Rozdział 15

122 7 1
                                    

Stella

Alex zamknął drzwi za Theodorem. I nie zrobił tego najdelikatniej.

Obrócił się w moją stronę.

Był wściekły.

Widziałam te szalejące emocje w jego oczach.

Rany, co za idiotyczna sytuacja. Miałam już serdecznie dość tego, że dosłownie ciągle przydarzało nam się coś równie irracjonalnego.

Nie miałam pojęcia co strzeliło do głowy Archibaldowi, że się tu pojawił. Zdecydowanie za dużo sobie pozwala. Chyba bardziej dobitnie muszę zaznaczyć, że mi się to bardzo nie podoba.

– Często tu przychodzi?

W pierwszej chwili uznałam, że się przesłyszałam. Nie zapytał o to, prawda? Nie zasugerował tak obrzydliwej rzeczy.

Ale nie poprawił się, tylko patrzył na mnie wyczekująco. I było to spojrzenie, którego nigdy wcześniej nie posłał w moim kierunku.

– Słucham? – Skrzyżowałam ramiona.

– Czy często tak tu przychodzi? – Widziałam jak faluje mu pierś. I próbuje zapanować nad oddechem.

– Żartujesz sobie ze mnie?! – Zmarszczyłam brwi.

Spokojnie, Stella.

– Wyglądał jakby przyszedł z konkretnym planem – upierał się.

– I to niby moja wina, że od początku coś sobie uroił?

– Stella, o co tu chodzi?

– Nie wiem – wypuściłam powietrze sfrustrowana. – Nie mam pojęcia! – Krzyknęłam. – I nie wierzę, że muszę cię o tym zapewniać. Jak mogłeś w ogóle... – Nie dokończyłam, bo obrzydziła mnie sama myśl o tym, co założył.

– Stella...

– Zastanów się nad tym, co chcesz dalej powiedzieć – wyszeptałam.

Zranił mnie tymi niewypowiedzianymi oskarżeniami i byłam na siebie zła, że chciałam po prostu do niego podejść i go przytulić.

Bo przecież podejrzewałam z czego to wynika.

Stał w miejscu, nadal mi się przyglądając. Wyglądał jakby toczył jakąś wewnętrzną walkę.

– Czy prosiłaś panią Mikaelson, żeby, delikatnie mówiąc, wykluczyła Mariannę i Thomasa z kręgów towarzyskich? — Całkowicie zbił mnie z tropu tym pytaniem.

– Co? Skąd ci się to teraz wzięło? Nie rozmawiamy teraz o tym. Tylko o twoich oskarżeniach.

Już kompletnie nic nie rozumiałam.

Potrząsnął głową.

– O nic cię nie oskarżam, Wiedźmo – zrobił krok w moją stronę, na co ja zrobiłam jeden w tył.

I dostrzegłam jego reakcję na to. Nie lubiłam doprowadzać do tego, że czuł się przeze mnie w ten sposób.

Nie wiedziałam co powinnam robić w takich sytuacjach. Nie chciałam, żeby czuł się odtrącony, jak przez praktycznie całe swoje życie. Ale musiałam też zaznaczać granice i myśleć o sobie.

– Próbujesz zrobić ze mnie wariatkę? – Prychnęłam. – Czym niby jest pytanie czy często tu przychodzi? – Mój głos był przepełniony niedowierzaniem.

– Kurwa – przeczesał włosy palcami w geście frustracji.

– Dokładnie. Kurwa.

– Odpowiedz na moje pytanie. – Jego ton był już znacznie łagodniejszy. – Proszę.

You make me loved /18+ ( II część You make me calm)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz