Alex
Czułem jak rozluźnia się w moich ramionach i oddaje moje pocałunki. Wplotła mi palce we włosy, jak to miała w zwyczaju. Ja objąłem ją ciaśniej w pasie, chcąc mieć ją jeszcze bliżej siebie.
Przez chwilę poczułem się tak dobrze, że chciało mi się płakać ze szczęścia.
Ona zawsze sprawiała, że się tak czułem.
Znów mnie uspokajała.
Pogłębiłem pocałunek, a ona wydała z siebie słodki jęk, co niemal sprawiło, że oszalałem.
Nie widziałem jej kilka dni, a czułem się jakby to była cała wieczność.
Ciągle była za daleko, chociaż trzymałem ją w swoich ramionach.
Poczułem jak wsuwa dłonie pod moją koszulkę i dopiero to mnie otrzeźwiło.
Bo nie powinienem czuć jej delikatnych dłoni na sobie.
Nie powinienem jej całować. Przytulać. Dotykać.Nie. Mogę. Kurwa. Tego. Robić.
Więc zrobiłem najgorszą rzecz z możliwych i znów ją odtrąciłem.
Odsunąłem się od niej, obserwując jej reakcję.
W pierwszej chwili na jej twarzy malował się szok. Szybko zamienił się jednak w smutek w najczystszej postaci.
Przeczesała włosy palcami i zaśmiała się przez łzy, z którymi walczyła.
– Boże... – wyszeptała pod nosem. – Jestem taka żałosna – spojrzała mi w oczy.
Złamas.
Nienawidziłem tego, że przeze mnie się tak czuje. I tak o sobie mówi.
– Nie, Stella – zaprzeczyłem szybko. – Jesteś pijana i nie powinnaś podejmować decyzji w takim stanie.
Kurwa. Nie zabrzmiało to dobrze.
– Wypiłam tylko kilka drinków – pokręciła głową. – Oboje doskonale wiemy, że jestem w pełni świadoma tego, co się dzieje.
Poprawiła rękaw sukienki, który wcześniej zsunął się z jej ramienia.
– Nie potrzebujesz powodu, dla którego nie chcesz mnie całować.
Drżała jej broda. Była na granicy płaczu.
Wiedźmo, wytrzymaj.
Proszę cię.
– Dotarło – przełknęła ślinę. – Głośno i wyraźnie.
Sięgnęła po szklankę, dopijając resztkę alkoholu, który w niej został.
– Nie będę się więcej narzucać – powiedziała zdecydowanie. – Już mnie nie zobaczysz.
Stałem tam, patrząc na nią i nie byłem w stanie nic powiedzieć.
W środku cały drżałem.
Z rozpaczy.
Z chęci przytulenia jej i przepraszania przez całą noc.
Ale nie mogłem tego zrobić.
Powtarzałem sobie, że to dla jej dobra.
To wszystko dla ciebie, Wiedźmo.
– To było takie szybkie – rzuciła. – Od miłości do obojętności.
Sięgnęła po butelkę z alkoholem.
– Chociaż jak się okazuje, miłości nigdy nie było.
Minęła mnie i wyszła, trzaskając drzwiami.