Alex
Lauren właśnie szczęśliwa opowiadała Stelli jak Dan wywijał z nią na parkiecie, za co zgarnęli oklaski wszystkich zebranych gości. Wiedźma słuchała jej z uśmiechem, ale widziałem, że się niecierpliwi.
Była zmęczona tym wszystkim, co się wydarzyło. A zegar wskazywał dopiero kilka minut po północy.
Oddaliłem się na chwilę, żeby przynieść im wodę i znaleźć coś ciepłego do jedzenia dla Stelli. Sięgałem właśnie po talerz, kiedy na szyję rzuciła mi się jakaś kobieta.
– Alex! Boże! Jak świetnie wyglądasz! – Duszący zapach jej perfum dotarł do moich nozdrzy, a ona pocałowała mnie w policzek.
Odsunąłem się od niej natychmiast, mierząc ją wzrokiem i próbując przypomnieć sobie kto to jest.
Po chwili już wiedziałem.
Jessica.
– No co ty, nie poznajesz mnie? Tak dobrze wyglądam? – Zaśmiała się, kładąc swoją dłoń na moim ramieniu. Miała długie paznokcie, pomalowane na różowo. Nie wiedziałem za kogo się przebrała i też niewiele mnie to obchodziło. Tylko niech przestanie podsuwać mi swoje, wylewające się z sukienki, cycki przed nos.
Zrobiłem krok w tył, żeby uciec od tego jej zapachu.
– Poznaję cię, Jessica. Ale nie mam czasu z tobą rozmawiać. Narzeczona na mnie czeka – poinformowałem, nakładając na talerz kilka parujących przekąsek.
– Przecież cię nie ugryzę – zaśmiała się zdecydowanie za głośno. – Tak przy wszystkich – dodała, puszczając do mnie oczko. – Pamiętam jak to lubiłeś – przygryzła swoje usta.
Zapewne miał to być uwodzicielski gest, ale jedyne co mi przychodziło na myśl, kiedy zauważyłem co robi to "żenada".
Ale taka właśnie była od zawsze. Głośna, zwracająca na siebie uwagę, próbująca przejąć kontrolę nad wszystkim dookoła, bo w rzeczywistości nad niczym nie panowała. I ponad wszystko uwielbiała się wymądrzać i sprawiać, żeby ludzie czuli się gorsi od niej.
– Co takiego lubiłeś? – Usłyszałem głos Stelli i poczułem ją obok siebie.
– Ooo, czyżby dołączyła do nas narzeczona? – Jessica uniosła pytająco brwi. – Kochanieńka, w takim razie muszę ci zdradzić kilka sekretów na temat tego, co lubi Alex.
– Och, nie powstrzymuj się. Oświeć mnie, co takiego lubi MÓJ NARZECZONY – Stella zaakcentowała dwa ostatnie słowa. Aż biła od niej irytacja.
– Podoba mi się, że nie bawisz się w kurtuazję – Jessica wskazała palcem na Wiedźmę. – I ja osobiście doceniłabym takie wskazówki, więc też ci ich udzielę. Poza tym, jesteśmy nowoczesnymi kobietami, prawda? Możemy swobodnie rozmawiać o naszym życiu seksualnym bez zbędnej zazdrości. – Można było pomyśleć, że jest zatroskana naszą sytuacją.
– Oczywiście – odparła Stella. – Girls power – dodała ironicznym tonem.
– Jak się ostatnio widzieliśmy to błagał mnie o ostre zabawy. Wiesz, bicie, gryzienie – machnęła ręką. – Tylko, żebyś mnie dobrze zrozumiała, gryzienie, nie przygryzanie – zaśmiała się. – O reszcie nie będę ci tutaj wspominać, bo jeszcze ktoś usłyszy – rozejrzała się dookoła, jakby ją to rzeczywiście obchodziło. – Ale generalnie uwielbia ostre zabawy – przeniosła wzrok na mnie. – Prawda, Alexandrze?
Nigdy nie zważała na innych. I doskonale wiedziałem, że próbuje wprawić Wiedźmę w zakłopotanie.
– Jessica, nie kompromituj się i skończ pierdolić – powiedziałem, po czym położyłem dłoń w zagłębieniu pleców Stelli. Na co się nieznacznie spięła.