Rozdział 22

124 11 0
                                    

James siedział na krawędzi łóżka, patrząc w okno, za którym wschodzące słońce zaczynało powoli rozświetlać niebo. Cichy szum miasta wdzierał się do pokoju przez uchylone okno, ale jego myśli były gdzie indziej. Noc z Ayme zostawiła w nim ślad, głęboki, jakby coś zmieniło się w nim na poziomie, którego nie do końca jeszcze rozumiał.

Nigdy wcześniej nie czuł takiej bliskości z kimś jak z nią. Oczywiście, miał w życiu kobiety, relacje, nawet te dłuższe, ale zawsze trzymał dystans, jakby z obawy, że w pełni otwierając się na kogoś, straci coś ważnego w sobie. Z Ayme było inaczej.

Ostatnia noc tylko to potwierdziła. To nie była tylko fizyczna bliskość, choć tej również nie brakowało. To była wymiana energii, jakby ich dusze tańczyły razem w rytmie, którego do tej pory nie znał. Odetchnął głęboko, próbując zebrać myśli. Wiedział, że stawia na coś więcej, niż się spodziewał.

Wstał z łóżka, przechadzając się po pokoju, i spojrzał na swój telefon. Zastanawiał się, czy powinien napisać do Ayme, ale potem uznał, że da jej przestrzeń. Była matką. Dla niej sprawy były bardziej skomplikowane niż dla niego. Miała małą córeczkę, Polę, i to zupełnie zmieniało dynamikę ich relacji. James zawsze starał się o tym pamiętać, ale teraz, gdy ich relacja nabierała głębi, czuł, że odpowiedzialność staje się realna.

Pola... Mała dziewczynka, która była całym światem Ayme. James wiedział, że jeśli chce być z Ayme, musi być gotów zaakceptować jej życie takim, jakie jest. Zawsze był pewny siebie, ale teraz, stojąc przed wyzwaniem, jakim było wkraczanie do życia samotnej matki, poczuł lekkie wahanie. Czy był gotowy na to wszystko?

Zastanawiał się, jakby to było zobaczyć Polę codziennie, być częścią jej życia. Oczywiście, wiedział, że nie chodzi tylko o to, by być dla Ayme dobrym partnerem. Musiał też być dobrym przykładem dla jej córki. To był zupełnie inny rodzaj odpowiedzialności. Chciał być tym człowiekiem — kimś, na kim obie mogłyby polegać, ale czasem niepewność wkradała się w jego myśli.

Wiedział jednak, że musi stawić czoła swoim wątpliwościom. Od początku wiedział, że związek z Ayme nie będzie łatwy, ale coś w niej sprawiało, że chciał próbować. Chciał być dla niej wsparciem, kimś, kto będzie stał przy niej, bez względu na wszystko.

James zatrzymał się przy oknie, opierając dłonie na parapecie i patrząc na miasto budzące się do życia. Wiedział, że prędzej czy później musi podjąć pewne decyzje. Nie tylko dla siebie, ale dla nich obojga.

Nagle, telefon zawibrował na stoliku nocnym, wyrywając go z zamyślenia. Spojrzał na ekran i zobaczył wiadomość od Ayme.

"Dziękuję za wczoraj. Potrzebowałam tego bardziej, niż myślałam. Pola jeszcze śpi, ale chciałam ci tylko powiedzieć, że cieszę się, że jesteś w moim życiu. Mamy trochę do przedyskutowania, ale czuję, że możemy to zrobić razem."

James przeczytał wiadomość kilka razy, czując, jak coś ciepłego rozlewa się po jego wnętrzu. To była typowa Ayme — szczera, bezpośrednia, ale też z jakąś cichą siłą, która go zawsze inspirowała. Wiedział, że miała rację. Czekały ich rozmowy, bo związek z nią to nie była tylko sprawa ich dwójki. To była decyzja, która obejmowała małą Polę, a także przyszłość, którą musieli wspólnie zbudować.

Odpisał szybko:

"Ja też się cieszę. Porozmawiajmy, kiedy będziesz gotowa. Jestem tu dla was."

Wysłał wiadomość i poczuł, jak stres z ostatnich kilku minut ustępuje miejsca spokojowi. Wiedział, że to będzie wyzwanie, ale jednocześnie czuł, że warto. Z Ayme i Polą mogło być inaczej — lepiej, pełniej. Po raz pierwszy od dawna James czuł, że jego życie zaczyna układać się w coś większego, niż kiedykolwiek sobie wyobrażał.

Miłość w kroplach deszczuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz