Rozdział Siedemnasty

380 18 11
                                    

Wstałam rano z ogromnym bólem głowy, chyba trochę przesadziłam. Mogłabym spać dalej ale obudziły mnie krzyki Patryka. No żesz kurwa! Szybko wstałam z łóżka i zbiegłam na dół

— Przestań! — krzyknęłam stając między chłopakami — O co ci znów chodzi Patryk?

— On cie wykorzysta! — warknął — I zostawi tak jak wtedy — wystrzerzyłam oczy

— Że co? — potrząsnełam głową, aby ochłonąć — Nie zostawił mnie z głupiego powodu, musiał to zrobić nie mam mu tego za złe — wzięłam wdech — Patryk dobrze wiesz jak się czułam, nie mogłam nikomu dać mojej miłości ani troszke, bo to Bartek na nią zasługuje i ufam mu

— Ale nie rozumiesz!! On cię wykorzysta Mela — miałam już go serdecznie dość, po prostu odeszłam od nich założyłam buty i w piżamie wyszłam z domu. Nawet nie wiem jak to się stało, że mam na sobie piżame what the fuck. Poszłam do altanki za naszym domem, musiałam to przemyśleć. Dlaczego Patryk mówił, że Bartek mnie wykorzysta?

— Mels? — usłyszałam za plecami mój ulubiony głos. Bez zastanowienia wstałam i po prostu go przytuliłam

— Kocham cię Bartek, nie ważne co się stanie lub stało — poczułam mocniejszy ucisk i jego usta na mojej głowie

— Ja ciebie też Mels, najbardziej, ale muszę wyjechać na kilka dni — serce zabiło mi 100 razy szybciej. Historia lubi się powtarzać

— Dlaczego? Nie mogę jechać z tobą? — odkleiłam się od niego i spojrzałam mu w oczy. Uśmiechnął się

— Możesz — kamień spadł mi z serca — Jadę do rodziców, bo mama źle się czuję, a tata pracuję i chce im pomóc

— To miłe z twojej strony — uśmiechnęłam się — To ja może lepiej zostane

— Nie, mama na pewno się ucieszy jak cię zobaczy — pochylił się nademną i złożył pocałunek na moich ustach

— No dobrze, dawno jej nie widziałam — uśmiechnęłam się znów — Kiedy masz zamiar jechać?

— Jutro rano — odpowiedział i usiadł na ławce. Był przygnębiony

— Misiek co się stało? — spytałam siadając obok niego

— Boje się, że to zwiastuje coś złego — wiedziałam co ma na myśli, bez słowa go przytuliłam. Wiem jak się czuję niestety. Ja nienawidziłam swojej biologicznej matki, ale w głębi duszy ją kochałam, bo jednak sama mnie wychowała przez te lata

— Nie będę mówiła, że będzie dobrze, ale mam nadzieję, że będzie misiak — rzekłam i wstałam

— Gdzie idziesz? — odwróciłam się

— Do pokoju, chce mi sie spać — uśmiechnęłam się i podałam mu rękę — Zapraszam ze mną — uśmiechnął się, złapał moją dłoń i zaraz po tym stał już obok mnie.

elkoo!! macie taki krótki bo chcialam cos wstawic ale nie mam znowu weny😀 (jebnijcie mn patelnia w leb plisss)

do nastepnego ilysm

Nie potrafię | Bartek Kubicki✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz