Rozdział 13

92 25 13
                                    

Powietrze zgęstniało wraz z dźwiękiem zamykanych drzwi. Zostaliśmy z Nestorem sami. Nie miałam pojęcia jak pachnie intymność, a mimo to rozpoznałam ją w tej na pozór zwyczajnej sytuacji. Zewnętrzne stronny naszych ud dzieliła większa odległość niż podczas ostatniego wykładu, a jednak tyle wystarczyło, żeby moje szaleńczo galopujące serce zagłuszyło lecącą w tle muzykę. Oddychanie stanowiło dla mnie problem i widziałam, że dla Nestora także. Byłam przekonana, że to ja muszę przeciąć ciszę. Chwilowo nie mogłam wymyślić niczego kreatywnego. Postawiłam więc na najprostsze rozwiązanie, czyli fikcyjny cel mojej wizyty.

– Notatki – niemal wyplułam.

– Julio... – Nestor odezwał się równocześnie ze mną, a może nawet szybciej. Jego głos był znacznie spokojniejszy i bardzo chciałam usłyszeć go jeszcze raz. Potrzebowałam usłyszeć go jeszcze raz! Moje imię w ustach chłopaka od trzech atlasów brzmiało jakoś uroczyście, elegancko. Czułam się przy nim jak eteryczna Julia, a nie uboga wiecznie zaganiana i walcząca o coś, co los uznał, że jej się nie należy Julka. – Notatki... Tak... Mam je. Przygotowałem i... – mamrotał. Miałam wrażenie, że tym razem nie kierowała nim nieśmiałość, a smutek, który jakby momentalnie wyssał z niego całą energię. Po prostu pójdę po nie – wyskoczył na nogi.

– Poczekaj – poprosiłam. – Co chciałeś powiedzieć? Odezwaliśmy się jednocześnie.

– Am... Ja... – podrapał się po głowie. – Nie pamiętam... – skłamał i odszedł pospiesznie odgradzając się ode mnie drzwiami, za którymi był Florian.

Z początku siedziałam sztywno i nawet nie zerkałam na boki, żeby przypadkiem nie naruszyć prywatności domowników, ale nie wytrzymałam długo. Wydawało mi się, że czas się zatrzymał, mimo że liczby na zegarze piekarnika ewidentnie się zmieniały. Z pokoju nie dochodziły do mnie żadne dźwięki, za to w kuchni chyba coś się przypalało. Podążyłam tam niepewnie, trochę się trzęsłam. Zdążyłam się już rozgrzać po krótkiej podróży, ale wciąż nie mogłam się oswoić z nowym doświadczeniem, jakim było spotkanie z chłopakiem, który mnie oczarował, a w dodatku w jego mieszkaniu. Pięknym mieszkaniu z niezwykłym regałem wypełnionym książkami, które pożądałam choćby dotknąć.

Coraz śmielej kręciłam głową i przypatrywałam się szczegółom. Niczego tu nie brakowało. To był prawdziwy czysty i schludny dom, zupełnie rożny od tego czegoś, w czym wynajmowałam pokoik.

Duszona w porządnej patelni potrawa prosiła się o trochę powietrza, dlatego zmniejszając moc grzania uniosłam jednocześnie pokrywkę. Moje nozdrza zostały momentalnie rozpieszczone. Za to żołądek poczuł żal. U mnie wszystko wyglądało na nie nadające się do użytku, a w dodatku wczoraj dowiedziałam się, że naprawdę nie mogę korzystać z wyposażenia kuchni. Chciałam ugotować sobie makaron i usmażyć czosnek jednak okazało się, że patelnie ze zdartymi płytami i spróchniałymi lub urwanymi rączkami należą do współlokatorów tak samo jak pozostałe gary. Miałam więc kolejne nieplanowane wydatki...

Podskoczyłam w miejscu słysząc skrzypnięcie drzwi i raptownie strzeliłam wzrokiem za siebie. Nestor wychodził z pokoju jakby był złodziejem, spojrzał na mnie ze strachem, a może to ja się tak czułam, stojąc w nieswojej kuchni, trzymając nieswoją pokrywkę i zaglądając do nieswojego jedzenia.

– Przypalało się! – wytłumaczyłam prędko.

– Mam je – Nestor znów odezwał się jednocześnie ze mną. Nie zrozumiawszy zmarszczyłam brwi. On też, a dodatkowo podrapał się po głowie. – Przygotowałem je. Naprawdę... – kontynuował. Dopiero teraz zdałam sobie sprawę, że miał puste dłonie, a przecież poszedł po notatki. – Tylko... Po prostu sprawdzę w... – pokazał palcem inne drzwi, zwracając się od razu w ich kierunku.

WUMOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz