Rozdział 21

145 12 0
                                    

Kiedy pierwsze promienie porannego słońca zaczęły przebijać się przez zasłony, James leżał obok Ayme, obserwując, jak jej oddech uspokaja się po intensywnej nocy. W jej twarzy, delikatnie oświetlonej ciepłym światłem, dostrzegał spokój, który był w kontrast do emocji, jakie ich ogarnęły zaledwie kilka godzin wcześniej.

Przez chwilę wsłuchiwał się w cichy dźwięk jej oddechu, rozmyślając nad tym, co się wydarzyło. Wszystko, co czuł wcześniej, każda obawa i niepewność, zniknęły w ogniu ich wzajemnego uczucia. W tej chwili był pewien, że to, co połączyło go z Ayme, było autentyczne i głębokie. Ich noc nie była jedynie wyrazem pożądania, ale odkryciem, że w sobie nawzajem odnaleźli coś, czego szukali od dawna — prawdziwą bliskość.

Ayme zaczęła się poruszać, budząc się powoli z lekkim uśmiechem na twarzy. Otworzyła oczy, a ich spojrzenia natychmiast się spotkały. James uśmiechnął się ciepło, a ona odwzajemniła uśmiech, delikatnie wyciągając rękę, by dotknąć jego policzka.

– Jak się czujesz? – zapytał cicho, nie chcąc przerywać tej spokojnej chwili.

– Dobrze – odpowiedziała szeptem, a jej głos był miękki i pełen czułości. – Wszystko jest... takie, jakie powinno być.

Przez chwilę leżeli w ciszy, jakby nie chcąc, by ten moment się skończył. James czuł, że teraz, bardziej niż kiedykolwiek, to, co ich łączy, było czymś wyjątkowym. Przesunął się nieco bliżej, muskając ustami jej czoło.

– Nie chcę, żeby to się skończyło – wyznał. – Ta chwila, ten spokój z tobą... Czuję, jakbyśmy zaczęli coś naprawdę ważnego.

Ayme spojrzała na niego z powagą, ale w jej oczach wciąż kryła się radość.

– Ja też. Wiem, że nie wszystko będzie łatwe, ale chcę spróbować. Chcę nas, bez względu na to, co przyniesie przyszłość.

James poczuł, jak jego serce bije mocniej. Słowa Ayme były dla niego niczym obietnica, której pragnął od dłuższego czasu. W tamtej chwili wiedział, że będzie gotów na każde wyzwanie, które stanie przed nimi.

W końcu jednak rzeczywistość zaczęła przypominać o sobie. James spojrzał na zegar na nocnym stoliku i uświadomił sobie, że dzień już się rozpoczął. Z ciężkim westchnieniem przeciągnął się i usiadł na brzegu łóżka, czując, jak ciepło ich wspólnej nocy powoli ustępuje codziennym obowiązkom.

– Chyba powinniśmy wstać – powiedział, odwracając się do Ayme z uśmiechem, choć nie chciał kończyć tej chwili.

Ayme przeciągnęła się leniwie, nadal leżąc w pościeli, a jej uśmiech był pełen tej samej niechęci do opuszczenia tej błogiej atmosfery.

– Tak, ale jeszcze chwilę – odpowiedziała, wyciągając do niego rękę. – Chodź, zanim znowu wpadniemy w ten wir rzeczywistości.

James uśmiechnął się i z powrotem położył się obok niej, objął ją, czując jej bliskość i ciepło. Wiedział, że życie poza tym pokojem może być pełne wyzwań, ale był pewien jednego — z Ayme u jego boku, wszystko będzie możliwe.

Niedługo później, w końcu się podnieśli. Świat wracał do swojego rytmu, ale to, co dzieliło się między nimi tej nocy, zostanie z nimi na zawsze. Dzień przyniesie nowe pytania i decyzje, ale teraz, stojąc obok siebie, wiedzieli, że cokolwiek się wydarzy, poradzą sobie razem.

Ayme wracała do mieszkania, czując delikatne mrowienie na skórze po nocy spędzonej z Jamesem. Wspomnienia ostatnich chwil nadal tańczyły w jej myślach, przywołując ciepło i spokój. Otworzyła drzwi swojego mieszkania, cicho, by nie obudzić nikogo, i odetchnęła głęboko, próbując uspokoić emocje.

Miłość w kroplach deszczuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz