Stella
Od razu ją rozpoznałam. Jedno spojrzenie i wiedziałam kto to jest. Wyglądała dokładnie tak samo jak na zdjęciach.
Cholerna PrettyClarie, która tak troskliwie wypisywała do mnie wiadomości, ostrzegając mnie przed Alexem.
Zaśmiałam się w duchu z ironii losu, bo stała przed nami, trzymając się za swój duży ciążowy brzuch.
Nie musi nic mówić. Przecież doskonale wiem co za chwilę usłyszę z jej wymalowanych na bordowo ust.
Widać, że przyszła tu w konkretnym celu i w bojowym nastroju.
Świat nie znosi próżni.Dziesięć minut.
Dziesięć minut i nie wpadlibyśmy na tę małpę.
– Możemy w czymś pani pomóc? – Zapytał uprzejmie mój narzeczony.
– Alexandrze, dobrze, że cię zastałam. Muszę z tobą poważnie porozmawiać – odpowiedziała, przesadnie słodkim głosem.
– Nie bardzo wiem o czym. Nie sądzę, żebyśmy mieli jakiekolwiek wspólne tematy – odparł.
Odstawił nasze torby na podłogę i objął mnie w talii.
– Och, mamy jeden bardzo duży wspólny temat, który będziemy omawiać do końca życia – zaśmiała się, głaszcząc wymownie swój brzuch.
Nie patrzyła przy tym na Alexa. Tylko na mnie.
Wiedziałam co robi.
– Nawet nie kojarzę kim jesteś. Jeśli chcesz mi cokolwiek wmówić to w tej sekundzie powinnaś zrezygnować z tego pomysłu. Obróć się i znajdź wyjście – powiedział spokojnie.
– Nie odpuszczę tego tematu. Nasze dziecko zasługuje na to, żeby znać swojego ojca. I korzystać z jego opieki.
Korzystać z jego opieki.
Och, nie o opiekę je chodziło.
Alex prychnął. I nie wiem czy był bardziej zmęczony, czy oburzony.
A ja już nawet nie miałam siły, żeby się tym denerwować.
– Clarie – kontynuowała kobieta. – Pretty Clarie? – Dodała sugestywnie unosząc brwi. – Możesz nas zostawić? – Zwróciła się do mnie. – Bolą mnie stopy, muszę usiąść i chcę spokojnie porozmawiać z ojcem mojego dziecka.
O losie, jeszcze dosłownie przed chwilą brałam pod uwagę możliwość, że Alex zostanie ojcem mojego dziecka, szybciej niż zakładaliśmy. A teraz to.Zerknęłam na niego w momencie, w którym skojarzył kim jest ta kobieta.
– Posłuchaj... Clarie, nie zwracaj się w ten sposób do mojej narzeczonej...
Wyłączyłam się i na chwilę przestałam słuchać, co mówi.
Jeśli to dziecko Alexa, to oznaczałoby, że mnie zdradził.
Analizowałam w głowie wszystkie możliwości.
Może jestem wybitnie naiwna, ale w życiu w to nie uwierzę. Czy jestem po prostu za bardzo zaślepiona? Albo ze wszystkich sił staram się nie dopuścić do siebie takiej możliwości. Chcę wierzyć w jego lojalność.
Przetrwaliśmy kolejną burzę i zaczęliśmy wychodzić na prostą, ale nie spodziewaliśmy się, że tuż za zakrętem czeka na nas kolejna ściana.
– ... dlatego powinnaś już iść i swoje prośby skierować do prawdziwego ojca dziecka. – usłyszałam, kiedy wróciłam uwagą do rozmowy.