Rozdział XXVII

52 5 0
                                    

William

Dzisiejszego dnia ktoś od Rollo przybył z listem do mojego pałacu, a dokładniej przed bramy pałacu. Oczywiście od razu został pojmany i torturowany, aby wyjawił jakiekolwiek informacje, ale nic z tego. Nic kompletnie nie wyjawił, więc po ciężkich torturach został dobity i poniósł śmierć. To było głupie ze strony Rollo, że wysłał go w pojedynkę, ale zapewne wiedział, że wysłannik poniesie śmierć. Pewnie wysłał najgorszego człowieka ze swoich ludzi, aby ponieść jak najmniejsze straty.  Wziąłem do rąk list o Rollo. Czytałem już go, ale postanowiłem przeczytać go ponownie, aby przeanalizować dokładniej jego treść.

Witaj Williamie.

Mam Twoją żonę - Elizabeth, co zapewne wiesz. Wiesz już pewnie też,  kim jestem. Edgar na pewno nie był lojalny wobec mnie mimo zapłaty i wyszystko Ci wyśpiewał.
Przejdę do sedna. Chcę twojego terytorium na południu królestwa łącznie z tamtejszym zamkiem. Twoją najdroższą kobietę oddam, dopiero kiedy dasz mi to terytorium. Zanim to jednak nastąpi, zabawie się trochę Twoją śliczną żoną. Może ją pobije, a może dokonam na niej kilkukrotnego gwałtu. Kto wie? Jej śliczne ciało może zostać zhańbione nie tylko przeze mnie.
Spotkajmy się dziś wieczorem około siódmej, tuż przy bramie twojego pałacu. Obgadamy całą tą sprawę i zdecydujemy oboje o dalszych posunięciach. Ostrzegam, jeśli spróbujesz mnie dziś zabić to moi ludzie zabiją Elizabeth.

Pozdrawiam, twój wróg Rollo.

Po przeczytaniu tego listu buzowała we mnie wściekłości. Swoje pieści zaciskałem ze złości tak mocno, aż moje palce pobielały. Mimo że poznałem już treść listu wcześniej to i tak byłem wściekły jego treścią.

- Cholera! - walnąłem z całej siły pięścią o blat mojego biurka.

To było niedorzeczne. Nie oddam mu ani mojego terytorium, ani mojej żony. Uratuję ją, a jego zabije. Nie na tym spotkaniu, to pewne. Wziąłem kilka map terytorium i zacząłem je oglądać, aby wychwycić wszystkie możliwe lasy w okolicy. To było jasne, że porywaczy nie było w ulubionym lesie Elizabeth, niedaleko pałacu, bo moi ludzie już go dokładnie przeszukali. Zanurzyłem pióro w atramencie i zaznaczyłem nim lasy, które były najbardziej prawdopodobne. Zamierzałem z moimi wybranymi wojownikami odwiedzić zaznaczone miejsca. Po spotkaniu z Rollo obmyślę dokładną taktykę i powiem o niej moim rycerzom oraz mojemu doradcy. Jutro wyruszymy na poszukiwania miejsca przetrzymywania Elizabeth. Byłem tak wściekły, że prawdopodobnie zniszczyłbym wszystko, co stanęłoby mi na drodze. Nawet jeśli miałbym przetrząsnąć cały świat to i tak odnajdę moją Beth. Swoją złość, ale także żal chciałem ukoić alkoholem - moim ulubionym bursztynowym trunkiem. Piłem go z umiarem, ponieważ nie chciałem się upić. Właśnie kończyłem opróżniać pierwszą szklankę, gdy do mojej komnaty ktoś zapukał.

- Wejść - powiedziałem, zezwalając osobie znajdującej się po drugiej stronie na wejście do mojej komnaty.

Do mojej komnaty weszła moja matka. Na jej twarzy widniało zmartwienie.

- Witaj synu. Słyszałam, co się stało, a wczoraj ani dziś nie mogłam Cię zastać, aby z Tobą pogadać. Doszło do mnie jedynie to, że mieliśmy zdrajcę w pałacu, kim jest porywacz oraz dzisiejsza sytuacja z rana z jego posłańcem. Dostarczył ci list, prawda? - zapytała, wskazując na kartkę na moim biurku.

- Rollo napisał, że chcę się dziś spotkać przy bramie w celu obgadania tej sprawy. Ten skurwysyn chce moje terytorium na południu wraz z tamtejszym zamkiem w zamian za Elizabeth - odpowiedziałem głosem pełnym złości, przeczesując jednocześnie dłonią swoje włosy.

Elizabeth i William | Władza i miłość Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz