Rozdział 12

196 14 0
                                    

Ayme stała przed lustrem w małej łazience, starając się ogarnąć myśli i uczucia, które targały nią od kilku dni. Sobotnie popołudnie było już coraz bliżej, a ona wciąż nie była pewna, czy podjęła dobrą decyzję. Zgodziła się na spacer z Jamesem, ale teraz, kiedy czas spotkania zbliżał się nieubłaganie, czuła coraz większy niepokój. To nie miało być zwykłe spotkanie – czuła, że mogło zmienić coś w jej życiu. A to zawsze wywoływało w niej obawy.

Zamknęła oczy i wzięła głęboki oddech, próbując się uspokoić. Wiedziała, że James jest inny niż mężczyźni, których spotykała wcześniej. Miał w sobie coś, co sprawiało, że chciała mu zaufać, ale czy naprawdę mogła sobie na to pozwolić? Jej życie było trudne, pełne wyzwań i obowiązków. Pola była jej priorytetem, a ona nie chciała jej rozczarować, ani wprowadzać do ich życia kogoś, kto mógłby odejść tak samo szybko, jak się pojawił.

– Mamo, gotowa? – zapytała Pola, wchodząc do łazienki z uśmiechem na twarzy. Dziewczynka miała na sobie swoją ulubioną sukienkę w kwiaty i z podekscytowaniem machała rękami, czekając na odpowiedź.

Ayme otworzyła oczy, patrząc na swoją córkę. Uśmiechnęła się, choć w środku czuła niepokój.

– Prawie – odpowiedziała cicho, gładząc dłonią włosy Poli. – Tylko sprawdzę, czy wszystko mamy i możemy iść.

Pola podskakiwała w miejscu, nie mogąc się doczekać. Dla niej to było wielkie wydarzenie – James uratował ją przed samochodem, zaprosił je na ciastka i teraz znowu mieli się spotkać. Dla Poli James był bohaterem, ale Ayme widziała sprawy inaczej. Nie chciała, by jej córka budowała sobie złudne nadzieje, a z drugiej strony, sama zaczęła żywić nadzieję, że James może być kimś wyjątkowym. Ostatni raz spojrzała na swoje odbicie w lustrze – prosta koszula, dżinsy, nic nadzwyczajnego, ale to miało być zwykłe popołudnie w parku, nie oficjalna randka. Przynajmniej tak sobie to tłumaczyła.

– No to idziemy – powiedziała z niepewnym uśmiechem, chwyciła torebkę i razem z Polą wyszły z mieszkania.

James czekał na nie przed wejściem do parku, czuł lekką nerwowość, co było u niego nietypowe. Spędzał czas z ludźmi na co dzień, prowadził spotkania, negocjacje, rozmawiał z klientami, ale spotkanie z Ayme było inne. Czuł, że tu stawką jest coś więcej niż zwykłe relacje biznesowe.

Kiedy w końcu zobaczył Ayme i Polę zbliżające się w jego stronę, poczuł, jak jego napięcie stopniowo opada. Pola biegła naprzód, machając do niego z daleka, a Ayme szła nieco wolniej, jakby ostrożnie stawiając każdy krok.

– Hej! – zawołała Pola, kiedy dotarła do niego. – Gotowy na spacer? – zapytała z entuzjazmem, a James nie mógł powstrzymać uśmiechu.

– Oczywiście – odpowiedział, kucając, by być na jej wysokości. – A ty gotowa na kolejną przygodę?

Pola pokiwała głową z zadowoleniem, a Ayme w tym czasie podeszła bliżej, spoglądając na Jamesa z lekkim uśmiechem.

– Cześć – powiedziała, lekko zmieszana. – Dziękujemy za zaproszenie.

James wstał, czując, że napięcie, które towarzyszyło im podczas pierwszego spotkania, zaczyna znikać. W jej głosie było coś, co dodawało mu pewności, że dobrze zrobił, proponując to spotkanie.

– To ja dziękuję, że się zgodziłyście. Miło mi was znowu widzieć. – James spojrzał na Ayme, a potem na Polę. – Gotowe na spacer?

Pola już trzymała go za rękę, pociągając go w stronę ścieżki w parku. Ayme szła obok nich, obserwując ich z cichym uśmiechem. James widział, jak bardzo Pola była zadowolona z ich spotkania, a to go cieszyło. Wiedział, że relacja z nią była kluczowa. Ayme nie była kobietą, którą mógłby zaimponować pieniędzmi czy statusem. Musiał pokazać, że jest gotów wejść w ich świat – taki, jaki jest.

Spacerowali przez park, rozmawiając o prostych rzeczach – Pola opowiadała o szkole, ulubionych zabawkach, a James śmiał się z jej dziecięcych, ale błyskotliwych uwag. Ayme wtrącała się tylko od czasu do czasu, nieco zdystansowana, ale z każdym krokiem wydawała się coraz bardziej rozluźniona. James czuł, że to dobry moment, żeby poruszyć temat, który krążył mu po głowie od początku.

– Ayme – zaczął, kiedy Pola chwilowo zajęła się gonitwą za gołębiami. – Wiem, że to wszystko może wydawać się dla ciebie trochę... dziwne. Nasze światy są różne, to prawda. Ale naprawdę chciałbym cię poznać. Ciebie i Polę. Wydajecie się... wyjątkowe.

Ayme spojrzała na niego, a w jej oczach pojawiła się mieszanka zdziwienia i wahania.

– Nasze życie jest skomplikowane – przyznała cicho. – I nie chcę, żebyś myślał, że to łatwe. Pola jest całym moim światem i muszę myśleć przede wszystkim o niej.

James przytaknął, rozumiejąc wagę jej słów.

– Rozumiem to. I właśnie dlatego chciałbym, żebyśmy dali sobie szansę. Bez żadnych oczekiwań, bez presji. Może po prostu spróbujmy? – zaproponował, patrząc jej w oczy.

Ayme milczała przez chwilę, jakby ważyła każde słowo, które chciała wypowiedzieć. W końcu westchnęła cicho, spoglądając w stronę biegającej Poli.

– Może – powiedziała w końcu, uśmiechając się delikatnie. – Może spróbujmy.

James poczuł, jak serce bije mu mocniej, jakby to, co usłyszał, było pierwszym krokiem do czegoś więcej. Czegoś, co mógłby naprawdę zbudować razem z Ayme i Polą.


Ostatni na dziś. Zostawcie coś po sobie, do następnego 

Miłość w kroplach deszczuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz