Ostatnia godzina kosztowała mnie naprawdę dużo. Takich stresów nie najadłem się przez całe moje życie, ale to się właśnie zmieniło, nerwy zniknęły dzięki Julii.
To jak trzymała widelec spodobało mi się niewytłumaczalnie ogromnie. Wiedziałem, że nie mogę gapić się ostentacyjnie na zaciśniętą na rękojeści małą piąstkę, ale po prostu nie potrafiłem powstrzymać oczu, które uporczywie do niej wracały. Z trudem przetworzyłem słowa uznania dla smaku dania.
– Na zdrowie – odpowiedziałem z opóźnieniem. Dokładnie tak powinno się jeść spaghetti – pomyślałem jednocześnie. Dlaczego inni tak nie robią? No może oprócz dzieci. Uświadomiłem sobie, że zaśmiałem się pod nosem, kiedy Julia zastygła raptownie. Zauważyłem, jak jej spojówki zatrzymały się na mojej dłoni dosłownie na ułamek sekundy. Policzki Julii zapłonęły, spojrzała gdzieś w bok, puszczając widelec. Kiedy złapała go ponownie nie różniła się niczym od ludzi używających sztućców poprawnie. Tylko, że ja miałem już nową wersję poprawności...
– Nie śmiałem się z ciebie – wydusiłem. Nerwy przypomniały sobie o mnie, zaczęły gnieść i kopać mój żołądek. Julia nie wyglądała, jakby mi uwierzyła. Widziałem po jej pięknej twarzy, że czuje się upokorzona i nie mogłem znieść faktu, że ja do tego doprowadziłem. – Przysięgam – dodałem. – To... – prawie niezauważalnie wskazałem palcem jej talerz. – To mi się podobało – zapewniłem. – Bardzo... – w moim głosie nie brakowało desperacji, a mimo to Julia wciąż była zakłopotana. Chwyciłem więc widelec jej sposobem. Duża męska pięść zdecydowanie nie wyglądała już tak uroczo. Zanotowałem też dyskomfort spowodowany zakłóceniem naturalności. Pamięć mięśni musiała wypracować nowe ruchy, żeby w skoordynowany sposób nabrać makaron i trafić nim do ust. Czułem się jak dzieciak, który musiał nagle przełożyć widelec do lewej ręki, bo do prawej pierwszy raz dostał nóż.
I radź sobie, człowieku...
Zastanowiło mnie, czy Julia w ogóle umiała używać noża. Czy spodobałoby mi się równie bardzo, gdyby nabiła na widelec całego kotleta i odgryzała kawałek po kawałku. Miała tak piękne zęby, że raczej tak, potrafiłem wyobrazić sobie jak zaciskają się na mięsie.
Boże, o czym ja myślę...
– Proszę... – wymamrotałem, kiedy wciąż wstrzymywała się od jedzenia.
– To nie przez to skąd pochodzę – wyjaśniła. Wiedziałem, że jej jest Kurpianką, napisała mi to na ostatnim wykładzie, a ja zdradziłem, że urodziłem się w Gdańsku. – Po prostu się zapomniałam, ale...
– Cieszę się, że się zapomniałaś – wtrąciłem. – Naprawdę. To był najfajniejszy widok jaki widziałem. Uwierz mi – mój ton brzmiał dosłownie błagalnie, a mimo to nie przyniósł żadnego efektu. Czułem się strasznie nieprzyjemnie. Byłem pewny, że Julia uznała mnie za sztywnego snoba i megalomana, i już przekreśliła naszą dalszą znajomość. – Proszę, jedz... – westchnąłem bezsilnie. Bałem się, że zaraz nie wytrzymam tego napięcia i po prostu wyjdę. Struna już bardziej nie mogła się naciągnąć... – Julia, przepraszam! Przepraszam, Julio. Naprawdę bardzo cię przepraszam – wyrzuciłem z żalem puszczając gwałtownie widelec, żeby przyłożyć szybko dłonie do twarzy. Musiałem spiąć każdy mięsień, żeby zdusić cisnące się na wolność łzy. Miałem wrażenie, że smutek wezbrał w moich stopach i przeszedł niczym tsunami przez klatkę piersiową.
– Masz rodzeństwo? – szept Julii wydarł mnie ze świata pozbawionego kolorów i wrzucił gwałtownie do rzeczywistości, w której nie wiedziałem czego się spodziewać. Zdezorientowany opuściłem ręce. Julia nie patrzyła na mnie. Śledziła wzrokiem makaron, który markotnie nabijała na widelec. Niestety, trzymała go zgodnie z powszechnie uznanymi zasadami.
CZYTASZ
WUM
Teen FictionWarszawski Uniwersytet Medyczny jak co roku wita nowych studentów, oferując im szereg różnych kierunków. Stomatolog to też lekarz, ale... "- Co robi dentysta, gdy zasłabnie mu pacjent? - Dzwoni po lekarza". Cóż... Ten dowcip nieustannie krąży na le...