Stella
– Mogą zabrać mi wszystko. Sam im to oddam. Nie potrzebuję niczego. Tylko ciebie, Wiedźmo – zapewniał mnie gorączkowo. – Nic się bez ciebie nie liczy.
Cała drżałam. Z jednej strony byłam spokojna. Za spokojna. A z drugiej w całkowitej rozsypce. Dwie totalne skrajności.
Sama nie do końca rozumiałam co robię. Byłam zraniona. Te wszystkie wnioski uderzyły we mnie tak nagle.
To oczywiste, że chciałam przy nim być i o niego dbać. Ale przeraziła mnie myśl, że on rzeczywiście nie chce mnie obok siebie.
Padł na kolana i chwycił moje dłonie, po czym zaczął składać na nich pocałunki.
– Wiedźmo, wiem, że cię skrzywdziłem. Wiem. Ale nie skreślaj mnie – prosił, nie przestając całować moich rąk. – Nie ma rzeczy, której dla ciebie nie zrobię.
– Skrzywdziłeś mnie też dla mnie? – To było okrutne pytanie.
Ale musiałam się upewnić, że zdaje sobie sprawę z tego, co zrobił.
– Tak sądziłem, że to dla twojego dobra – przyznał. – Nie chciałem, żeby twoja reputacja jakkolwiek przez to ucierpiała. Dotarło do mnie jakie to idiotyczne.
Moja reputacja. O losie.
Przytulił moją dłoń z pierścionkiem do swojej twarzy.
– Mogliśmy uniknąć tego wszystkiego...
– Wiem.... Będę się teraz żałośnie tłumaczył – zaśmiał się sucho. – Marianna odnalazła biologiczną matkę Jamiego i namówiła ją do wniesienia oskarżenia przeciwko tobie...
– Wiem – weszłam mu w słowo. – Connor mi powiedział. – Byłeś bardzo okrutny, Alex – wyszeptałam.
W części rozumiałam dlaczego zrobił to wszystko. Byłam jednak zbyt zraniona, żeby tak szybko o tym zapomnieć.
– Wiem – zgodził się ze wstydem. – Nigdy sobie tego nie daruję.
– Zupełnie nie rozumiałam co się dzieje. Przez chwilę byłam pewna, że mówiłeś szczerze.
– Przepraszam – w jego oczach stanęły łzy. – Przepraszam.
Objął mnie w talii i wtulił we mnie głowę.
– Nie wiem czy będę w stanie teraz...
– Przestałaś we mnie wierzyć? – Zajrzał mi w oczy.
Jego wzrok był pełen napięcia i aż słyszałam jak szybko bije mu serce. Długą chwilę czekał aż się odezwę.
Nie zastanawiałam się co mu odpowiedzieć, bo to wiedziałam. Tylko czy w ogóle powinnam to robić, czy na to zasługuje po tym wszystkim.
Ale przecież to był mój Alex.
A w miłości nie chodzi o to, żeby na cokolwiek zasłużyć.
Chwyciłam jego twarz w dłonie.
– Nie.
Wypuścił wstrzymywane powietrze, po czym wstał z kolan i przyciągnął moje usta do pocałunku.
Był jednak bardzo delikatny. Czuły. Niepewny.
Gładził mnie jednocześnie po twarzy.
– Ze wszystkim innym sobie poradzę – powiedział po chwili. – Odbuduję twoje zaufanie, sprawię, że znów poczujesz się przy mnie pewnie. Naprawię to wszystko. I obiecuję, że już nigdy nie będę miał tak idiotycznych pomysłów.
![](https://img.wattpad.com/cover/366628155-288-k490807.jpg)