Rozdział 17

153 31 5
                                    

Zamierzałam przyznać się Nestorowi do swoich kłamstw, ale wtedy on wyskoczył z tym pięknym samochodem i jakoś tak samo wyszło, że pogrążyłam się jeszcze głębiej w fikcji. Naprawdę cieszyłam się, że mu się powodzi. Jednocześnie jednak było mi strasznie przykro. Przyzwyczaiłam się do tego, że finansowo nie dorastam do pięt prawie wszystkim ludziom, których znam, ale to, że jestem też najgłupsza było całkiem nowym zjawiskiem. Zdobywane co roku czerwone paski przestały dostarczać mi dumy. Nestor właśnie tłumaczył mi, w jaki sposób poda mi prawidłowe odpowiedzi, żebym mogła zaliczyć wejściówkę z anatomii. Prowadził samochód jedną ręką, podczas gdy ja nie wiedziałam nawet, ile pedałów mają pojazdy. Motoryzacja stanowiła dla mnie czarną magię, a zdobycie prawa jazdy tak samo wielką abstrakcję jak zapisanie się na odpłatne zajęcia. Nie posiadałam więc żadnych dodatkowych umiejętności. Nestor natomiast był wioślarzem i mogłam dać głowę, że wybitnym.

– Dziękuję – z góry wyraziłam swoją wdzięczność za pomoc.

– Myślę, że sama odpowiesz bezbłędnie na pytania. To typowe, kiedy w miarę rosnącej wiedzy wydaje ci się, że coraz mniej wiesz.

– Nie – zaprzeczyłam. – Wiem, kiedy wiem. I ty też to wiesz. Czujesz się dzisiaj pewnie, a ja pierwszy raz w życiu nie, bo wiem, że nie umiem.

– Jeśli taka okaże się prawda to możesz na mnie liczyć.

– Dziękuję – powtórzyłam więc. – Na pewno skorzystam. Stresujesz się poznaniem nowej grupy? – zmieniłam temat na taki, w którym miałam szansę choć trochę wesprzeć Nestora.

– To nic takiego... – wymamrotał. Wyraźnie ta wizja nie była dla niego komfortowa, dlatego nie męczyłam go dalej. Wykorzystałam drogę na powtarzanie materiału. Mówiłam na głos, mimo że Nestor miał to wszystko w małym palcu. Brakowało mu natomiast śmiałości i choć przy nim często czułam to samo, to teraz zamierzałam stanąć na głowie, żeby mu pomóc. Złapałam go pod ramię, kiedy przekroczyliśmy próg anatomika i udałam, że nie poczułam, jak zesztywniał.

– Oni są super, naprawdę – szepnęłam. Chciało mi się śmiać, bo miałam wrażenie, że jestem bardziej zestresowana od niego. Z każdym krokiem ciśnienie we mnie narastało, ale nagle zeszło całkiem, bo przestrzeń, w której spodziewałam się zastać znajome twarze okazała się pusta. Dopiero teraz uświadomiłam sobie, że jesteśmy pół godziny przed czasem. W efekcie zapoznawanie Nestora z ludźmi rozkładało się na raty w miarę ich napływu. Na razie szło chyba całkiem bezinwazyjnie. Jeszcze żył. Czułam jego ciepło pod palcami, które zaciskałam na twardym bicepsie. Napinał go cały czas. To było takie słodkie, że próbował zaimponować mi mięśniami podczas gdy one nie miały dla mnie znaczenia.

– Jesteście parą? – pytanie Bartka sprawiło, że prawie odskoczyłam od Nestora. Opamiętałam się dosłownie w ostatniej chwili. Zdążyłam go puścić, ale szybko na powrót umościłam rękę tam, gdzie była. Mięsień zdawał się być jeszcze twardszy. Uwaga oczekujących na odpowiedź ludzi krępowała nas oboje.

Nie zadaje się takich pytań!

Czułam się, jakby co najmniej prześwietlano mnie pod kątem erotycznych doświadczeń. Policzki mi płonęły.

– Nie... – wydusiłam. Nie mogłam nawet dodać, że się przyjaźnimy. Naciągnęłabym rzeczywistość, gdybym choćby powiedziała, że znamy się tydzień, mimo że tyle minęło, odkąd pierwszy raz ujrzałam chłopaka od trzech atlasów.

– To czemu mnie tak nie pilnujesz? – zaśmiał się Bartek.

– I mnie – zawtórował mu Maks, a jemu kolejni chłopacy.

– Ani mnie – odezwała się Kaja. – A robię ci zajebiste kanapki – dodała teatralnie oburzonym tonem.

– Ty je w nią tak wpychasz, że się nie dziw, że zamiast cię pilnować to ucieka.

WUMOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz