Rozdział 16

115 26 11
                                    

Wciąż nie mogłem przestać się cieszyć, że ona naprawdę przyszła, że stoi tu przede mną. Standardowo już w czarnych spodniach. Biała bawełniana bluzka również była, ale widziałem tylko fragment dekoltu. Resztę zakrywał nieco zmechacony sweter. Nie wydawał się odpowiednio ciepły na październikowy wieczór, więc zapamiętałem, by dzisiaj również ubrać Julię w moją kurtkę. Na razie jednak nie chciałem myśleć, że w ogóle będzie musiała ode mnie wyjść.

Kiedy rano otworzyłem oczy po kilkugodzinnej drzemce od razu wpadłem w takie samo zdenerwowanie, jakie ogarniało mnie przed naszym pierwszym spotkaniem, ale potem, kiedy dzwonek domofonu milczał coraz dłużej, zacząłem się martwić. Spodziewałem się, że Julia przyjdzie szybciej niż w sobotę. Umówiliśmy się w końcu na gotowanie, a ja uznałem podświadomie, że chodziło o obiad a nie kolację. Ona jednak wciąż się nie pojawiała, a kiedy minęła godzina, o której przyszła dzień wcześniej załamałem się. O piętnastej byłem już całkowicie przekonany, że zostałem wystawiony i nie miałem pojęcia, jak zniosę jej widok na uczelni. Kiedy więc usłyszałem głos Julii w domofonie, a następnie ujrzałem ją w swoich drzwiach napełniłem się takim szczęściem, że zapomniałem o zdenerwowaniu. Nie posiadałem się też z radości z powodu tego, że chciała uczyć się anatomii. Poniósłbym klęskę, gdyby uparła się pozostać przy pierwotnych planach. Pół nocy uczyłem się gotować i jedyne czego się nauczyłem to tego, że musiałem zwrócić honor mojej babci. Wiedziałem już, że gdyby chciała znać tabliczkę mnożenia zapamiętałaby ją w pięć minut. Była wybitną geniuszką skoro ogarnęła to całe gotowanie. Dostanie się na WUM zdawało się prostsze niż upieczenie głupiego ciasta, a naprawdę się starałem. Finalnie dalej mogłem co najwyżej zaimponować Julii dobrze ugotowaną wodą w czajniku elektrycznym. Włączyłem go teraz i wyciągnąłem kubki. Zabrałem się do przygotowania herbat z takim zapałem, że w ogóle nie zarejestrowałem ciążącej ciszy. Dopiero, kiedy Florian niby przypadkiem trącił mnie w ramię i podchwyciłem jego spojrzenie przypomniałem sobie o instrukcjach przyjaciela. Miałem zadawać Julii pytania. Myślałem, że to łatwizna, ale tylko dopóki było to odległą wizją, bo teraz język stanął mi kołkiem w gardle. Nie umiałem zmusić się do przecięcia tej ciszy. Niezobowiązujące pomysły, które podsunął mi wcześniej Florian, żeby lepiej poznać Julię zdawały się bardzo wścibskie. Nie wyobrażałem sobie zagaić nagle choćby o ulubiony kolor. To byłoby strasznie dziwaczne, a ja już i tak miałem wrażenie, że odbiegam od normy.

– Julka, co lubisz robić w wolnym czasie? – w ustach Floriana wszystko zawsze było takie swobodne, niewymuszone. Zazdrościłem mu tej łatwości. Mogłem trochę dowartościować się tym, że on nie miał czym się denerwować, ponieważ Julia nie leżała w polu jego zainteresowania. Mnie natomiast podobała się bardzo, dlatego ważyłem słowa ze strachu przed odrzuceniem.

– Am... W wolnym czasie? – niepewny głos Julii sprawił, że zerknąłem przez ramię. Jej spojrzenie przeniosło się z Floriana na mnie, a następnie na książki, które na powrót zaczęła rozkładać. – Ja... Nie pamiętam, kiedy dysponowałam czymś takim jak wolny czas.

– Dlaczego? – wyrwało mi się.

Nie możesz być rozwódką z gromadką dzieci. Nie możesz pracować na dwa etaty, bo by cię tu nie było? Jak osiemnastolatka może nie posiadać czasu wolnego?

– Uczę się naprawdę dużo... – wyjaśniła.

Jak wszyscy, którzy zamierzali aplikować na trudne studia i którzy się na nie dostali.

– Ale aż tak dużo, żeby nie móc...

– Aż tak – weszła mi w słowo ucinając tym samym moją śmiałość do dalszego wnikania. Poczułem się wręcz upomniany, więc odwróciłem się bez zwłoki i zacząłem pospiesznie przygotowywać napoje.

WUMOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz