Rozdział 21

108 28 8
                                    

Czułem się największym szczęściarzem pod słońcem mając Floriana za przyjaciela. Kochałem go szczerze i bezwarunkowo, równie mocno, co najbliższą rodzinę, a mimo to nie zasługiwałem na niego. Dowodziły temu nasze szepty. Florian zrezygnował ze snu, żeby dyskutować o moich problemach, doskonale wiedząc, że ja nie potrafiłbym zrobić tego samego w drugą stronę. Temat jego sercowych spraw rozsierdzał mnie do żywego, dlatego go nie poruszaliśmy...

Opuściłem łóżko znacznie szybciej niż zwykle. W mieszkaniu była dodatkowa osoba, musząca skorzystać z łazienki, więc pomyślałem, że wezmę prysznic jako pierwszy. Ogromnie liczyłem, że Julia zdąży wstać w tym czasie, bo chociaż bardzo chciałem do niej zajrzeć to jednak zdawałem sobie sprawę ze swoich ograniczeń. Nie wchodziło w grę tak zuchwałe zachowanie. Pozostając realistą, przystąpiłem więc do usmażenia jajecznicy. Nie jadałem śniadań, ale za nic nie odpuściłbym sobie porannego posiłku z Julią.

Zamierzałem wszystko przygotować sam i szło mi rewelacyjnie. Herbaty już się parzyły, cebula skwierczała na patelni, układałem na talerzu plastry pomidora na przemian z mozzarellą, kolejne grzanki właśnie wyskoczyły z tostera. Zgarnąłem je niczym profesjonalny kucharz i umieściłem w wiklinowym koszyku, w którym wyścieliłem wcześniej białą serwetkę. Wyglądało imponująco. Żałowałem, że Julia nie widzi moich popisów, chociaż może to i dobrze, bo wolałem, żeby doprawianiem zajął się Florian. Kiedy zastąpił mnie w kuchni, ja wbiłem wzrok w klamkę swojej sypialni. Błagałem, żeby nie opadła. Wkrótce jednak pragnąłem czegoś przeciwnego. Nagła myśl, że Julia wyszła potajemnie z mieszkania zaniepokoiła mnie do tego stopnia, że doskoczyłem do drzwi jej pokoju i otworzyłem je bez ceregieli.

Ups.

Ojej.

O Boże.

Co teraz?

Serce dosłownie obijało mi się o żebra, gdy patrzyłem na pogrążoną we śnie kobietę. Na jej piersi leżał otwarty atlas. Powinienem się wycofać, ale nie miałem kontroli nad ciałem, nie czułem go, sparaliżowało mnie. Byłem wdzięczny Florianowi za przejęcie kontroli, choć z dużym opóźnieniem zrozumiałem, co się stało. Pociągnął mnie, zamykając drzwi, w które następnie zapukał.

– Pobudka! – krzyknął. W odpowiedzi niemal od razu poniósł się dźwięk gwałtownie wciąganego powietrza.

– Zaproś ją na śniadanie – odczytałem z ruchu warg Floriana.

– Jak? – odbiłem automatycznie. Byłem oszołomiony i zaaferowany. W moim łóżku znajdowała się najpiękniejsza dziewczyna, jaką w życiu widziałem. Miałem zaraz usiąść z nią do stołu. Była siódma rano. Czyż to nie przypomina związku?

Rozbawienie na twarzy Floriana sprawiło, że zacząłem w końcu kontaktować.

– Julio... – odezwałem się niepewnie. – Cześć – dodałem przykładając czoło do drzwi, za którymi jak się domyślałem znajdowało się równie dużo strachu, co przed nimi. – Zrobiłem... – chciałem powiedzieć o śniadaniu, ale urwałem odskakując w popłochu do tyłu, gdy usłyszałem kroki Julii. Nie zdążyłem w żaden sposób przygotować się na jej widok. Dyszałem...

Opanowanie przyszło do mnie jednak szybko. Musiało, bo wyraźnie widziałem, że Julia jest w znacznie gorszym stanie. Strzelała chaotycznie oczami po przestrzeni, próbując rozpoznać sytuację. Na jej policzkach wykwitły niemal purpurowe rumieńce.

– Mam nadzieję, że jesteś głodna, bo śniadanie jest już... – Zaniemówiłem uświadamiając sobie pewien błąd. – Zupełnie nie przewidziałem, że... Powinienem był zapytać, czy nie wolisz skorzystać najpierw z łazienki. Przygotowałem ci ręcznik. Zaraz znajdę jakieś...

WUMOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz