Opat wydawał się jeszcze bardziej zdenerwowany niż poprzednio.
– Myślałem, że już śpicie? – spytał, bezskutecznie siląc się na obojętny ton. Musiało już być w okolicy godziny szczura, a on wciąż pozostawał na nogach. Nic dziwnego – czekał w końcu na ważnych gości.
– Coś nie mogę zasnąć – odparła czarownica z urzekającym uśmiechem starszej pani. – Pomyślałam, że się zajmę czymś pożytecznym. Nie macie tu przypadkiem szydełka i włóczki?
– Szydełka i włóczki? – powtórzył duchowny, a jego wzrok nieopacznie znów zsunął się na dłonie kobiety. – T... Tak. Czasem wykonujemy niezbędne naprawy odzieży. Polecę komuś, by wam przyniósł.
– Bardzo przepraszam za kłopot – odrzekła czarownica, nie przestając się uśmiechać.
Opat nie od razu wyszedł; bynajmniej nie dlatego, że umyślnie przeciągał swój pobyt w infirmerii, tylko z powodu drzwi, które z jakichś przyczyn nie dawały się dobrze domknąć. Duchownemu najwyraźniej do głowy nie przyszło, żeby szukać przyczyny gdzie indziej niż we własnym zdenerwowaniu, więc raz po raz pocierał dłonie o habit, starając się zetrzeć z nich pot – domniemanego winowajcę tej sytuacji.
Kiedy wreszcie udało mu się zwalczyć upartą klamkę, wkrótce na jego miejsce pojawił się inny brat, niosąc pożądane przedmioty. On także popatrywał niespokojnie na dłonie czarownicy, a kiedy przyjęła od niego szydełko i jak gdyby nigdy nic, zawiązała na nim supełek włóczki, już całkiem wytrzeszczył oczy. Gapił się też na nią, gdy już zbierał się do wyjścia, dlatego kiedy drzwi nie ustąpiły, wpadł na nie i uderzył w nie z całej siły łysą makówką, aż zatrzeszczało drewno. Zaraz spostrzegł wykrzywione odrzwia, ale widać uznał, że sam je uszkodził, bo wydał z siebie stłumiony okrzyk – Ramin dałby głowę, że usłyszał w nim jakieś niecenzuralne słowo, w dodatku mające wiele wspólnego z narządami rozrodczymi jednego z popularniejszych bóstw – po czym starannie podniósł drzwi na zawiasie, by zatuszować szkodę.
Dureń.
– Szydełko i włóczka – prychnął Ramin ze swojej kryjówki, gdy uciekinierzy znów zostali sami. – Nie wczułaś się za bardzo w swoją rolę?
– Cicho tam, nie mogę się skupić – sapnęła czarownica i wystawiła język jak dziecko, które koncentruje się na trudnym zadaniu. Na palec wskazujący lewej ręki nawinęła nieco włóczki, a prawą próbowała zrobić prosty łańcuszek. Czerwona nić jednak co chwila spadała jej z zakrzywionego końca szydełka i musiała zaczynać od nowa. Patrząc na nią, Ramin zastanawiał się, czy to wiedźma jest taka niezręczna, czy też jej palce jeszcze odmawiają jej posłuszeństwa. A może zgodnie z jej słowami, akolita wcale nie był tak dobry w tym, co robi? W tej sytuacji Ramin jednak musiał przyznać, że zbyt lekkomyślnie chciał się oddać w jego ręce. Zręczność i sprawność fizyczna były jedynym, co miał. Gdyby cokolwiek mu się stało, gdyby dopadła go choćby choroba stawów czy przytrafiło mu się jakieś poważniejsze złamanie – straciłby jedyne źródło utrzymania. Nie pierwszy raz – choć po raz pierwszy tak wyraźnie – naszła go obawa o przyszłość. W końcu jeszcze z dziesięć lat – może więcej, a może mniej – i powoli zacznie być za stary, by utrzymywać się z kradzieży. I nadejdzie w końcu dzień, kiedy nie da rady przeskoczyć odległości dzielącej dachy domów albo dostanie zadyszki, uciekając przed strażnikami miejskimi i wpadnie w ich łapy... Wolał nie roztrząsać, co będzie dalej, dlatego odsunął od siebie tę myśl.
– A co ty tam robisz? Ty naprawdę zamierzasz coś wydziergać?
Kobieta nie odpowiedziała, z zapałem machając szydełkiem. Coś niewątpliwie spod jej rąk wychodziło, ale było zbyt koślawe, by dało się zidentyfikować. Ramin szybko stracił zainteresowanie czarownicą, która z tego wszystkiego nawet zapomniała o okrywającej ją wciąż iluzji. Zgarbiona nad swoją robótką i postękująca od czasu do czasu, wyglądała jak najprawdziwsza staruszka. Złodziej rozciągnął się na wznak w swojej kryjówce, jak sądził tylko na chwilę, żeby rozprostować plecy.
CZYTASZ
Skrzat i czarownica
FantasyZłodziej Ramin ma prawdziwego pecha: nie dość, że wskutek niezamierzonego (wyjątkowo!) konfliktu z prezbiterem Palawy musi bezzwłocznie uciekać z miasta, to jeszcze jego ostatnią ofiarą pada czarownica - która za karę zmniejsza go do rozmiarów skrza...