Rozdział 26

134 6 5
                                    

Alex

Ile może trwać pięć minut? Już chyba nigdy w życiu nie powiem, że to krótko.

Ze wszystkich sił starałem się nie pokazywać jak kurewsko przerażony byłem. Nawet celowo powoli oddychałem, żeby niczym nie wystraszyć Stelli. Nie dać jej żadnego, nawet najmniejszego powodu do zwątpienia we mnie.

Czy chciałem dziecka? Oczywiście, że nie. To znaczy, nie teraz. Nie w tym całym bałaganie. I w życiu, i w mojej głowie.

Kiedyś. Może. Ale nie teraz.

I oboje się co do tego czasu zgadzaliśmy.

Ale istnieje ryzyko ciąży, kiedy ludzie uprawiają seks. Nawet, jeśli dbają, żeby to ryzyko maksymalnie zminimalizować.

Poradzimy sobie z tym.

Stella po wyjściu z łazienki podeszła do mnie i usiadła na kolanach. Widziałem, że się martwi. Miała to wypisane na twarzy.

Splotła ręce na mojej szyi i zajrzała mi w oczy, jakby próbowała z nich wyczytać, to co działo się wewnątrz mnie.

– Nie wiem co powiedzieć – przekrzywiła głowę.

– Hej, przynajmniej nie będzie to nastoletnia ciąża – zażartowałem, próbując nieco rozluźnić atmosferę.

Chyba mi się udało, bo zaśmiała się w odpowiedzi.

– Jak to nie? Nigdy nie sprawdziłeś ile mam lat – oparła swoje czoło na moim.

– Myślałem, że twój młodzieńczy wygląd to zasługa czarów.

– Uspokajasz mnie, Alex – wyszeptała, przytulając swój policzek do mojego.

– To dobrze. – Powiedziałem jej to samo, co usłyszałem od niej wcześniej.

Nie byłem gotowy na bycie ojcem z wielu powodów. Każdy z nich był tak samo ważny. Dlatego ani razu nie byliśmy ze Stellą lekkomyślni. Dziecku należy stworzyć odpowiednie warunki. Nie tylko finansowe. Te emocjonalne są równie ważne. Trzeba zadbać o stabilne środowisko. Nie może mieć rozchwianego ojca i matki, która leczy się ze zranienia przez tego ojca. Chociaż wiem, jestem przekonany, że Wiedźma będzie wspaniałą mamą. Jej dobroć i wyrozumiałość są nieskończone. Ja jestem tego najlepszym przykładem. A do tego jest niezwykle mądra. Nigdy nie rzuca słów na wiatr i z pokorą przyznaje się, jeśli czegoś nie wie. Co zdarza się raczej rzadko.

A tak czysto egoistycznie, nie chcę na razie nikogo innego w jej życiu. Nie chcę też, żeby cokolwiek odebrało jej możliwość wyboru tego, co chce dalej robić, chociażby ze swoją karierą.

Chcę zorganizować wesele jej marzeń. Uczynić ją moją żoną i sprawić, że będzie z tego dumna.
Z moich galopujących myśli wyrwał mnie dźwięk alarmu w telefonie.

– Sprawdzamy? – Zapytała Stella pełnym napięcia głosem.

– Sprawdzamy – przytaknąłem i sięgnąłem po rzecz, która albo ułatwi, albo skomplikuje nam najbliższy czas.

Mam nadzieję, że nie zauważyła, że zadrżała mi ręka.

Oboje spojrzeliśmy na test i po chwili usłyszałem jak Wiedźma z ulgą wypuszcza powietrze.
Przeczytałem wcześniej instrukcję, więc wiedziałem o co chodzi.

Jedna kreska.

– Nie teraz – powiedziała zadowolona zanim mnie pocałowała.

Nie teraz. Ja też poczułem ulgę. Cieszyłem się z takiego obrotu spraw.

No może mała część mnie była jednak odrobinę zawiedziona, co raczej mnie zszokowało. Ale szybko przyćmiły ją wszystkie ewentualne obawy.

– Los nam sprzyja – dodała lekko, odsuwając się ode mnie.

You make me loved /18+ ( II część You make me calm)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz