Rozdział 21.

254 49 0
                                    

Ars

Tylko siebie mogłem za to winić. Z tą myślą miałem dalej iść przez życie i z nią skończyć swój żywot. Nie było dla mnie innej drogi niż piekło. Gdy nadejdzie moment Sądu Ostatecznego, nawet nie pomyślę, aby ustawić się w kolejce po zbawienie.

Choć nie ja pociągnąłem za spust, lecz to przeze mnie matka mojego syna leżała na podłodze z dziurą w głowie. Jej krew była wszędzie. Czerwone krople pokrywały każdy mebel. Najwięcej zgromadziło się wokół ciała. Drewniana podłoga i kremowy dywan przesiąkły czerwienią.

- Koroner zaraz tu wejdzie – odezwał się Soren.

Nie chciałem, aby ktokolwiek jej dotykał. Nic co zrobią, nie przywróci jej życia. Gdyby to tylko ode mnie zależało, spaliłbym dom razem z ciałem. Właśnie tego chciałaby Madison. Nie lubiła być w centrum zainteresowania. Odkąd urodziła Axela, wolała stać z tyłu. Miała dość ludzi, którzy przez końcówkę ciąży, a później pierwsze lata życia naszego syna patrzyli na nią niczym na wcielenie zła, bo zaszła w ciążę jako siedemnastolatka i to jeszcze z Hardingiem. Potrafiła się cieszyć życiem, ale nie miała w sobie już tego blasku, który bił od nastoletniej Madison. Na szczęście odziedziczył go Axel.

- Ars. – Przyjaciel stanowczo dotknął mojego ramienia.

- Po co? Przecież wiemy, jak umarła. – Wpatrywałem się czoło, które szpeciła kilkucentymetrowa dziura. – Wiemy też dlaczego.

Jej śmierć była wiadomością dla mnie. Zaczęli od matki mojego dziecka i zamierzali wykończyć wszystkich moich bliskich. Czy pieniądze były tego warte? Oczywiście, że nie. Jednak teraz było za późno.

- Takie są procedury – odparł Soren.

Opuściłem sypialnię i od razu wyszedłem z domu, mijając w drzwiach ekipę techników.

- Gdzie mój ojciec?

- Pojechał przygotować kryjówkę. Tak, jak zarządziłeś, twoja mama z Axelem są w domu Remingtonów – oświadczył przyjaciel.

Nigdzie nie było teraz bezpiecznie. Dom rodziców był za blisko, aby Axel się w nim zatrzymał. Nie chciałem zakorzenić w jego pamięci widoku policyjnych syren, wynoszenia zwłok matki i całego tego zamieszania. Mój dom znajdował się w środku lasu, co nie czyniło go bezpiecznym miejscem, więc Hera zabrała go do siebie.

- Jadę tam. – Podszedłem do motocykla.

Soren pojechał za mną. Uważnie obserwowałem otoczenie. Ludzie z Houston gdzieś tu byli. Nie wiedziałem, jakim cudem dotarli aż do domu Madison, skoro obstawiliśmy wszystkie wjazdy do miasta. Opłaceni policjanci zatrzymywali wszystkie nieznane pojazdy, których na co dzień nie było wiele w Bellefont. Jedynym wyjaśnieniem był Marcus. Właśnie po to wrócił do miasta. Chciał zasiać zamęt w głowie Axela, nastraszyć Herę i rodziców, którym również złożył wizytę. Dziesięć lat temu po tym, jak skrzywdził Madison, to ojciec kazał mu wyjechać.

Pokiwałem aprobująco do chłopaków pilnujących głównej bramy. Przepuścili mnie i Sorena, po czym od razu zamknęli ją za nami. Na podjeździe przed domem kręciło się jeszcze więcej osób. Musieliśmy obmyślić plan, jak dopaść tych, którzy byli odpowiedzialni za morderstwo Madison.

- Gdzie jest Axel? – zapytałem Logana, który szedł przez hol z dużym pudłem amunicji.

Miałem przed Herą jeszcze tylko jeden sekret. Piwnice jej domu pełniły funkcję naszego magazynu na broń. Jeszcze zanim stary Remington odszedł z tego świata, zaadaptowaliśmy sobie jego dom, lecz zrobiliśmy to na tyle dyskretnie, aby agenci FBI siedzący nam na plecach, niczego się nie domyślili. Jedyną rodziną Christophera była Hera, a ona mieszkała wtedy w Chicago, więc Ben Forrest, zarządca domu pod pozorem remontu przewoził tu nasze zapasy.

Niedomknięte rozdziałyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz