Rozdział 5

289 23 4
                                    

James siedział w swoim biurze, wpatrując się w ekran komputera, ale liczby i wykresy, które zwykle pochłaniały jego uwagę, teraz wydawały się zupełnie bez znaczenia. Przeciągnął się w fotelu, wpatrując się w ekran swojego telefonu. Na ekranie wyświetliła się odpowiedź od Ayme. Uśmiechnął się, widząc jej prostą, a jednocześnie ciepłą wiadomość. „Pola wciąż mówi o ciastkach," pomyślał, wracając myślami do tego, jak mała dziewczynka z radością wcinała swoje ulubione smakołyki, rozpromieniając całą kawiarnię. Było w tym coś niesamowicie zwyczajnego, a jednocześnie James miał wrażenie, że uczestniczył w czymś niezwykłym.

Usiadł wygodniej, spoglądając przez panoramiczne okna swojego biura na miasto. Światła Nowego Jorku migotały w oddali, odzwierciedlając rozmach miasta, w którym mieszkał i pracował. Każde z tych świateł przypominało mu o sukcesach, które odniósł w swojej karierze, o pieniądzach, które zarabiał i o inwestycjach, które prowadził. Był w centrum tego wszystkiego, na szczycie – a jednak po dzisiejszym dniu czuł się dziwnie odizolowany.

Ayme i Pola. Te dwie kobiety nagle stały się czymś, czego nigdy wcześniej nie oczekiwał. Przez większość swojego życia był otoczony ludźmi, którzy dążyli do sukcesu, goniąc za marzeniami o pieniądzach, wpływach i władzy. Sam James nie był inny. Od lat śledził wyznaczone sobie cele, stawiając karierę na pierwszym miejscu. Ale teraz, po zaledwie kilku godzinach spędzonych z nimi, jego świat wydawał się nagle pusty w porównaniu z ciepłem, które odczuł przy Ayme i jej córce.

Oparł głowę o zagłówek fotela, zamykając oczy i próbując uporządkować myśli. Coś w Ayme sprawiało, że pragnął wiedzieć więcej. Była inna niż kobiety, które znał – nie chodziło o jej wygląd, choć nie mógł zaprzeczyć, że była piękna. To jej sposób bycia, autentyczność, spokój, który emanował z jej osoby, poruszały w nim coś głębokiego. W świecie, w którym wszystko było na pokaz, gdzie relacje były często płytkie i przelotne, Ayme wydawała się być uosobieniem tego, czego nie wiedział, że szukał: prostoty, szczerości, prawdziwego życia.

Podniósł się z fotela i przeszedł do swojego biurka. Zegar na ścianie wskazywał późną godzinę, ale nie chciał jeszcze wracać do apartamentu. Tam czekała go jedynie cisza, chłód marmurowych posadzek i przestrzeń, której nigdy nie potrafił w pełni wypełnić. Każdy luksusowy detal jego życia, którego jeszcze niedawno pragnął, teraz wydawał się pusty. Nie mógł przestać myśleć o tej chwili, kiedy zobaczył Polę biegnącą na ulicę i zareagował instynktownie. Była to chwila, która przypomniała mu, że mimo swojej pozycji, tytułów i osiągnięć, wciąż był człowiekiem zdolnym do spontanicznych, emocjonalnych reakcji.

Przypomniał sobie twarz Ayme, kiedy trzymała Polę w ramionach po tym incydencie. Była przepełniona miłością, ale też strachem – nie tym powierzchownym, ale głębokim, ukrytym gdzieś w jej spojrzeniu. Była matką, która codziennie walczyła o coś więcej niż tylko przetrwanie. Walczyła o przyszłość swojej córki.

James wziął głęboki oddech, czując nagły przypływ emocji. Wiedział, że ich życia były skrajnie różne – jego świat pełen luksusu i wygód nie miał wiele wspólnego z rzeczywistością Ayme. Ale czy to naprawdę miało znaczenie? Coś w nim chciało wierzyć, że różnice mogą zostać zniwelowane, że można znaleźć wspólną płaszczyznę. Czy było to możliwe? Wydawało mu się, że już samo to, że nie mógł przestać o niej myśleć, było sygnałem, że warto spróbować.

Podszedł do okna, wpatrując się w deszczowe ulice miasta. „Czego naprawdę chcę?" – zadał sobie to pytanie, które coraz bardziej go nurtowało. Przez lata wydawało mu się, że jego życie jest dokładnie takie, jakie chciał – wypełnione sukcesami, prestiżem, wpływami. Ale teraz, w tej chwili, te rzeczy nie miały dla niego znaczenia.

James sięgnął po telefon i ponownie otworzył wiadomości. Wpatrywał się w krótką odpowiedź Ayme, przypominając sobie jej uśmiech, gdy widziała, jak Pola skacze przez kałuże. To było coś, czego nie widział w swoim życiu od lat – prostą radość, niewymuszoną szczerość.

Nim się zorientował, pisał kolejną wiadomość:
„Cieszę się, że Pola dobrze się bawiła. Chciałbym, żebyśmy znów się spotkali. Może moglibyśmy kiedyś spędzić więcej czasu razem? Mam wrażenie, że ten dzień to było coś więcej niż tylko przypadkowe spotkanie."

Przez chwilę wpatrywał się w ekran, zastanawiając się, czy to właściwe, by wysyłać tak osobistą wiadomość. Ale potem poczuł, że to nie jest moment na kalkulacje. Kliknął „wyślij" i odetchnął głęboko.

Odłożył telefon na biurko, czując lekki niepokój. Jego życie było pełne precyzyjnych decyzji i przemyślanych kroków, ale teraz... teraz czuł, że chce czegoś więcej. Być może Ayme mogła wnieść do jego świata coś, czego brakowało mu od lat – prostotę, prawdziwe emocje, autentyczną relację.

Spojrzał jeszcze raz na miasto za oknem, czując, że nadchodzi zmiana. Nie wiedział jeszcze, jak potoczy się ta znajomość, ale wiedział jedno: nie mógł już wrócić do tego, kim był przed spotkaniem z Ayme i Polą.

To był początek czegoś nowego.


Kolejny rozdział wpadł, trochę krótki, ale jest. Jak myślicie zgodzi się na spotkanie z nim? Zostawcie coś po sobie i dajcie znać jak się podoba. Do następnego 

Miłość w kroplach deszczuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz