Rozdział 13

130 6 2
                                    

Alex

Mała przebiegła Wiedźma. Powinna teraz zajmować się swoją karierą, a przyleciała do mnie.
Nie spodziewałem się tego. Nie sądziłem, że to zrobi, zwłaszcza, że dowiedziała się praktycznie w ostatniej chwili, kiedy była już umówiona.

A ja przez całą drogę do domu rozmawiałem z Mikaelsonem. Musieliśmy ustalić kilka szczegółów, bo na rynku pojawiła się nowa, ciekawa opcja, wymagająca szybkiego działania.

Wjechaliśmy windą na górę i obserwowałem Stellę idącą  przede mną. Jej smukłą sylwetkę i sukienkę, która kusząco opinała biodra.

Kiedy weszliśmy do mieszkania, odłożyła swoją torebkę na szafkę i zerknęła na mnie przez ramię. Uniosłem dwa palce, dając jej znać, że potrzebuję jeszcze dosłownie tych kilku minut. W drugiej dłoni trzymała moją statuetkę, w którą wpatrywała się teraz z uśmiechem. Po chwili podeszła do regału w salonie i postawiła nagrodę na jednej z półek.

Ledwo byłem w stanie skupić się na tym, co mówi Ted i potwierdzić, że widzimy się pojutrze.

Cieszyłem się jak dzieciak, że przyleciała. I satysfakcja z nagrody też stała się jakby większa. Miłym uczuciem było odebrać ją na scenie. Tym bardziej, że to jedna z niewielu nieopłacanych nagród, poprzedzona całoroczną obserwacją firm. Ba, nawet wieloletnią. Bo mogą ją otrzymać firmy, które działają na rynku minimum pięć lat.

Jednak, kiedy już trzymałem statuetkę, dumny z tego, co udało się osiągnąć mojej firmie i w jaki sposób, brakowało mi właśnie jej uśmiechu i tego wymownego spojrzenia.

Rozłączyłem się i odrzuciłem telefon na fotel, wypuszczając powietrze. Wiedźma odwróciła się do mnie, od razu robiąc kilka kroków w moją stronę. Przysiadłem na skraju oparcia, a ona zbliżyła się powoli, stając między moimi nogami i wplatając mi palce we włosy.

– Gratuluję – uśmiechnęła się. – Cały wieczór nie miałam okazji tego zrobić – wywróciła oczami. – A jestem z ciebie szalenie dumna.

Chciałem jej imponować. Być w jej oczach kimś, kto osiąga sukcesy i wytrwale dąży do celu.

– Dziękuję – położyłem dłonie na jej talii.

– Rany, to jest niesamowite, że przeprowadzasz te wszystkie przejęcia w tak etyczny sposób – patrzyła mi w oczy. – Nie, żebym miała jakiekolwiek wątpliwości zanim dostałeś nagrodę – zaśmiała się. – Ale chyba po prostu się na tym nie skupiałam – doprecyzowała trochę zawstydzona.

– Nie musisz się na tym skupiać – wzruszyłem ramionami. – Nudne tematy.

– Nie dla ciebie – odpowiedziała natychmiast. – I nie dla mnie – zapewniła mnie. – Obiecuję, że będę bardziej na czasie – przeniosła swoje dłonie, biorąc w nie moją twarz.

– Nie musisz, Wiedźmo – zapewniłem ją.

– Podziwiam cię, wiesz? – Zapytała, a ja poczułem się odrobinę nieswojo.

Nigdy nie usłyszałem czegoś podobnego. Nikt nigdy nie uznał tego co robię czy jaki jestem albo staram się być, za warte podziwu.

– Podziwiam cię za sposób, w jaki pracujesz. Ale nie tylko. Podziwiam cię też za to jakim człowiekiem jesteś i jak obchodzisz się z innymi ludźmi. Za to, że masz swoje zasady, którymi się kierujesz – gładziła kciukami moje policzki, wygłaszając tę pochwalną litanię na mój temat. – Zawsze znajdujesz rozwiązanie problemu. Dzięki tobie wiem, że ze wszystkim sobie poradzimy – oparła swoje czoło na moim. A mnie podobał się fakt, że użyła liczby mnogiej.

You make me loved /18+ ( II część You make me calm)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz