Rozdział 11

141 7 2
                                    

Alex

Wpatrywałem się w ekran telefonu, po raz kolejny czytając wiadomość, którą otrzymałem już 20 minut temu. Zastanawiałem się co odpowiedzieć.

"Możemy się spotkać i porozmawiać o rodzicach? Muszę ci dużo opowiedzieć. Spędzimy czas jak bracia. Jak kiedyś."

Męczyła mnie już ta sytuacja. Jeremy nie dawał za wygraną. Powoli zacząłem godzić się z tym, że nasza relacja przestała istnieć.

"Możemy się spotkać, ale nie chcę o nich gadać."

Odpisałem i od razu zauważyłem skaczące kropki, świadczące o nadchodzącej wiadomości od mojego brata.

"Ok. Kiedy masz czas? Wpadniesz do mnie?"

Łatwo odpuścił.

Zerknąłem na zegarek. Miałem zjeść lunch ze Stellą, ale im szybciej odhaczę spotkanie z Jeremym, tym lepiej.

"Będę za godzinę."

Wszedłem w listę ostatnich połączeń i wybrałem numer Wiedźmy. Odebrała po kilku sygnałach.

– Zgadnij co właśnie kupiłam – przywitał mnie jej podekscytowany głos.

– Nową bieliznę? – Cieszyłem się, że jest w dobrym humorze.

– Oj Alex, dostałbyś powiadomienie z banku o płatności twoją kartą – zaśmiała się, a ja wiedziałem, że właśnie przewróciła oczami.

– Nie mam innych pomysłów – oparłem się wygodnie na fotelu, czekając aż mi opowie.

– Ktoś się tu dziś nie chce wysilać. – To musiało być coś specjalnego, skoro wprawiło ją w taki nastrój. – Zabieram cię na koncert! Za dwa miesiące! – Usłyszałem szelest po drugiej stronie słuchawki. – Wiedziałeś, że Justin Bieber ogłosił nową trasę? Och, nie wiem nawet jakim cudem udało mi się kupić bilety – emocjonowała się.

– Bieber? Wiedźmo, stać nas na więcej – spojrzałem na ekran laptopa, na którym pojawiła się wiadomość od mojej asystentki. Udało jej się przełożyć moje spotkania.

– Och, przecież wiem, że masz na swojej playliście jego piosenki!

– Kto je tam dodał? – Jak mógłbym jej czegokolwiek odmówić?

– Nieważne! Playlista jest twoja.

– Henry Cavill, Justin Bieber – wyliczałem. – O kimś jeszcze powinienem wiedzieć?

– Tak – odparła. – Alexander Salinger – dodała z prostotą. A ja nie mogłem powstrzymać uśmiechu.

Trochę stresowałem się spotkaniem z bratem, ale teraz zupełnie przestałem o tym myśleć, bo wiedziałem, że po nim wrócę do niej.

– Ja nie śpiewam – odpowiedziałem.

– Jeszcze!

– Jeremy napisał, że chciałby się spotkać – poinformowałem ją.

– Och – brzmiała na zaskoczoną.

– Myślisz, że to dobry pomysł? – Zapytałem.

– Jeśli tylko masz na to ochotę to tak – powiedziała opiekuńczym tonem.

– Wiem, że to naiwne z mojej strony. Myśleć, że możemy wrócić do naszej relacji – rzuciłem.

You make me loved /18+ ( II część You make me calm)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz