Rozdział 6

281 26 6
                                    

James wracał z biura, czując, jak zmęczenie dnia powoli ustępuje miejsca radości na myśl o wieczorze. Szary garnitur, w którym spędził cały dzień, zdążył już się znudzić. Wsiadł do windy w nowoczesnym biurowcu, który stał w samym sercu miasta, a drzwi się zamknęły z cichym kliknięciem, zostawiając za sobą hałas biurowych rozmów i dźwięki telefonów. Podczas zjazdu na dół, jego myśli krążyły wokół Ayme. Pamiętał jej uśmiech, zapach jej perfum i to, jak w jej towarzystwie czuł się naprawdę szczęśliwy

Wyszedł na ulicę, gdzie powietrze było rześkie, a na niebie widać było pierwsze gwiazdy. Wsiadł do samochodu, odpalił auto i ruszył w stronę swojego apartamentu. Myśli o pracy szybko ulatywały z jego głowy, zastępowane przez obrazy Ayme.

Po dotarciu do nowoczesnego budynku w centrum miasta, James przeszedł przez szklane drzwi i z uśmiechem przywitał portiera. Winda znów zabrała go na ostatnie piętro, a James w końcu mógł poczuć się swobodnie w swoim własnym świecie. Gdy tylko przekroczył próg swojego apartamentu, od razu poczuł się jak w bezpiecznej przystani. Wnętrze, urządzone w minimalistycznym stylu z dominującą bielą i szarością. Duże okna wpuszczają mnóstwo naturalnego światła i oferując piękne widoki na panoramę. W salonie znajduje się komfortowa, szara kanapa oraz elegancki stół kawowy z drewna. Na ścianach wiszą abstrakcyjne obrazy, które nadają przestrzeni charakteru. W kuchni, otwartej na salon, znajdują się nowoczesne sprzęty oraz granitowe blaty. Na podłodze leży ciemne drewno, co dodaje ciepła całemu wnętrzu. W sypialni króluje duże, podwójne łóżko z białą pościelą, a na szafkach nocnych znajdują się lampki w industrialnym stylu. W kącie stoi niewielkie biurko, gdzie James często pracuje, otoczone książkami i notatkami, emanowało spokojem. Zrzucił płaszcz na sofę i skierował się w stronę kuchni, gdzie włączył ekspres do kawy. Aromat świeżo parzonej kawy wypełnił pomieszczenie, a James z uśmiechem usiadł przy stole, przemyśliwując plany na wieczór. Myślał czy dobrze zrobił pisząc do Ayme wiadomość było słuszne czy jednak za szybko wyszedł z inicjatywą.

--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

James nie mógł zasnąć. Przewracał się z boku na bok, czując ciężar myśli, które nie chciały go opuścić. Zazwyczaj miał pełną kontrolę nad swoim życiem, nad decyzjami, które podejmował. Był człowiekiem precyzji, w biznesie i życiu osobistym. Ale teraz coś się zmieniło, a ta zmiana miała imię — Ayme. I to uczucie, które pojawiło się tak nagle, sprawiało, że czuł się nieswojo, jakby tracił grunt pod nogami.

Odkąd wysłał ostatnią wiadomość, czekał na odpowiedź. Minęło już kilka godzin, ale telefon milczał. Każda minuta wydawała się wiecznością. Czy zrobił krok za daleko? Może nie powinien był pisać tak otwarcie? Może ona wcale nie chciała kontynuować tej znajomości? Wiedział, że to irracjonalne myśli, ale nie mógł ich powstrzymać. Zawsze był pewny siebie, ale teraz poczuł niepewność, której dawno nie doświadczał.

Przewrócił się na plecy, wpatrując się w sufit. Przypomniał sobie, jak Ayme patrzyła na Polę, gdy ta uśmiechała się z radością po uratowaniu jej przed samochodem. To był moment, w którym coś w Jamesie pękło. Był świadkiem czegoś tak czystego, tak autentycznego – miłości, jakiej nigdy wcześniej nie widział. To nie była powierzchowna więź, jaką znał z wielu swoich relacji. To było coś głębszego. Czuł, że jeśli będzie miał okazję lepiej poznać Ayme, mógłby w końcu zrozumieć, czym naprawdę jest bliskość.

Zegar na ścianie wskazywał trzecią w nocy, gdy usłyszał cichy dźwięk. Telefon leżący na nocnym stoliku zaświecił. Serce Jamesa przyspieszyło, gdy zobaczył, że to wiadomość od Ayme. Wziął telefon do ręki, a jego palce lekko zadrżały, gdy odczytywał tekst:

„James, to było bardzo miłe spotkanie, ale muszę być szczera. Nie wiem, czy to ma sens. Jesteśmy z tak różnych światów... Nie chcę wprowadzać zamieszania w życie Poli, ani dawać jej nadziei, jeśli nie jesteśmy na to gotowi. Dziękuję za twoją troskę, naprawdę, ale potrzebuję czasu, żeby to wszystko przemyśleć."

James wpatrywał się w wiadomość, a jego myśli wirowały. Mógł odczuć dystans w jej słowach, ale też zrozumiałe było, dlaczego Ayme miała wątpliwości. Była matką, jej priorytetem była Pola, a nie spontaniczne decyzje o nowych znajomościach. Wiedział, że musiał postępować ostrożnie, nie naciskać na nic, co mogłoby ją zniechęcić.

Nie odpowiedział od razu. Usiadł na łóżku, zastanawiając się, co mógłby jej powiedzieć. „Czas..." – pomyślał. „Potrzebuje czasu." Ale jeśli będzie czekał zbyt długo, mógłby ją stracić. Wiedział, że nie mógł sobie na to pozwolić, jeśli chciał dać tej relacji prawdziwą szansę. Napisał więc krótką, szczerą odpowiedź:

„Rozumiem, Ayme. Nie chcę cię do niczego zmuszać. Szanuję twoje decyzje i to, że Pola jest dla ciebie najważniejsza. Jeśli będziesz chciała porozmawiać lub spotkać się, wiesz, gdzie mnie znaleźć. Nie będę naciskał, ale jestem tutaj, jeśli zdecydujesz, że chcesz spróbować."

Odłożył telefon na stolik i odetchnął. Wiedział, że teraz piłka była po jej stronie. Postanowił dać jej przestrzeń, której potrzebowała. Sam musiał teraz przemyśleć, co tak naprawdę dla niego znaczyło to uczucie. Jak bardzo był gotów zaangażować się w coś, co mogło zmienić całe jego życie?

--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Kilka dni później James siedział w biurze, próbując skupić się na pracy, ale myśli o Ayme ciągle go rozpraszały. Spotkania z inwestorami, negocjacje kontraktów – to wszystko nagle wydawało mu się trywialne. Przez lata był przekonany, że te rzeczy definiują jego życie. Teraz jednak miały dla niego znacznie mniejsze znaczenie. Zaczynał sobie uświadamiać, że w tym wszystkim brakowało mu czegoś najważniejszego – głębszych relacji, bliskości, której nigdy nie odnalazł w świecie korporacyjnych sukcesów.

Postanowił przerwać pracę na chwilę. Wstał i wyszedł z biura, czując, że musi się przewietrzyć. Jego myśli wciąż krążyły wokół Ayme, jej ciepłego spojrzenia i tego, jak troszczyła się o Polę. Spacerując po ulicach, doszedł do wniosku, że musi spróbować. Nie mógł zrezygnować z tej szansy tylko dlatego, że ich światy były różne.

Zerknął na telefon. Mimo że minęło kilka dni, Ayme nie odezwała się ponownie. Wiedział, że potrzebuje czasu, ale nie mógł czekać w nieskończoność. Zatrzymał się przed jedną z witryn sklepowych, w której odbijały się światła miasta. Spojrzał na swoje odbicie i nagle poczuł, że nie może wrócić do swojego starego życia, jakby nic się nie zmieniło.

Postanowił działać. Zamiast wysłać kolejną wiadomość, postanowił pójść do kawiarni, w której ją spotkał. Może rozmowa twarzą w twarz będzie lepsza niż kolejne słowa wysyłane na odległość. Zawsze wierzył w bezpośrednie podejście, a teraz czuł, że musi spróbować.

Dotarł do kawiarni i wszedł do środka, gdzie powitał go zapach świeżo mielonej kawy. Rozejrzał się, mając nadzieję, że zobaczy Ayme za ladą, ale jej tam nie było. Kelnerka, którą znał z poprzednich wizyt, podeszła do niego z uśmiechem.

– Szukasz kogoś, James? – zapytała, widząc jego roztargnione spojrzenie.

– Ayme. Chciałem z nią porozmawiać – odpowiedział, starając się ukryć zniecierpliwienie.

– Och, dzisiaj ma wolne – odpowiedziała kelnerka. – Ale mogę przekazać, że tu byłeś, jeśli chcesz.

James skinął głową. „Wolne." Miał nadzieję, że to tylko zwykły dzień odpoczynku, a nie coś poważniejszego. Podziękował kelnerce i wyszedł, czując, że jego szansa może jeszcze nadejść. Ale wiedział, że jeśli nie zaryzykuje, nigdy nie dowie się, jak ta historia mogłaby się potoczyć.

Zamiast wrócić do swojego biura, postanowił poczekać. Ayme była warta czekania.


Co tu się zadziało. Zostawcie coś po sobie. Na dziś to ostatni rozdział do jutra. 

Miłość w kroplach deszczuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz