten rozkaz brzmiał bardzo uroczo z jej ust.  Byłem świadomy, iż specjalnie użyła takiego tonu do rozkazu, aby mnie przekonać.

- Nie jestem pewien, czy są już na tyle dojrzałe, bo mamy sierpień - odpowiedziałem patrząc na żonę. Żadne z gruszek jeszcze nie opadły na ziemię.

- Will, gruszki właśnie dojrzewają na przełomie sierpnia i września. Proszę, zerwij jedną dla mnie - poprosiła błagalnie. Patrzyła się na mnie swoimi dużymi niebieskim oczami, wzrokiem dziecka proszącego o łakocie.

- No dobrze, zrobię to, ale te najbardziej dojrzałe znajdują się u szczytu. Muszę się wspiąć, aby jedną zerwać.

- A więc zrób to dla mnie mężu. - Beth uśmiechnęła się zalotnie.

- Z miłą chęcią. Wszystko dla mej królowej  - powiedziawszy to, ukloniłem się jej z uśmiechem na twarzy.

Skierowałem się w stronę drzewa. Tak, jak powiedziałem, wszystkie najbardziej dojrzałe znajdowały się na górnych gałęziach gruszy. Było to spowodowane tym, że promienie słoneczne najmocniej docierają właśnie tam, dlatego gruszki u szczytu dojrzewają szybciej. Ostrożnie wspiąłem się na drzewo, przytrzymując się gałęzi. Uważałem, aby nie spaść i przypadkiem się nie połamać. Jestem dosyć wysoki, więc nie musiałem się, aż tak bardzo wspinać. Gdy dojrzałe grusze znalazły się na wyciągnięcie mojej ręki, zerwałem parę z nich, a następnie zrzuciłem je na ziemię. Żona od razu ukucnęła i podniosła jedną nich. Ugryzła ją.

- Jest pyszna! Słodka i miękka. Idealna! - powiedziała do mnie, gdy schodziłem z drzewa.

- Cieszę się.

Po zejściu z drzewa podniosłem jedną gruszkę także dla siebie. Ugryzłem ją i mogłem ze stuprocentową pewnością potwierdzić wcześniejsze słowa Elizabeth.
Nie przepadałem za słodkim. Słodkie rzeczy wydawały mi się mdłe, ale słodkim owocami nigdy nie gardziłem. Są naturalnie słodkie, więc nie mdli mnie od nich. Zresztą w moim pałacu również słodkości takie jak ciastka czy ciasta nie są przesadnie słodkimi, więc od czasu do czasu jadam je.

- Masz racje co do tego, że gruszka jest pyszna- przyznałem Elizabeth. - Zerwałem ich trochę więcej na wypadek, gdybyś chciała zjeść kolejną albo kogoś nimi poczęstować - dodałem.

- Dziękuję. - Po tym słowie pocałowała mnie w usta. Pocałunek był przyjemny i wyczuwałem w nim wdzięczność.

Oboje spacerowaliśmy jeszcze jakiś czas po ogrodzie, delektując się ostatnimi dniami lata. W końcu do końca sierpnia pozostało trzy tygodnie.

- Szkoda, że lato już prawie przeminęło - odezwałem się.

- Masz rację. Wszystko, co dobre szybko się kończy, ale jeszcze możemy nacieszyć się latem przez kilka następnych dni i łapać ostatnie promienie słońca - odpowiedziała Elizabeth.

- Być może wrzesień będzie równie ciepły - stwierdziłem.

- Być może.

Jakiś czas później wróciłyśmy do pałacu. Moja żona poszła do swojej komnaty zająć się swoimi sprawami, a ja poszedłem do swojej. Jako król miałem swoje obowiązki, więc musiałem się nimi zająć. Przeczytałem listy, zawierające skargi i pochwały, a także prośby. Na niektóre odpisałem. Ostatni list, który otwarłem był od ojca Elizabeth - króla Henrego. Zacząłem go czytać. Z listu dowiedziałem się, że zaatakowano granice jego królestwa, co było dziwne, zważywszy na to, że Henry jest pokojowym królem z ogromną ilością sojuszników. Cóż, najwyraźniej zawsze znajdzie się ktoś, kto sprzeciwi się silnemu królowi. W liście zwrócił się o pomoc w postaci dodatkowych żołnierzy. Zacząłem się zastanawiać nad pomocą dla niego. Gdy objąłem tron, wybrałem jego córkę na swoją żonę, aby umocnić swoją pozycję i zyskać silnego sojusznika, więc najrozsądniej byłoby wysłać dla niego pomoc, aby sojusz przetrwał. Z początku Elizabeth miała być dla mnie tylko środkiem do celu, małżeństwem politycznym wykluczającym miłość, jednak z czasem, po naszym ciężkim początku stała się moją miłością. Dzięki swojemu wyborowi i zgodzie króla Henrego zyskałem miłość mojego życia, więc on zasługuje na moją pomoc. Podczas mojego rozmyślania, rozległo się pukanie do drzwi mojej komnaty. Za moim pozwoleniem, do komnaty weszła Elizabeth wraz z moją matką. Domyśliłem się, po co przyszły. Zapewne Elizabeth także dostała list od ojca i obawiała się, że mu nie pomogę, więc przyprowadziła ze sobą moją matkę.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Sep 30 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Elizabeth i William | Władza i miłość Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz