Kłamstwa zacisnęły małą pętelkę na mojej szyi. Nie mogłam ich tak pozostawić. Wystarczyłaby jedna niefortunna pogawędka na uczelnianym korytarzu, a wyszłoby na jaw, że wcale nie mieszkam z Kają. Musiałam podjąć decyzję czy zwierzyć się jej, że jestem skrajnie biedna, czy Nestorowi. Potrzebowałam, żeby jedno z nich mnie kryło. Innego wyjścia nie widziałam, ale to nie znaczyło, że wiedziałam, co zrobię, kiedy koleżanka otworzyła mi drzwi.
– Heeej? – omiotła mnie powolnym zdezorientowanym spojrzeniem. – Fajna kurtka...
– Och... – moje zziębnięte policzki momentalnie się rozgrzały. – To... Cześć, w ogóle. Przechodziłam niedaleko i pomyślałam, że... zapytam... Jak się masz... w tę... Sobotę...
– W tę sobotę? – Kaja parsknęła śmiechem, przepuszczając mnie w progu. – Nie wiem, skąd ty się urwałaś, ale wchodź i mów szybko, gdzie i z kim się szlajałaś, no i oczywiście co robiliście. Może być z pikantnymi szczegółami, nie mam z tym problemu – żartowała nie przestając się śmiać.
A wiesz, powiedziałam chłopakowi, który kompletnie mnie oczarował, wiesz temu od trzech atlasów... A no nie wiesz, o co chodzi z atlasami, bo ci nie wyjaśniłam. W każdym razie mam je w reklamówce, a wracając do tematu to powiedziałam mu, że jesteśmy współlokatorkami w twoim pięknym mieszkanku, bo gdyby mnie odprowadził i zobaczył moją rzeczywistość to... to nie wiem.
Zrobiona w myślach próba generalna wyjawienia Kai prawdy nie brzmiała dobrze. Spróbowałam więc w drugą stronę.
Słuchaj, Nestor. Okłamałam cię. Nie mieszkam z Kają. Jestem biedna jak mysz kościelna i wynajmuję taką norę w rozlatującym się budownictwie, że gdybyś ją zobaczył to... to nie wiem.
Naprawdę trudno było stwierdzić, która opcja jest gorsza. Póki co grałam na czas chichocząc niczym słodka blondynka.
– Wiem, że nie jesz po osiemnastej... Co ja gadam. Pewnie nie jesz już po dziesiątej rano, ale zaraz zrobisz wyjątek. Wolisz tłuste tosty czy wysokowęglowodanowe pierogi? A może mnie zaskoczysz i wybierzesz jedno i drugie? – Kaja zmieniła temat, ale ten wcale nie był dużo lepszy.
– Dopiero co jadłam, przysięgam – uniosłam dwa palce. – Słowo skauta – dodałam. – Zawsze chciałam to powiedzieć.
– Rozumiem, że powinnam teraz zapytać, czy byłaś kiedyś skautką, ale cóż... Znam odpowiedź, skoro łżesz w żywe oczy. Za karę dorzucę ci wysokokaloryczny majonez do tostów i osiemnastoprocentową śmietanę do pierogów. I skwareczki, mhm...
Kaja miała naprawdę fantastyczne poczucie humoru, a najlepsze w tym było to, że nie ciągnęła mnie za język. Uwierzyła w swoją wersję i w ogóle nie brała pod uwagę, że się myli. Jej brak pytań powodował, że nie padały odpowiedzi...
Wyszłam od Kai wypełniona pod sam korek, a ona dalej nie wiedziała kogo kurtkę założyłam na grzbiet. Uznałam, że mam jeszcze całą niedzielę, żeby wtajemniczyć ją w swoje sekrety i kłamstwa, a także poprosić o współudział...
Tymczasem musiałam przyznać, że Nestor niemal uratował mi życie ciepłą pożyczką. Zamarzłabym bez niej. Na dworze było zatrważająco zimno i niestety także ciemno. Droga do „domu" nie należała do przyjemnych wizji, a dzielnica, w której wynajmowałam pokój nie należała do najlepszych w Warszawie. Najtańszych i owszem. Myślałam też, że wygląda trochę lepiej lokalizacyjnie, ale niestety. Wszędzie było daleko. Kiedy po przeszło godzinie wysiadłam z ostatniego już autobusu obleciał mnie przeszywający strach. Błyskawicznie wbiłam sobie do głowy, żeby nie zasiedzieć się u nikogo następnym razem, miałam nauczkę. Na ten moment o Warszawie wiedziałam tyle, co przeczytałam w internecie. Zalecano w nim, żeby na Pradze-północ, która mimo że słynie z unikalnej architektury i artystycznego klimatu, zachować ostrożność i unikać potencjalnie niebezpiecznych sytuacji. Szkoda, że nie dali instrukcji, jak to zrobić. Mogłam tylko przebierać nogami, ile sił i obserwować przestrzeń wokół. Może trochę za bardzo się nakręciłam, bo majtałam głową na boki obracając ją co chwilę. Poczułam się odrobinę pewniej, kiedy wkroczyłam w bardziej otwartą przestrzeń. Kotłujące się grupki ludzi tu i ówdzie nie były mi tak straszne, gdy z lokali wydobywały się stłumione basy. Trochę przypomniało mi to klimat Anglii, w której puby i kluby nie mieszczą się wyłącznie w centrach miast. Tak jak tam, tak i tutaj nikt mnie nie zaczepił. Mimo wszystko odetchnęłam z ulgą, kiedy wreszcie zamknęłam się w swoim obskurnym pokoiku. Żadna radość jednak nie nastąpiła. Trudno było cieszyć się mając przed oczami rażący kontrast społeczny pomiędzy własnym życiem, a tym, jakie prowadzili moi nowi znajomi. Pościel zakrywająca materac nie sprawiła, że zapomniałam o plamach, na których musiałam spać, a leżący na podłodze zapas szarego papieru toaletowego stanowił sedno mojej beznadziei. Raz, że musiałam pilnować najtańszych artykułów to jeszcze nie miałam ich na czym postawić. Poza wąskim łóżkiem i małą szafą nie posiadałam innych mebli. Myśl, że tak będzie wyglądać najbliższe pięć lat ciążyła. Zamknęłam więc oczy, żeby dojrzeć przyszłość, w której wszystko prezentowało się całkiem inaczej. Musiałam o nią zawalczyć. Cel znów zawładnął moimi żądzami, determinacja wypełniła mnie po brzegi. Wyjęłam książki od Nestora, ulokowałam się z nimi na łóżku i nie zamierzałam zmrużyć oka, dopóki nie nauczę się materiału nie tylko na poniedziałkowe zajęcia z anatomii, ale i na te czwartkowe. Chciałam też przyswoić wiedzę z histologii. Ambicja mnie jednak przerosła. Tego było tak dużo, że po kilku godzinach ledwo cokolwiek widziałam, plecy bolały mnie niemiłosiernie, a przerobiłam może piętnaście procent z narzuconego celu. To w dodatku były na razie jedynie notatki, które dopiero należało wykuć.
CZYTASZ
WUM
Teen FictionWarszawski Uniwersytet Medyczny jak co roku wita nowych studentów, oferując im szereg różnych kierunków. Stomatolog to też lekarz, ale... "- Co robi dentysta, gdy zasłabnie mu pacjent? - Dzwoni po lekarza". Cóż... Ten dowcip nieustannie krąży na le...