Rozdział 20

163 30 2
                                        

Nie przez przypadek znalazłem się pod blokiem Julii. Zawsze specjalnie wybierałem trasę prowadzącą przez ulicę Śliwkową, kiedy biegałem. Tym razem zatrzymałem się raptownie widząc wychodzącą z bramy Kaję. To była Kaja ze studiów, a jej niedbały ubiór, rozczochrane włosy i worek śmieci w dłoni świadczyły, jakby to ona mieszkała z Julią, a nie jakaś inna Kaja.

O co tu chodzi?

Mimo ogromnego zdezorientowania, z całą pewnością nie zdobyłbym się na żadne śledztwo sam z siebie, już zresztą zacząłem udawać, że nie zauważyłem koleżanki z grupy. Nie minęła jednak sekunda, kiedy poczułem na sobie jej wzrok...

– O, hej, Nestor! – krzyknęła. To by było na tyle z udawania. Spojrzałem w jej kierunku, przywdziewając zaskoczoną minę.

– O, cześć, Kaja... – przywitałem się i wyszedłem jej naprzeciw jako że ona postanowiła ruszyć do mnie zamiast do metalowego kontenera.

– Mieszkasz w okolicy? – zapytała.

– Niedaleko... – potwierdziłem myśląc usilnie nad rozwiązaniem zagwozdki. Co Kaja robiła tu w sobotę o siódmej rano? Odprowadziłem wczoraj Julię bardzo późno. Jej współlokatorka nie toleruje gości, więc nocowanie Kai w tym miejscu nie pasowało mi do całości.

– O, to super. Obiecuje sobie, że zacznę biegać, ale coś mi ciągle nie wychodzi. Może kiedyś weźmiesz mnie ze sobą, oczywiście za zgodą Julii – wyszczerzyła się. Jej aluzja, jakobym był w związku z Julią naturalnie wprawiła mnie w zakłopotanie. Na szczęście rumieńce na moich policzkach można było wyjaśnić panującym zimnem tudzież rozgrzaniem.

– Mhm... – mruknąłem lakonicznie. Miałem nadzieję, że to tylko kurtuazyjna rozmowa, bo nie uśmiechało mi się wspólne bieganie. – A wiesz może, czy Julia wstała? – zagaiłem ostrożnie. Kaja spojrzała na mnie jak na wariata, co było potwierdzeniem, że coś tu nie gra.

– A skąd miałabym to wiedzieć? Jeszcze chyba nie ma nawet siódmej – zauważyła. Za wcześnie na rozmowy telefoniczne – dodałem w myślach.

– Am... No tak... Przecież jej tu nie ma, z tobą... – zaryzykowałem kolejnym dziwnie brzmiącym zdaniem. Chciałem wyciągnąć z Kai jakiekolwiek informacje nie zdradzając przy tym ewentualnego sekretu Julii.

– Eee... No nie ma.­– Rozejrzała się na boki nie kryjąc zdezorientowania. – Chyba się trochę zakochałeś, co? – roześmiała się.

Śmiech Kai wybudził mnie ze snu. Ten sen był w istocie wspomnieniem sytuacji, która wydarzyła się naprawdę kilka dni temu i która dręczyła mnie nie tylko nocami. Nieustannie zastanawiałem się, gdzie i z kim mieszka Julia, a także dlaczego trzyma to w tajemnicy. Na razie skłaniałem się ku temu, że wstydziła się warunków w jakich żyje.

Wtem przypomniałem sobie, że chociaż teraz Julia jest bezpieczna, że leży w pokoju obok, za ścianą, blisko mnie, w moim łóżku...

Uśmiechnąłem się odtwarzając w myślach najbardziej niesamowitą chwilę w swoim życiu, kiedy to po kilku tygodniach fantazji mogłem przestać się powstrzymywać i wziąć Julię w ramiona. Zbierałem się do tego długo. Patrzyłem na jej pogrążoną we śnie twarz i pocierałem nerwowo dłońmi po bokach. Przygotowywałem się... Florian śmiał się ze mnie bezgłośnie, mimo że wyjaśniłem mu uprzednio swoje obawy. Było późno, a ja wiedziałem, że gdybym niechcąco przebudził Julię, ta chciałaby natychmiast wrócić do domu nie pozwalając mi na odwiezienie się pod prawdziwy adres. To stanowiło dla mnie ogromny problem. Nie miałem pojęcia, gdzie Julia mieszka. Zdołałem jedynie zaobserwować, jak wsiada wieczorem do autobusu, a także jak wysiada z niego rano, by iść pod mój blok i udawać, że przybyła jedynie z ulicy śliwkowej. Nie mogłem tego znieść ani też zmienić. Musiałem czekać, aż Julia sama zdradzi mi swój sekret.

WUMOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz