✪ 7

773 52 5
                                    

Ciche dni, jakie zapanowały w ich związku zdecydowanie nie były czymś przyjemnym. I chociaż Calum regularnie próbował zwrócić jej uwagę na siebie, to nie działało. Nina konsekwentnie trzymała się swojego postanowienia i byle co na nią nie działało. Rano wychodziła do pracy, potem wracała do domu i oglądała telewizje, czy czytała książki. Ewentualnie wychodziła na jakieś dłuższe spacery i wracała późnym wieczorem. Rozmawiała tylko z Red, czy to osobiście, czy przez telefon, ale nie z Hoodem. Raz zadzwonił nawet Luke, aby jakoś ją przekonać do tego, aby dała szansę brunetowi, ale ta odmówiła, twierdząc, że chyba Calum powinien załatwiać takie sprawy osobiście, a nie za pośrednictwem swoich własnych kumpli. Nina nie rozumiała swojego chłopaka od jakiegoś czasu. Głównie chodziło o tak głupie zachowania. Nie potrafił jej przeprosić w normalny sposób, osobiście, ale pobić się o nią, gdy nawet jej przy tym nie było już tak. Nie chciała wiedzieć, co nim kieruje i dlaczego właśnie tak się dzieje, ale spokojnie czekała, aż dotrze go niego to, że nie przełamie się i nie wyciągnie do niego ręki ten kolejny raz. W końcu on mógłby to zrobić i liczyła, że w końcu na to wpadnie, bo nie należał do najgłupszych. 

Tamtego dnia, a była to ich rocznica, Nina wyszła z pracy bez jakiegoś lepszego humoru. Nie miała ochoty na żadne pogaduszki i wymigała się od spotkania z Red bólem głowy i ogólnym złym samopoczuciem. Od samego rana było dosyć chłodne, co było raczej niespotykane, więc brunetka wracała do domu otulona swoją kurtką i szalikiem wykonanym z lekkiego materiału. Nie liczyła na to, że brunet będzie w domu i nawet za bardzo nie śpieszyła się, aby się tam pojawić. Zrobiła drobne zakupy, stwierdzając, że chociaż sama w ten wyjątkowy dzień przygotuje sobie coś dobrego. 

W willi rzeczywiście panowała pustka. Było cicho i spokojnie, a z garażu nie dobiegały żadne odgłosy. Oznaczało to, że Calum znowu ulotnił się na wyścigi, bo w końcu była sobota, czyli dzień, w którym one miały miejsce. Nina westchnęła ciężko, zdejmując buty ze swoich stóp, po czym rozebrała się z kurtki. Wyjęła z torebki telefon i wsunęła go do kieszeni spodni, po czym udała się do kuchni, aby rozpakować zakupy. Na blacie panował lekki bałagan, choć sprzątała rano, więc przewróciła oczami, gdy to zauważyła. Nie dość, że byli pokłóceni, to Hood jeszcze brudził i nawet nie potrafił zmyć po sobie naczyń. Holmes wymamrotała coś niezrozumiałego pod nosem, nawet dla samej siebie, po czym prychnęła i podciągnęła rękawy do góry, aby ich nie zamoczyć. Nie zeszło jej długo zmyć wszystko, bo było to tylko kilka kubków i miseczka po płatkach, ale jednak. 

- Nie dość, że mi szarpie nerwy, to jeszcze robi się z niego leń - mruknęła, wkładając do lodówki warzywa i inne produkty, które potrzebowały zachować swoją świeżość. Pokręciła głową, zdając sobie sprawę, że rozmawianie ze sobą nie jest zdrowe i po prostu odpuściła. Usiadła przed telewizorem powtarzając swój nowy zwyczaj, który zaczynał się w nią wszczepiać i sięgnęła po pilota. Minęło kilka sekund za nim telewizor się uruchomił, po czym zaczęła skakać po kanałach, szukając czegoś, co przykuje jej uwagę. O tamtej godzinie zazwyczaj nie było filmów, a jedynie seriale i to na ogół powtórki starszych sezonów, o których chyba nikt nie pamiętał, albo tego nie chciał. Rozsiadła się wygodniej i westchnęła, mając nadzieję, że choć trochę sobie odpocznie, bo to było jedyne, na co tak naprawdę miała ochotę. W prawdzie było jej smutno, że Calum najwidoczniej zapomniał, ale wystarczająco się już napłakała, że tego dnia po prostu chciała sobie odpuścić i wytrzymać przynajmniej do wieczora bez rozmazywania sobie makijażu i innych takich. 

 ━━━━━┠ ★ ┨━━━━━     

W okolicach osiemnastej, kiedy Nina była w trakcie przygotowania sobie jednoosobowej kolacji, zadzwonił telefon. Brunetka przewróciła oczami, zastanawiając się, kto to może być. Wyłączyła płytę indukcyjną, po czym wytarła dłonie i w fartuszku poszła do salonu. Zostawiła komórkę na stoliku, aby nie zachlapał się żadnym sosem, czy po prostu wodą. Nacisnęła zieloną słuchawkę, wycierając jeszcze wcześniej swoje dłonie, aby ich nie pobrudzić ekranu. 

– Halo? – odezwała się, oczekując, aż Clifford się odezwie. Bo to on dzwonił. – Mike? – dodała, bo przez chwilę nic nie słyszała.

Cześć, Nina – usłyszała w końcu. Głos blondyna był dosyć radosny, a gdzieś z tyłu słyszała, jak w jakimś samochodzie pracuje silnik. Pewnie był w drodze na wyścigi z Red. Albo już z nich wracali. – Co robisz? – dodał, a ona przysiadła na kanapie, nie wiedząc, dlaczego tak nagle się nią interesuje.

– Cześć – powiedziała w końcu, otrząsając się z zamyślenia. – Kolację, a co? – dodała, wyglądając gdzieś za duże okno. Szukała czegoś na linii horyzontu, choć sama nawet nie wiedziała dokładnie, co chciała znaleźć. Albo czego nie chciała. 

A długo ci jeszcze zejdzie?

– Sama nie wiem, w prawdzie powinnam zaraz skończyć, ale jeszcze chce posprzą... – powiedziała, zerkając odruchowo na kuchnię. Z garnków i patelni unosiła się para, a jedzenie stygło.

Świetnie – przyznał, a ona już naprawdę nie wiedziała, o co tak dokładnie mu chodzi. – W takim razie przyjadę po ciebie za półtorej godziny. Masz być gotowa do wyjścia, okej?

– Co? – zmarszczyła brwi, choć tego nie widział. – Clifford, o co ci chodzi w tym momencie? Na pewno jesteś trzeźwy? Nie pomyliłeś mojego numeru z numerem Red?

Gdyby pomylił to wiedziałabym o tym wcześniej niż ty! – usłyszała z tyłu, przez co zorientowała się, że jej przyjaciółka jest razem z nim. Tak, jak przypuszczała.

Nie, nie pomyliły mi się – zapewnił ją, śmiejąc się pod nosem z reakcji Niny. – Nie mogę ci nic powiedzieć. Oprócz tego, co już wiesz. 

– Calum ci kazał? – prychnęła, wstając na nogi. Domyśliła się, że to była sprawka Hooda i szczerze mówiąc nie miała żadnej ochoty, aby wychodzić. A tym bardziej jechać nie wiadomo gdzie i nie wiadomo po co, bo brunetowi zachciało się bawić w jakieś głupie gierki. Jak już chciał przeprosić, to mógłby to zrobić po ludzki. Z kwiatkami, czy bez. – Nigdzie nie jadę. Powiedz mu, że mógłby być chociaż na tyle odważny, żeby przyjść do domu. Cokolwiek. 

Wiem, że pomiędzy wami nie jest ostatnio najlepiej – zaczął Clifford, ale nie dokończył, bo telefon zabrała mu Red.

Słuchaj, stara. Nie obchodzi mnie, jak bardzo jesteś na niego wkurwiona. Zrób się na bóstwo, ale tak, żeby było ci wygodnie. Nie słyszę żadnego ale

– Red, daj spokój – przewróciła oczami, zastanawiając się, czy są jakieś szanse, aby wygrała wojnę z Davenport. Prawie nigdy jej się nie udawało, prawie, bo kiedyś raz, czy dwa Red zabrakło argumentów i to Nina była górą. 

Nie, właśnie, że nie dam – sprzeciwiła się, na co Holmes westchnęła ciężko. – Mam dość patrzenia na ciebie, jak na ducha. Pogódźcie się, nie wiem, może pokochajcie na zgodę. Cokolwiek. Ale nie pokazuj mi się na oczy dopóki nie będzie w porządku.

– Nie mam na to ochoty. Jestem zmęczona.

Ja nie mam ochoty wysłuchiwać tego, że ci się nie chce – odpowiedziała Davenport. – Już. Zostaw te gary i jazda na górę. W półtorej godziny spokojnie się wyrobisz. A jeśli ja jeszcze zatrzymam na jakiś czas Michaela to też nic się nie stanie.

Czy ty coś sugerujesz? – spytał z tyłu blondyn, na co Red się roześmiała. – No Nina, ruchy.

– Niech wam będzie. Ale robię to tylko dlatego, abyś dała mi spokój, jasne?

━━━━━┠ ★ ┨━━━━━     

hejka! dawno mnie tu nie było, ale już wracam :") mam nadzieje, że jeszcze ktoś tu jest i powie mi co sądzi o rozdziale x

miłego weekendu!


race • hoodOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz