Dochodziła piąta, kiedy Nina się przebudziła. Było jej niemiłosiernie zimno, chociaż odczuwalna temperatura przez całą dobę była wysoka. Brunetka westchnęła cicho, otwierając oczy, a później przetarła je i uniosła się na ostrożnie na łokciach. Obraz sypialni był przez pewien moment zamazany, poza tym raziło ją wschodzące słońce, ale kiedy już na dobre się rozbudziła, było nieco lepiej. Nina potarła swoje ramiona, a później spojrzała na śpiącego Caluma. Jego klatka piersiowa unosiła się i opadała w miarowy sposób, a on sam wyglądał jak bezbronny chłopiec, który gania po swojej krainie snów. Bezwiednie się uśmiechnęła, a później zsunęła stopy na podłogę. Rzuciła przy okazji okiem na budzące się do życia miasto i pocieszyła się faktem, że jej soboty były wolne i nie musiała nigdzie iść, ani się szykować.
Musnęła ustami skórę na policzku chłopaka, a później odgarnęła włosy i narzuciła na siebie jakąś jego bluzę. Miała zamiar zejść na dół i zrobić sobie herbaty, od której zawsze, ale to zawsze zaczynała swój dzień. Poza tym nadal chciała przemyśleć pewne sprawy i Calum potrzebował odpoczynku, a ona nie chciała mu przeszkadzać. Brunetka wymknęła się niepostrzeżenie z sypialni i na bosaka zeszła na dół. Chłód, jaki dawały kafelki ułożone na podłodze sprawił, że czmychnęła czym prędzej do kuchni i usiadła na blacie, by nie czuć niczego, co wiązało się z zimnem. W tamtym momencie zaczęła żałować, że posprzątała wszystko parę godzin temu, bo teraz ten koc z pewnością by się jej przydał. Nina pokręciła głową, a później sięgnęła do szafki i wyjęła z niej kubek, a potem wrzuciła do niego torebkę z ananasową herbatą dla odmiany i nastawiła wodę.
Parę minut później miała już swój napój w dłoniach i powędrowała do salonu. Z tego miejsca było jeszcze lepiej widzieć miasto, a także pojawiające się nad nim słońce. Brunetka twierdziła, że widok był magiczny i uwielbiała tak po prostu go podziwiać i inspirować samą siebie za razem. Promienie przebijały się pomiędzy wieżowcami i oświetlały ulice, a przy okazji jej twarz i dawały od samego początku porządną dawkę witaminy D. Nina duszkiem wypiła herbatę i nawet nie zauważyła, kiedy kubek zrobił się pusty. Westchnęła kolejny raz w ciągu ostatnich chwil, po czym przeczesała palcami włosy.
– Czemu nie śpisz? – Hood otoczył ją ramionami, przez co podskoczyła ze strachu, ale gdy rozpoznała barwę głosu jej mięśnie automatycznie się rozluźniły.
– Nie mogę. Poza tym było mi zimno – przyznała, opierając się o jego klatkę piersiową. - I ciebie mogłabym zapytać, o to samo – dodała, łapiąc z brunetem kontakt wzrokowy.
– Nie było cię obok – wyjaśnił gładko, a ona tylko przytaknęła jednorazowo i westchnęła.
– Nie potrzebujesz mnie, żeby normalnie spać – zaśmiała się, gdy splatał jej dłonie ze swoimi. Nadal chyba była na niego w jakimś stopniu zła, ale miał pewien urok w sobie, gdy był zaspany.
– Właśnie, że tak.
– Właśnie, że nie – pokręciła głową. – Nie jesteś już dzieckiem, Calum.
– Ale lubię mieć cię przy sobie – zaczął, zauważając, że nadal chodzi po cienkim lodzie i Nina nie da się udobruchać.
– Znowu mówisz, a robisz cokolwiek innego – pokręciła głową, wyplątując się z jego objęć. Nie wiedziała już, co ma powiedzieć i wróciła do kuchni. Woda była jeszcze ciepła, więc zrobiła kolejną herbatę i oparła się o blat, czekając aż wszystko się zaparzy.
– Nadal jesteś na mnie zła? – brunet oparł się o ścianę w przejściu i spojrzał na nią. Podgryzł przy okazji wewnętrzną stronę policzka.
– A jestem? – odpowiedziała pytaniem na pytanie, przez co westchnął.
– Nina – zaczął i podszedł do niej.
– Hm? – uniosła brew i skrzyżowała dłonie na klatce piersiowej.
– Przepraszam – powiedział, a później zamilkł na chwilę, jakby szukał odpowiednich słów. – Za wszystko. Wiem, że zawaliłem i powinienem był zadzwonić, ale zapomniałem.
– Ciągle przepraszasz i zapominasz – powiedziała smutno, bo chociaż nie chciała tego przyznać, to bolało ją coraz bardziej. – Może po prostu przestań mnie tak traktować? – dodała. – Czasem po prostu wychodzę z siebie i staje obok, aby się dowiedzieć, czy przeżyłeś i jesteś w jednym kawałku, ale jak zwykle mówi mi to Michael, albo Ashton.
– Nie chce, abyś była przeze mnie smutna. Przepraszam – zwiesił głowę i zaczął się bawić swoimi palcami. Nina westchnęła, czując, że się zagalopowała, a później po prostu się do niego przytuliła.
– Ja też przepraszam – powiedziała cicho. – Nie mam prawa ci mówić, co masz robić i czego nie – dodała, kręcąc głową.
– Czasem powinnaś i dziękuje, że to robisz – ucałował niepewnie jej czoło. – I że wciąż tu jesteś – dodał w ten sam sposób, w jaki wykonał wcześniejszy gest.
– Jestem i nigdzie się na razie nie wybieram – przyznała, robią lekki nacisk na ❝na razie❞. – Masz dzisiaj jakieś plany? – dodała, zmieniając temat. Nawet to sobie wyjaśnili, a ona miała dość po poprzednim razie. Potrzebowała zająć myśli czym innym.
– Miałem trochę posiedzieć w garażu, ale chce ci wynagrodzić wczoraj, więc chciałbym, abyśmy porobili coś razem – zaczął. – Może jakiś maraton filmowy, albo coś takiego? – dodał.
– Chętnie – pokiwała głową i uśmiechnęła się, zakładając kosmyk włosów za ucho. – Ale najpierw śniadanie, bo wczoraj prawie nic nie zjadłeś – dodała, podchodząc do lodówki. – Jakieś szczególne życzenia?
– Zjem wszystko, co przygotujesz. I chce ci pomóc – powiedział, choć w kuchni nie był zbyt dobrze uzdolniony i raczej trzymał się od niej z daleka. To Nina przejmowała w tym miejscu pałeczkę i dzięki niej nie żywił się samymi fast foodami.
– Niech ci będzie – zaśmiała się i podała mu produkty, z których miała nadzieje zrobić zjadliwe naleśniki. I tak też się stało, bo jakiś czas później zajadali się już i zastanawiali się, jakie filmy wybrać na swój maraton. Calum upierał się jak zwykle przy Szybkich i Wściekłych - co z tego, że znał tą serię na pamięć i to dosłownie na pamięć - a Nina wolała coś innego.
– Zróbmy tak – postanowiła w końcu, gdy niósł ją do salonu. – Raz Szybcy i Wściekli, a raz to co ja będę chcieć, zgoda? – dodała, unosząc brew, a później rozsiadła się wygodniej na kanapie.
– Zgoda – Calum przytaknął głową. – W takim razie zaczynamy – dodał, wręczając jej pilota, a sam powędrował jeszcze do kuchni po wszelakie przysmaki, jakie przygotowali. Popcorn, słodycze oraz wszystko, to co powinno jeść się w kinie podczas trwania seansu. Znalazły się nawet jakieś chipsy.
W ten oto sposób doszli do porozumienia. I pomimo tego, że ten głosik z tyłu głowy nie dawał Ninie spokoju, to chociaż na tamten moment kazała mu być cicho i nie przeszkadzać. Było bardzo miło, a oni siedzieli tam do samego wieczora z przerwami na siku, czy dorobienie popcornu. Od czasu do czasu komentowali, to co się działo na ekranie, chociaż częściej Calum zaczepiał brunetkę i odwracał jej uwagę od oglądania, rzucaniem sobie orzeszków do buzi. Przeważnie nie trafiał, co wywoływało śmiech Niny, ale później pomagała mu i udawało się. Nikt im nie przeszkadzał, oni byli dla siebie i ze sobą, co dobrze im zrobiło, bo chyba żadne nie potrzebowało kolejnych cichych dni podczas związku.
– Wiesz co? – spytał w pewnym momencie, gdy na dworze było już ciemno, a on zawijał na palec pasmo jej włosów.
– Hm?
– Kocham cię.
– Wiem, głuptasie. Ja ciebie jeszcze bardziej.
– Nie, bo ja.
– Nie.
– Tak.
– Nie.
– Tak.
━━━━━┠ ★ ┨━━━━━
ledwo wróciłam z tym ff, ale już mam ochotę je skończyć. poza tym wypadałoby to zrobić. jakby nie patrzeć, to wisi od 2k15 i aż mnie to razi po oczach, że nadal trwa XD
CZYTASZ
race • hood
Fanfictionon robił wszystko byleby wygrać wyścig, ona za każdym razem drżała o niego ze strachu. ~*~ [zakończone ✔] © text and cover by xrainbow_007x (2017/18)