Rozdział 28

864 22 6
                                    

NICOLAS

Gotowałem zupę z przepisu mojej babci, uśmiechając się przy tym.

Gdzieś z tyłu głowy miałem, że za niedługo pewna brunetka, może do mnie zadzwonić, więc telefon miałem cały czas przy sobie.

Po tym jak odjechałem z podjazdu Mii, pojechałem szybko do sklepu po potrzebnie mi składniki. Na szczęście szybko poszło, bo w sklepie nie było praktycznie żadnej kolejki.

Nie uważałem się za jakiegoś fachowca w sprawie gotowania, ale gdy mam przepis to umiem prawie wszystko zrobić.

Soliłem zupę, gdy ktoś zapukał do moich drzwi.

Zmarszczyłem brwi, ale wciąż z lekkim uśmiechem, odstawiłem solniczkę i skierowałem się do drzwi.

Otworzyłem drzwi, a mój uśmiech natychmiast zniknął. Przede mną stała cała zapłakana i roztrzęsiona Mia.

-Kruszynko, co się stało?-Spytałem łagodnie, chciałem już złapać ją za rękę i wejść z nią do środka domu, ale ona zrobiła coś zupełnie innego.

Szybko minęła dzieląca nas odległość, i mocno objęła mnie w pasie. Nie wiedząc co miałbym innego zrobić, równie mocno, ale nie na tyle by zrobić jej krzywdę, objąłem ją ramionami wokół barków.

Usłyszałem jej cichy szloch, a mnie serce się łamało na małe kawałeczki.

-Cii, spokojnie. Jestem przy tobie, zawsze już będę-Uspokajałem ją, powoli sunąc ręką po jej plecach-Chodź, zaniesiemy Cię do środka, bo jesteś cała zmarznięta, dobrze?

Mia kiwnęła lekko głową, więc ją trochę się od niej odsunąłem, a gdy zobaczyłem ponownie jej piękną twarz, która była przykrywa łzami, sam o mało co nie płakałem.

Jedną rękę wsadziłem pod jej kolana, a drugą położyłem na jej plecach. Bez problemu ją podniosłem w sposób panny młodej, a brunetka odrazu wtuliła się w moją piersi.

-Teraz pójdziemy do mojego pokoju, i tam się przebierzesz w coś wygodniejszego, okej?-Spytałem spokojnie, ale w środku wcale taki spokojny nie byłem.

Znowu tylko kiwnęła głową, więc skierowałem nas do mojego pokoju.

Gdy byliśmy już w pomieszczeniu, niechętnie odstawiłem Mię na podłodze, i szybko podszedłem do szafy, wyciągając z niej koszulkę i dresy.

-Proszę-Powiedziałem dając jej ubrania.

-Czy mógłbyś-Zaczęła niepewnie, a mnie na jej płaczliwy ton głosu, ponownie serce się złamało-Mógłbyś mi pomóc się przebrać?

Przysięgam, że prawie się zachłysnąłem powietrzem..

-Nie masz na sobie stanika-Odpowiedziałem przypominając, bo nie chciałem zrobić czegoś, czego później może żałować.

-Ufam Ci-Odpowiedziała cicho, ale słyszałem a jej głosie pewność.

-No dobrze-Powiedziałem podchodząc do niej-Na początku ubierzemy ci dresy, dobrze?

Kiwnięcie głowy.

Powoli rozpinałem zamek w jej spódniczce, a gdy ta opadła na ziemię odrazu wziąłem do ręki dresy, i założyłem je na nią.

Mimo, że widziałem ją już w samej bieliźnie, to teraz widząc w jakim jest stanie, poczułem się dziwnie.

-Jesteś pewna, że z górą też mam ci pomóc?-Spytałem, bo naprawdę nie chciałem naruszać jej stresy komfortu.

-Tak-Przytaknęła głową-Nie mam siły, aby zrobić to sama. A Ci ufam, i nie wstydzę się przy tobie.

-Dobrze-Lekko się uśmiechnąłem, chociaż w tym uśmiechu nie było grama radości.

Our Other Sites Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz