Rozdział XXVIII

28 5 0
                                    

Elizabeth

Otworzyłam powoli powieki, budząc się w ramionach Williama. Z początku byłam zaskoczona, że leżę obok niego, ale po chwili przypomniałam sobie, jak do tego doszło. Leżenie u boku męża było cudownym uczuciem, a dodatkowo czułam się przy nim bezpiecznie. Spojrzałam na śpiącego Williama. Wpatrywalam się w niego dłuższą chwilę, aż poczułam, jak drgnął. Po chwili otworzył oczy, a nasze spojrzenia spotkały się.

- Dzień dobry, Elizabeth. - William uśmiechał się do mnie promiennie.

- Dzień dobry, Williamie - odwzajemniłam uśmiech.

- Jak Ci się spało? Zasnęłaś u mego boku, a ja wolałem Cię nie budzić.

- Dobrze. Czuję się wypoczęta - oznajmiłam.

- Czy to oznacza też, że czujesz się już lepiej? - zapytał.

- Oczywiście.

- Głodna? Mamy już ósmą rano, więc moglibyśmy coś zjeść. - zaproponował mąż. Byłam faktycznie głodna, więc nie zamierzałam kłamać.

- I to bardzo. - W tym momencie mój brzuch potwierdził mój głód, wydając z siebie głośne burkniecie. Trochę zawstydziło mnie to, więc moje policzki stały się mocno różowe.

- Hej, nie wstydź się tego. - powiedział, a ja spuściłam wzrok. William natychmiast chwycił mój podbródek i uniósł moją twarz, abym spojrzała na niego. - To dla mnie normalne, że brzuch wydaje takie dźwięki podczas głodu, więc nie wstydź się przy mnie.

- Postaram się. - odparłam, posyłając mu szczery uśmiech. - Powiedz służącym, aby przygotowali dla nas jedzenie, a ja pójdę się ogarnąć. Zmienię suknie, uczesze się. W końcu tą suknie ubrałam wczoraj - zaśmiałam się, wskazując na odzienie.

- Idź i odśwież się. Śniadanie będzie już gotowe, gdy wrócisz do mnie.

  Przytaknęłam i wstałam z łóżka. Na swoje stopy wsunęłam buty i ruszyłam w stronę wyjścia z komnaty. Miałam już wychodzić, gdy nagle usłyszałam słowa mojego męża.

- Chyba tez Cię kocham - wyznał to z ogromną czułością w głosie. Moje serce przyspieszyło, gdy usłyszałam jego słowa.

- Cieszę się, że odwzajemniasz moje uczucia - powiedziałam spoglądając na niego przez ramię. Uśmiechnęłam się, po czym otworzyłam drzwi i wyszłam. Doskonale pamiętałam, że to ja wczoraj wyznałam mu, że go kocham. Bardzo zadowoliło mnie to, że dziś on mi to wyznał. Spojrzenie, jakim na mnie patrzył, dowodziło temu, że jego wyznanie jest prawdziwe i szczere.

  Kilka sekund później szłam już korytarzami do swojej komnaty. Po dotarciu od razu obmyłam się w balii. Moje służące spodziewały się, że będę chciała to zrobić. Potem ubrałam się w czystą suknię. Dziś wybrałam suknie w kolorze szmaragdu. Do tego założyłam pasujący komplet biżuterii od męża. Gotowa wyruszyłam do komnaty męża. Gdy już się w niej znalazłam, mąż chwycił moją dłoń i pociągnął mnie za sobą na swój balkon. Jego balkon był trzykrotnie większy od mojego. Na tarasie zastałam spory dębowy stolik, podobny do tego, który William ma w komnacie i oczywiście dwa miękkie krzesła. Usiadłam na jednym z nich, a Will zajął miejsce naprzeciw. Na stoliku znajdowała się duża drewniana misa z jajecznicą oraz koszyk ze  świeżym pieczywem. Sztućce i talerze również były dla nas przygotowane. Napój, jaki nam przygotowano to zwykła woda w kielichach. W tym pałacu winno piło się tylko do obiadu albo do kolacji.

- Smacznego moja droga Elizabeth - odezwał się William z czarującym uśmiechem na twarzy.

- Wzajemnie- odpowiedziałam, również posyłając mu czarujący uśmiech.

Elizabeth i William | Władza i miłość Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz