Rozdział 27

586 14 14
                                    

PROSZĘ, PRZECZYTAJCIE INFORMACJĘ NA KOŃCU ROZDZIAŁU!!

NICOLAS

Przepadłem.

Przepadłem dla cholernej Mii Jones, a wczorajszy wieczór w stu procentach, mi to uświadomił.

Bardzo się cieszę, że Mia ufa mi tak mocno, że pozwoliła abym sprawił jej przyjemność. Myślałem, że się przerazi na mój dotyk, ale było wręcz przeciwnie. Podniecało ją to

Naprawdę kierowałem się resztkami rozumu, gdy powiedziałem jej, że nie możemy mieć naszego pierwszego razu w ten wieczór.

Podniecała i podnieca mnie ona bardzo, i byłem pewny, że czuła moją nabrzmiałą erekcje.

Uwielbiałem ją.

Powiedziałem jej to, będąc pewny na sto procent swoich słów. Nie oczekiwałem od niej, że powie mi to samo, ale wierzyłem, że kiedyś zasłużę na to, aby takie słowa opuściły jej usta.

Nie wiem jakim cudem, ale obudziłem się wtulony w brunetkę. Głowę miałem na jej piersiach, jedna ręka była owinięta wokół jej brzucha, za to druga leżała na jej udzie. A z tego co pamiętam, to ona zasypiała wtulona we mnie, a nie przeciwnie.

Nagle poczułem lekkie drapanie po włosach, co dało mi znać, że dziewczyna już nie śpi. Mocniej się w nią wtuliłem, aby wiedziała, że również już nie śpię.

-Która godzina?-Zapytała cicho, cały czas drapiąc mnie po włosach, co było tak bardzo przyjemne.

-Nie wiem, ale to nie ważne. Nie wychodzimy jeszcze z łóżka, jest tu tak wygodnie-Oznajmiłem pewnie-Ty jesteś bardzo wygodna.

Mia się głośno zaśmiała, co wywoływało uśmiech na mojej twarzy, pocałowała mnie krótki w głowę, i oparła swoją brodę o nią.

-Wyspałaś się?-Mruknąłem.

-Tak. Wiesz...-Zaczęła niepewnie, a ja na ten dźwięk podniosłem się trochę z jej ciała, aby móc patrzeć prosto w jej oczy-Od śmierci rodziców, codziennie w nocy miewam koszmary. Ale gdy śpię z tobą, one znikają. To tak jakbyś ty je ode mnie odpędzał, i zamiast tych koszmarów, dawał mi poczucie bezpieczeństwa.

Zatkało mnie. Naprawdę nie spodziewałem się, takiego wyznania z jej strony. Wiedziałem, że ma koszmary tak jak Violett, ale ona była starsza, i jej sny musiały być bardziej straszniejsze. A wiedza o tym, że przy mnie ich nie ma, zachęca mnie bardziej, aby spędzać z nią każdą noc.

-Ja chcę dawać ci poczucie bezpieczeństwa, kruszyno -Przyłożyłem dłoń do jej drobnego policzka-I cieszę się, że przy mnie ich nie masz. Musisz czuć się naprawdę zmęczona, gdy połowy nocy nie śpisz, bo masz koszmar.

-To prawda, są one męczące-Uśmiechnęła się blado-Ale tak się składa, że on kilku dni wysypiam się naprawdę dobrze.

-Tak?-Spytałem pochylając lekko głowę w bok.

-Tak-Przytaknęła już z większym uśmiechem-A to chyba sprawka takiego jednego typka, u którego spędziłam już kilka dni, i nocy.

-No to chyba musisz zostawiać u niego na dłużej, skoro przez niego czujesz się wyspana-Odpowiedziałam drocząc się z nią.

-Może masz rację. Ale dziś muszę wrócić do domu-Trochę posmutniała.

-Dlaczego? Przecież nie przeszkadzasz mi, a wręcz przeciwnie. Moich sióstr i dziadków nie będzie w domu przez najbliższy tydzień, bo chyba za bardzo spodobało im się u ciotki, więc możesz tu na ten czas zostać-Zapewniłem.

Our Other Sites Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz